Bezgłośni
Twoja ocena
Autorem listu jest Żyd Jeszua. Na łamach korespondencji wyznaje on swojej matce, jak potoczył się jego los po opuszczeniu domu. Był to czas dramatyczny, bo objął wybuch II wojny światowej. To dlatego Jeszua zmienił imię na Józef, ochrzcił się, chociaż nie zmienił wiary i robił wszystko, by zachować życie. Ukrywał się w wielu miejscach, ale chyba jedno z najbardziej pamiętnych to szpara pod podłogą. Niczym szczur był zmuszony chować się przed oprawcami. Wspomnienia Józefa to przejmujące świadectwo największej katastrofy w historii ludzkości.
„Bezgłośni” to poruszające studium człowieka uwikłanego w Wielką Historię. Eliza Segiet z ogromną wrażliwością zdołała zobrazować tragedię, jaka dotknęła miliony osób skazanych przez III Rzeszę na zagładę.
Źródło: http://www.psychoskok.pl/produkt/bezglosni ( otwierane w nowym oknie )
Dostępna w
Opinie o: "Bezgłośni"
Opinia
Recenzja Agnieszki Kusiak
Eliza Segiet w „Bezgłośnych” oddaje hołd tym, którzy odeszli. Przywraca do życia tych, którzy przetrwali okrucieństwo wojny i zezwierzęcenie. Rok 1939 stał się stygmatem, wypalonym na wieki czasem, który nie da się usunąć. Ci ludzie, tak niewinni, tak bezbronni, musieli walczyć o siebie i bliskich. Tylko razem człowiek miał szansę na przeżycie. Samotność częstokroć zbliżała do śmierci. Samotność kończył strzał z karabinu, głód i nędza. Człowiek był jak wesz, jak kret, który nie zasługuje na słońce, życie i na zwyczajny ludzki byt. Żyd tym bardziej. W takich to czasach „egzystuje” bohater „Bezgłośnych”, Józef wraz ze swoją rodziną – żoną i dwoma córkami. W ich codzienność wkracza wojna. Każdy dzień to strach, obawa, lęk i czujność. Sąsiad może stać się wrogiem, Niemcy mogą znienacka wyłamać drzwi wejściowe, dziecko może powiedzieć jedno słowo za dużo. Wszystko może sprowadzić śmierć – na całą rodzinę. A dlaczego właśnie na rodzinę Józka? Józek jest Żydem. Z tym piętnem musi żyć, z gwiazdą Dawida na ramieniu. Ciągle męczą go wyrzuty sumienia, bo tym samym jego rodzina została „zatruta”, naznaczona przez niego. Gdyby nie on, nie mieliby problemów – myśli niejednokrotnie schowany w kryjówce pod deskami podłogi. Józef, mąż i ojciec odpowiedzialny za rodzinę, nie może sobie darować, że takie dzieciństwo świat zgotował jego dzieciom. Że wszyscy muszą nasłuchiwać obcych kroków niosących pewną śmierć, uważać na obce twarze mężczyzn w mundurach, czy chować się gdy odgłosy z nieba zapowiadają nalot bombowców. Wszytko jest postrachem.
Opinia
Ludzie na przestrzeni dziejów chronili zawsze to samo – to co uważali za
cenne i warte zachowania – rzeczy o dużej wartości materialnej, rzeczy
użyteczne lub piękne, stworzone siłą ludzkiego geniuszu, nieprzeciętnych
umiejętności, w pierwszym rzędzie zaś chronili pamiątki po przodkach
wiążące człowieka z przeszłością i pozwalające na kulturową
identyfikację.
Zobowiązanie do szacunku dla pamięci przodków i pozostawionego przez
nich dziedzictwa – tak stare jak ludzkość – jest elementem prawa
naturalnego, prawa, które ukształtowało nasze człowieczeństwo. Ochrona
dziedzictwa pozostawionego nam przez przodków jest zatem w samej swojej
istocie imperatywem moralnym, nawet, a może zwłaszcza, jeśli to
dziedzictwo jest trudne, naznaczone dramatem, cierpieniem,
niewyobrażalnym upodleniem doznanym za sprawą drugiego człowieka.
Okruchy dramatu dziadków z zasłyszanych w dzieciństwie strzępów
opowieści, z drżenia głosów i rąk,
z gęstwy emocji wnikają w ciała i dusze wnucząt i są tam, jak stalowe
drzazgi. Ranią – domagając się krzyku o sprawiedliwość, o pamięć.
Eliza Segiet swoimi pięknymi, krystalicznymi wierszami, wstrząsającymi
tekstami opowiada nie o tym, co sama przeżyła, lecz o dziedzictwie,
które otrzymała i niesie w sobie, o przestrzeni pamiętania….
prof. dr hab. Bogumiła J. Rouba
https://dzismis.com/2019/10/27/bezglosni