Nawet gdy życie, los, wystawi nas na ciężką próbę, gdy wszystko i to od wczesnych lat młodości „wali się nam na głowę” - potrafimy!!!

Kim jest – Stefania Jagielnicka-Kamieniecka
Stefania Jagielnicka- Kamienieckajest dziennikarką, poetką i powieściopisarką, absolwentką Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, zamieszkałą obecnie w Wiedniu. W 1983 roku uzyskała honorowe dożywotnie członkostwo Arizona Press Club w Phoenix (USA), dokąd wyemigrowała po internowaniu. Otrzymała je za „walkę o możność pisania prawdy”, jak uzasadniono. W Polsce była zatrudniona w „Dzienniku Zachodnim“ w Katowicach, a od roku 1980 w prasie „Solidarności“. Po przeniesieniu się ze Stanów do Niemiec pisała w dziennikach: „Neue Westfälische” w Minden, „Rhein-Neckar-Zeitung” w Heidelbergu i w piśmie Polskiej Misji Katolickiej „Nasze Słowo“. Pod koniec roku 2003 ukazał się tomik jej poezji zatytułowany „Leichter als Atem” (Lżejsza niż oddech), po czym reportaże pod tytułem „Wege zum Erfolg”(Drogi do sukcesu) i „”Wege zur Erfüllung”" (Drogi do spełnienia) oraz wspomnienia zatytułowane „Sprung über den Abgrund” (Skok nad przepaścią). W Niemczech wydano również jej książki napisane w języku polskim: dwie powieści – „Sen“ i „Wielki Manipulator“, wspomnienia „Skok nad przepaścią“ oraz dwa tomiki wierszy. Na polskim rynku wydawniczym ukazało się do tej pory jej osiem powieści: „Z busolą w sercu“, „Samobójcy“, „Siatka w sieci“, „Poezja i miłość”, „Oko w oko ze śmiercią”, „Niebezpieczna miłość”, „Zdeptana róża” oraz „”Więcej niż szczęście”". W styczniu 2012 zdobyła główną nagrodę w Konkursie Literackim Wydawnictwa Astrum za powieść „W żelaznym uścisku”.
źródło lubimyczytac.pl
ZGWAŁCONA – Książka jest tak mocna, tak pełna bólu a zarazem zdolności, jaką bez wątpienia posiadają ludzie, że aż niewiarygodna. Nawet gdy życie, los, wystawi nas na ciężką próbę, gdy wszystko i to od wczesnych lat młodości „wali się nam na głowę”, gdy gwałt odciska się gwałtem na naszej psyche, na codziennych chwilach, potrafimy – bo musimy?- dźwignąć się kolejny raz. Niesamowite…wierz mi. Tego możesz oczekiwać po tej powieści.
Przy jej czytaniu zastanawiałam się
nad jednym: Ile razy, i jak musimy zostać przez los, ludzi,
okoliczności, osaczeni, oszukani, zniewoleni, by kiedykolwiek,
komukolwiek „udało” się zniszczyć w nas pragnienie życia? Czy w ogóle to
można stłamsić w drugim człowieku? Czy nie mówimy tu o instynkcie
przetrwania? A co z pokorą, co z czymś, co ja nazywam- pogodzeniem się,
zaakceptowaniem losu? Na ile to stanie się, w chwili największego
dramatu bohaterki, jej drogą ku zwycięstwu? Emocjonująca książka. Piękne
tło czasów.
Ale wiesz, co mnie najbardziej urzekło w tej powieści? To, w jaki sposób bohaterka po
tak bolesnych przejściach, gdy już pozornie jej życie wracało do tak
zwanej normy, musiała zmierzyć się najgroźniejszym …Z widmem śmierci.
Własnej śmierci. Każdy z nas, Ty, ja bez wyjątku, mamy świadomość, że
słowo -rak- taka diagnoza- brzmi, jak wyrok. Czy bohaterka tak samo do
tego podejdzie? Niesamowite, ale nie. A jak? Sam musisz przeczytać. Ale
nie sądź, że od razu dźwignie się po takim rozpoznaniu. Ale przejdzie
niesamowitą, duchową - bym powiedziała, metamorfozę.
