Coś przeminęło

| Dodano: 6 styczeń 2021 | Dodana przez: redakcja

Share

Okładka

Twoja ocena

Intrygujący tytuł to przedsmak wielowątkowej fabuły. W centrum zainteresowania znalazła się prowincjonalna szkoła, w której nic nie jest tak, jak powinno być. W tym budynku mają miejsce skandaliczne sytuacje. Moralność i przyzwoitość. Zanika w cieniu w hipokryzji, intryg i złowrogich układów. Nauczyciele tracą swój autorytet, a uczniowie pozbawiani są godności. W tej złowrogiej przestrzeni o wszystkim decyduje dyrektor.

Posępne szkolne realia poznawać będziemy, śledząc losy wiejskiej nauczycielki Miry. Jest to pięćdziesięcioletnia, doświadczona życiowo kobieta, która stara się być aktywna społecznie i towarzysko. Na jej egzystencje wpłynęła uczuciowa relacja z dyrektorem, błędy popełnione w młodości i trudne rodzinne relacje. Szczegóły będziemy poznawać stopniowo. Mira spróbuje zmienić swój los. Zdeterminowana, bez względu na przeszkody postara się podążać wyznaczoną sobie drogą. Co z tego wyniknie? Tego dowiemy się w trakcie lektury.

Źródło: http://www.psychoskok.pl/produkt/cos-przeminelo/ ( otwierane w nowym oknie )

Dostępna w

Opinie o: "Coś przeminęło"

Opinia

Awatar użytkownika

Powieść intrygująca, z wartką narracją żeńskoosobową. To ważne, bo książkę akurat napisał mężczyzna próbujący wedrzeć się w tajniki kobiecej psychiki. Jak dla mnie, dość udanie. Jeśli natomiast chodzi o taki zabieg narracyjny, to odczytuję go jako element solidaryzowania się z kobietami na froncie ich trudnej walki o równość. Takie moje skojarzenie. Co do książki, to już tak sielankowo nie jest. Nie z uwagi na jakieś braki warsztatowe piszącego, bo tu akurat niczego zarzucić nie można, poza zbyt rozbudowaną fakturą zdań (choć dla wielu to zaleta dobrego pisarstwa), ale paskudny jest temat. Dotyczy bowiem szkoły i środowiska wokół niej. Czyli miejsc, które na ogół postrzegamy jako przyjazne człowiekowi, a uczniowi przede wszystkim. Tymczasem z kart "Coś przeminęło" wyłania się koszmar w relacjach interpersonalnych i jeszcze większy, gdy chodzi o lokalne uwikłania w sieci władzy i Kościoła. Takie jest pierwsze odczucie, gdy czytamy o perypetiach Maksa i miry. Jednak po gruntownej analizie nietrudno tu dostrzec ostrej krytyki tego, co na prowincji mamy bezustannie, obecność różnych układów zniewalających człowieka. To nie jest powieść napawająca optymizmem, gdy chodzi o stronę etyczną naszych wyborów. Ulokowanie akcji tej mocnej w wymowie powieści w szkole, tylko to wrażenie uwikłania wzmaga. Domyślam się, że ta powieść może wzburzyć wielu związanych z oświatą, a jeszcze bardziej z władzą lokalną. Ale cóż, prawda od wieków jest bolesną. Ta książka powinna być na dziś zalecana dyrektorom szkół i niektórym nauczycielom ku przestrodze, by nie zrobili ze swoich placówek karykatury, jaką zrobił Maks w tej powieści. Bardzo dobra powieść, odważna, bezkompromisowa w ujęciu drastyczności tematu, na czasie, a przede wszystkim bardzo dobrze się ją czyta. Choć jest wkurzająco. Czyli nie obojętnie. Warto.

