Filip Zając
| Dodano: 22 maj 2020
| Dodana przez:
redakcja
Filip Zając… co już samo w sobie jest żartem językowym, pochodzę z doliny Baryczy… czyli doliny samobójców (mamy jeden z największych w Polsce współczynnik samobójstw). I jak się doda dwa do dwóch, to oczywistym się staje że pisanie jest mi pisane.
Mam dwadzieścia trzy lata i jestem siwy. W latach licealnych zdarzyło mi się wygrać konkurs recytatorski deklamując „Annabel Lee” Edgara Alana Poe, zorganizować dwa wieczorki literackie i jeden wieczór hipnotyczny (zdarza się czasem kogoś zahipnotyzować ;) ). Potem zrobiło się mniej ciekawie… praca, studia (obydwie te rzeczy były beznadziejne). Od ponad roku prowadzę swój biznes, swoją firemkę i cóż… najgorsze mam już za sobą. Przez to ostatnimi czasy mam czasu za dużo i nachodzą mnie przemyślenia i historyjki (które snułem w wyobraźni od kiedy tylko pamiętam). Stąd też powieść „Wigilia Dnia Zmarłych”.
Mam dwadzieścia trzy lata i jestem siwy. W latach licealnych zdarzyło mi się wygrać konkurs recytatorski deklamując „Annabel Lee” Edgara Alana Poe, zorganizować dwa wieczorki literackie i jeden wieczór hipnotyczny (zdarza się czasem kogoś zahipnotyzować ;) ). Potem zrobiło się mniej ciekawie… praca, studia (obydwie te rzeczy były beznadziejne). Od ponad roku prowadzę swój biznes, swoją firemkę i cóż… najgorsze mam już za sobą. Przez to ostatnimi czasy mam czasu za dużo i nachodzą mnie przemyślenia i historyjki (które snułem w wyobraźni od kiedy tylko pamiętam). Stąd też powieść „Wigilia Dnia Zmarłych”.