To powieść, w której znajdziesz nie
tylko nadzieję, wiarę, ale i to, za czym każdy z nas tęskni. Miłość.
Odkrywanie siebie, poznawanie i uczenie się samoakceptacji, jaki
akceptowanie okoliczności, to moim zdaniem jedna z warstw tej powieści.
Bo jak wiesz, tych dopatruję się wszędzie.
Lecz nie od razu, ja i moja
przewodniczka, jesteśmy skazane…na piekło bólu, świadomości i tego
wszystkiego, co wiąże się z poddaniem, z rezygnacją. Czy ja dzięki niej,
mojej przewodniczce coś jeszcze więcej zrozumiem? Tego dowiesz się za
chwilę…
Nasza historia zaczyna się dawno, dawno temu…
Lecz nie jest to baśń pod tytułem „i żyli długi i szczęśliwie”
To brutalne życie, z jego najgorszymi odcieniami…Ale co to znaczy „życie zgotowało nam, jej, ten los?” czy to jest PRAWDĄ? Nie, wierz mi, nie życie…jak zwykle to ludzie…
Najpierw zaczniemy swoją przygodę od czasów po II wojnie. Bytom, dom gdzie brzmi nie tylko język polski, ale i niemiecki. Gdzie jedyną opoką dla małej dziewczynki jest pewna osoba. Kim jest? Ktoś kto ukształtował, ktoś kto mówił małej dziewczynce „jesteśmy Polakami”. Polacy i Ślązacy a wśród nich ona, mała dziewczynka, która – moim zdaniem- wiedziała KIM JEST. Bo nic, ani nikt nie zaburzył jej poczucia tożsamości. Mijają lata, sąsiad, któremu się kłaniała, uśmiechała, staje się katem dla jej psyche, dla ciała. I to na lata. Niechciana ciąża, wyjazd, kolejne rozczarowania i ból…na szczęście ktoś jej równie bliski, wyciąga do niej pomocną dłoń. Ale i tak ucieka od tego, co było i jest. Podejmuje ryzyko, oddala się od korzeni, jednocześnie, choć zabrzmi to paradoksalnie, je kultywuje. Rozpoczyna studia, dziennikarstwo, i to staje się dla niej odskocznią. I dla mnie. Ten fragment powieści odrywa mnie od bólu wspomnień a porywa ku nowemu, prawie dobremu światu. Ja i ona, moja bohaterka w końcu zaczynamy dostrzegać piękno, które nas otacza. W końcu zaczynamy akceptować to, co się stało… I gdy pogodzone zaczynamy się uśmiechać się i wierzyć…
I nagle…Zapada wyrok…Choroba, o której już Ci wspomniałam…
Wybacz, że nie trzymam chronologii zdarzeń powieści, ale ta książka i mnie tak „przerzucała” od dziś do przeszłości, od nadziei, po jej brak. Od miłości po jej utratę. Wracałam do przeszłości wraz z moją przewodniczką, aby zrozumieć. A także wybaczyć i pogodzić się z faktami…
Najpiękniejsze, najcudowniejsze
słowa, jakie czytałam są niemal na ostatnich stronach. Jakie są to
słowa? Już wiesz, zapraszam Cie do czytania.
A ja tylko dodam. To powieść, o której
się nie zapomina…Bo jak można zapomnieć o zdolności, jaka nagle w nas
się budzi? O pojednaniu z samym sobą i z Bogiem. Lecz nie oczekuj
książki o tematyce religijnej, lecz o ludzkiej. Bo ile trzeba mieć w
sobie wiary by uwierzyć, że ta choroba jednak cię nie zabije? Że masz
jakąś przyszłość? A może moja przewodniczka jej nie będzie miała? A mimo
to, wciąż w nią będzie wierzyć? Sprawdź to sam. Zapraszam Cię do
świata, gdzie być może fikcja literacka miesza się z prawdą życia…
Pozdrawiam Cię serdecznie, Marta Grzebuła