6 maj 2021 09:14

Opinia

Awatar użytkownika

Cała akcja fabuły toczy się w małej społeczności, w niewielkiej mieścinie, prawie wiosce. „Gniazdo szerszeni”, jak mawiam, jeszcze nigdy nic dobrego nie wniosło. Zwłaszcza mieszkańcom. Mamy tu szkołę i mamy grono pedagogiczne. I wszystko toczyłoby się utartymi torami i szablonami, gdyby nie plotki, domysły i ludzka zawiść do grobowej deski. Oto Maks, dyrektor szkoły, który pracuje Mira, nauczycielka matematyki. Poznajemy ich w momencie, gdy stają się parą. On się rozwodzi z Urszulą zostawiając jednocześnie syna, ona to panna z dzieckiem. „Kij w mrowisku” powiemy – ona rozbija małżeństwo, on zaślepiony wszystkim i niczym idzie rzekomo nową drogą lecz ludzie zaczynają plotkować niszcząc ich życia oraz psychiki. W małych wioskach wszyscy wszystko wiedzą o wszystkich, czasem nawet lepiej jedni od innych. I nie znając tła, nie znając ich przeszłości zaczynają prawić morały ze swojego punktu widzenia. Morały obrazoburcza i pełne zawiści. Morały niszczące drugiego, a przecież tak naucza ksiądz podczas coniedzielnej mszy. Patrz na siebie, mówi, a nie na innych lecz próżne słowa trafiają na jałowe umysły. Para musi uciekać.
I tu skończę o fabule, bo osadzona w lokalnym obrębie domaga się wręcz spektakularnej analizy. Autor wkracza w buty różnych postaci i różnych środowisk. Mamy szkołę i dział pedagogów, mamy mieszkańców, najczęściej rodziców uczniów owego gimnazjum, mamy i środowisko księży. Powieść więc można rozpatrywać z każdej, czasem skrajnej strony. Są też ludzie na stanowiskach, którzy kąpią się w szambie i śmierdzą im inni, oni od siebie fetoru nie czują. Ludzie, którzy z zera szybko doszli do „czegoś”, i którym poprzewracały się ludzkie wartości.
Zakłamanie, obłuda i grzech. Trójca święta ściśnięta wymodloną aureolą.
Tu każdy tylko jest pozornie idealny, bo zaglądając w ich wnętrza owej poprawności nie zauważamy. Ale to dobrze, bo autor daje nam w ten sposób ucztę do rozważań. Czytasz i dociekasz. Czytasz i zastanawiasz się, rozważasz, analizujesz. Co by było, gdybyś ty sam był na ich miejscu? Czy byłbyś taki sam, gdybyś mieszkał w wiosce, gdzie każdy krok jest rejestrowany przez sąsiada?
„Coś przeminęło” pisana jest z perspektywy kobiety, Miry, co częstokroć nie jest łatwe dla autora mężczyzny i tu też, przynajmniej początkowo, ów styl nastręcza nieco trudności. Dziwny szyk zdań, długie zdania i ich rozbudowane wątki poboczne, które często nie mają ścisłego związku z fabułą. Są jakby wspomnieniem na marginesie, myślą ulotną, acz tu uchwyconą, co trochę niszczy całość w sposób negatywny. Do tego można dopatrzeć się języka wyższości i patrzenia na wszystko z perspektywy „mądrego myśliciela”, który zawsze dobrze robi, zawsze dobrze mówi. Ale niezaprzeczalnym faktem pozostaje, że czytasz i jesteś ciekawy, co wybierze kto i czy uczucia zdołają okazać się wystarczającym lepiszczem w świecie pełnym zakłamania i grzechu. Jesteś ciekawy, czy emocje mają jeszcze jakieś znaczenie i czy bagno ludzkiej podłości w porę zdąży wyschną, czy też – mówiąc górnolotnie – zostanie podlane deszczem by nowe pokolenie mogło się w nim pławić

6 maj 2021 09:09

Nowa opinia

Recenzje dla: "Coś przeminęło"

Coś przeminęło? Coś trwa?

Na początku skrywany romans między dyrektorem a matematyczką, mimo że żona dyrektora, Maksa, również pracuje jako nauczycielka w tej samej szkole, potem romans już jest jawny, akceptowany zresztą przez środowisko. Samo życie, jak to mawiają panowie po paru setkach w geesowskiej gospodzie.   Czego na polskiej prowincji, oprócz zawiłych meandrów obyczajowych, zabraknąć nie może? Otóż plebana, oczywiście. Nawet plebana i jego przełożonego, dziekana, również w sutannie, który uważa się za pana tego...

Powieść o nas

Są zbyt ciasne dla mieszkańców z czego rodzą się najczęściej same kłopoty. A tu mamy szkołę i jej grono pedagogiczne. I wszystko toczyłoby się utartymi torami i szablonami, gdyby nie plotki, domysły i ludzka zawiść, której nie da się wyplewić, jak pokrzyw z ogrodu. Oto Maks, dyrektor szkoły. Oto Mira, nauczycielka matematyki. Poznajemy ich w momencie, gdy zostają parą. On rozwodzi się z Urszulą zostawiając ją jednocześnie z synem, ona, Mira, to panna z dzieckiem. „Kij wsadzono w mrowisko” powiemy....

Nowa recenzja

Proszę się zalogować

Aby dodawać recenzje oraz zmieniać opisy należy się zalogować.
Jeśli nie masz jeszcze konta:

Adding grade as non logged

Niezalogowani użytkownicy muszą potwierdzić przyznanie oceny dla książki. Jeśli nie chcesz przyznać oceny zamknij to okno, zalogowani użytkownicy nie muszą potwierdzać dodania oceny.

Oceń książkę

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl