„Można mnie uznać za sadystę lub psychopatę” – wywiad z Filipem Zającem

Obrazek artykułu
Wywiad z Filipem Zającem, autorem surrealistycznego romansu, „Wigilia Dnia Zmarłych”. Fabuła tej opowieści zabierze nas do mrocznego zamku na bal, który przerodzi się w prawdziwe dance macabre.

Mawia się, że miejsce urodzenia ma znaczenie. Możliwe, że jest tak w przypadku Filipa Zająca, który urodził się w Dolinie Baryczy. To niepozorne miejsce przez wielu nazywane jest doliną samobójców. Nie wiedzieć `czemu odnotowuje się tam najwyższy w Polsce współczynnik osób odbierających sobie życie.


Fakt, że autor oddał w ręce czytelników opowieść zatytułowaną „Wigilia Dnia Zmarłych”, można uznać za nietypowy zbieg okoliczności. Wyobraźnie powinna jednak przede wszystkim rozbudzać informacja, że fabuła pozwoli nam wyruszyć do mrocznego zamku na halloweenowy bal, który bardzo szybko przerodzi się w prawdziwy dance macabre. Możemy być pewni, że poleje się krew...


Autor na zachętę zdradził kilka szczegółów:

Aura niesamowitości w powieści Wigilia Dnia Zmarłych


Przede wszystkim warto zadać pytanie, kiedy odczuł Pan potrzebę napisania właśnie tej historii?


Był taki okres w moim życiu, gdy pracowałem po dwanaście lub nawet więcej godzin każdego dnia miesiąca, bez przerwy. Potem moje życie się trochę ustabilizowało i pracowałem dwadzieścia pięć, ale tym razem w tygodniu. Euforia, która mnie ogarnęła zaraz po tej zmianie, szybko przerodziła się w pustkę. Postanowiłem więc ją wypełnić swoim starym hobby, czyli pisaniem. W końcu przelałem na papier motyw, który chodził za mną przez wiele lat, mianowicie moją wizję dance macabre. W dodatku była jesień, zbliżało się Halloween, czytałem zbiór opowiadań Poe i obejrzałem dokument o życiu Bela Lugosi. Te trzy elementy zderzyły się w mojej wyobraźni i stworzyły fabułę, którą dziś polecam czytelnikom.


Główny bohater Oskar to spokojny młodzieniec, który jest typem uważnego obserwatora analizującego zachodzące między ludźmi relacje. Czy tą postać obdarzył Pan którąkolwiek ze swoich cech?


Zależy którego Oskara. W powieści jest ich dwóch, choć aby dostrzec drugą twarz mojego bohatera, trzeba się dobrze wczytać i zastanowić. Ten drugi Oskar ma kilka cech zbieżnych z moimi.


Oskar kojący ból po nieudanym związku w barze, będzie świadkiem próby gwałtu. Stając w obronie dziewczyny, zostanie pobity, ale ostatecznie pozna kilku nowych przyjaciół. Palacza Zozyma, słodką Bernice i agresywną Nicol. Czy te postacie mają swoje rzeczywiste odpowiedniki?


Trochę tak, trochę nie. Wydarzenie związane z przeszkodzeniem dwóm natarczywym agresorom, odgonienie ich i wybuch emocji ze strony niedoszłej ofiary to wydarzenie jak najbardziej prawdziwe. Jednak trójka przyjaciół Oskara już swoich realnych odpowiedników nie ma, przynajmniej dosłownych. W swojej powieści, idąc tropem Poe, posłużyłem się groteską, a ta wypaczyła pewne cechy osobowości moich bohaterów.


Nowi przyjaciele zaproszą Oskara na halloweenowy bal przebierańców. Zabawa odbywająca się w mrocznym zamku bardzo szybko przerodzi się w prawdziwy dance macabre. Jak czuł się Pan, „organizując” to przerażające widowisko?


Wspaniale! Można mnie uznać za sadystę lub psychopatę, ale naprawdę podobało mi się tak artystyczne przedsięwzięcie. Owszem, będzie ból, będzie strach, ale fakt, że fabuła symboliczna tak dobrze nakłada się na fabułę podstawową, a w dodatku utrzymuję wciąż piękno danej sceny, sprawiał, że z żalem skończyłem to widowisko. Po prostu lubię wyzwania umysłowe, a to aby tak połączyć ze sobą dwie fabuły i zachować estetykę, było naprawdę wymagające. Dało mi dużą satysfakcję.


We współczesnym świecie wielokrotnie dochodzi do zaniku najważniejszych wartości. Czy przesłaniem książki jest nakłonienie czytelników do zastanowienia się nad tą kwestią?


Nie wiem, czy stare wartości upadają. Ostatnio obserwując ludzi mam sporą wątpliwość, czy kiedykolwiek tak naprawdę funkcjonowały w świadomości całego społeczeństwa. Może to były jedynie ckliwe idee zarezerwowane, dla ludzi z wyższych sfer i jedynie im wtłaczane uporczywie do umysłów? Wątpię, aby ludzie przeciętni na wsi, czy to w miastach w ogóle słyszeli o tak górnolotnych ideach, jak te głoszone przez literatów sprzed wieków.


Zresztą był to chyba próżny trud, bo elity i tak raczej nie przestrzegały głoszonych tez. Więc dziś na skutek przemiany czasów mamy zalatane społeczeństwo, składające się z potomków elit i ludzi prostych, którzy przez swe zalatanie szukają tylko kolejnej metody na ułatwienie sobie życia. A przecież te górnolotne tezy o akceptacji, samokrytyce, pogłębianiu swojej świadomości, wymagają największego z możliwych wysiłków. Zmierzenia się ze samym sobą i swoimi niedoskonałościami. Jest to bardzo niewygodne, a na pierwszy rzut oka nawet niekorzystne. Na szczęście jedynie na pierwszy, lecz kto dziś ma tyle czasu, by rozmyślać i się zastanawiać?


Lektura książki dowodzi, że pozytywna zmiana zawsze może nastąpić. Czy tym samym czytelnicy mają zostać skłonieni do rozważenia, czy upadek może uwznioślić?


Owszem. Upadek może uwznioślić, ale najpierw trzeba przyjąć ból, który z niego wynika. W przeciwnym razie swoje cierpienie rozsiejemy tylko na ludzi wokół nas. Moja powieść nie pozostawia wyboru czytelnikowi. Musi się zmierzyć ze skalą upadku i przeżyć głównego bohatera. Liczę, że w konsekwencji wyciągnie wiele ciekawych przemyśleń i wniosków. Liczę, że mimo bólu, jaki ze sobą niesie, będzie impulsem, aby stawać się lepszą wersją samych siebie.


Książka ma niezwykłą oprawę graficzną. Jaką rolę mają pełnić dopełniające ją obrazy Rafała Klausa?


Mają one dopełnić obraz i ułatwić wyobrażenie sobie tego, co opisuję w powieści.


Panie Filipie, podobno przeprowadzi Pan niezwykłą akcję związaną z książką. Jak będzie ona wyglądać i co ma na celu?


Podpisałem i ponumerowałem 1000 egzemplarzy mojej książki. Jest to praktyka zaczerpnięta ze Stanów Zjednoczonych, gdzie podpisywanie pierwszych egzemplarzy jest czymś naturalnym.


Akcję, którą chcę zorganizować, nazwałem #na1000. Zostanie ona przeprowadzona na Instagramie i będzie miała na celu zachęcenie czytelników do pochwalenia się, że to właśnie oni są posiadaczami jednej z pierwszych książek. Oczywiście będą mogli też napisać, który numerek im przypadł. Postaram się odpisać każdej osobie, która weźmie udział w mojej akcji.


Rozmowę przeprowadziła Agata Orzechowska.



Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl