W cieniu cokołów
Twoja ocena
Źródło: http://tylkorelaks.pl/614-w-cieniu-cokolow-9788379006694.html ( otwierane w nowym oknie )
Dostępna w
Opinie o: "W cieniu cokołów"
Opinia
ze wspomnień tłumacza...
Zdarzyło mi się czytać wcześniejsze pamiętniki tłumaczy obsługujących wielkie postacie historyczne i konferencje międzynarodowe. Nazwisk nie podaję celowo, by nie zaciemniać niepotrzebnie obrazu i nie sprowadzać dyskusji na manowce.
W każdym z tych wspomnień tłumacz znacznie wychodził poza wyznaczone mu ramy i rolę. Jeden pozwalał sobie na bardzo obszerne rozważania strategiczne w przededniu II wojny Światowej w Europie, nie mając ku temu niezbędnych predyspozycji. Jeszcze inny lubował się w dworskich plotkach i niedyskrecjach obyczajowych. Kolejny wykorzystywał każdą okazję do gloryfikacji własnej osoby na tle możnych i wielkich tego świata.
Janowski na poczesnym miejscu stawia sam zawód tłumacza. Wszystkie jego zawodowe peregrynacje stanowią pochodną takiego właśnie podejścia. Przytoczę tu opinię kogoś tak dalekiego od sztuki przekładu jak gitarzysta Tom Waits, znany ze wspólnego koncertowania i pisania piosenek z Keithem Richardsem z Rolling Stones: ”To nie ty piszesz tekst. To tekst pisze ciebie”. Co miał na myśli? Sądzę, że rodzaj sprzężenia zwrotnego między człowiekiem a jego zawodem. Jedno kształtuje drugie lub drugiego.
Z książki „W cieniu cokołów „wyłania się wyraźnie ukształtowana osobowość tłumacza i jego motto: robić swoje, robić jak najlepiej, w każdych warunkach, nawet niesprzyjających.
Opinia
Nie zawiodłem się
Tom trzeci „Tłumacza” autorstwa Aleksandra Janowskiego pod jakże wymownym tytułem „W cieniu cokołów” – to lektura lekka, łatwa i przyjemna, mimo że nie stroni się od spraw poważnych.
Jak autorowi to się udało?
Po pierwsze, trafił na inteligentnych czytelników. Po drugie, w swojej wartkiej a czytelnej narracji nie wyważał otwartych drzwi, nie dopychał argumentów kolanem, nie nudził i nie pouczał, nie właził brudnymi buciorami na czystą pościel i nie tokował bez końca, zasłuchany we własny głos.
Szczerze powiem, stara nauczycielska zasada „bawiąc - uczyć” sprawdziła się w tym przypadku całkowicie. Ubawiłem się znakomicie i ku swemu zdziwieniu zapamiętałem z książki kilka faktów, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Nauczyłem się czegoś nowego? Jeśli tak, to wbrew swojej woli. Sięgnąłem przecież po tę lekturę wyłącznie w poszukiwaniu dobrej rozrywki.
Nie zawiodłem się.