Opinia
Chociaż temat jest przygnębiający, historyczne, humanitarne i prawne aspekty
książki sprawiają, że warto ją przeczytać. To dobrze opowiedziana historia i
prosta narracja zawiera w sobie głębsze i ważniejsze przesłanie. Posner
przypomina nam wyraźnie, jak Stany Zjednoczone i Niemcy starały się zamieść
nazistowskie okrucieństwa pod dywan tuż po wojnie i jak aktywnie działały, aby
zapewnić, że odpowiedzialne osoby i korporacje nie zostaną ukarane. IG Farben i jego spółka Bayer, dla której Capesius pracował przed wojną pomagała
nazistom na niezliczone sposoby, za co nigdy jej właściciele nie byli
odpowiedzialni za swoje działania. W pośpiechu, aby przywrócić działalność
Niemiec i skupić uwagę na komunizmie, zarówno USA, jak i Niemcy, zamiast karać
takich, jak Capesius, odpowiedzialnych za zabijanie
milionów Żydów i innych, prawie wszystkie korporacyjne i prawne elity, które
bezpośrednio pomagały lub brały udział, zostały ponownie włączone do niemieckiej
klasy rządzącej.
Książka ta powinna zdecydowanie znaleźć się na liście czytelniczej wszystkich
osób zainteresowanych Holokaustem. To pozycja, którą trzeba przeczytać, o
której nigdy nie można zapomnieć. Polecam tym, którzy interesują się historią i
osobami zaangażowanymi w tę straszną zbrodnię jakiej dokonano na przerażającej
liczbie niewinnych osób, by nigdy nie odeszła w niepamięć.
Opinia
(...) Książka Posner jest pierwszym reportażem poświęconym Victorowi
Capesiusowi (1907 – 1985), Niemcowi z Siedmiogrodu, farmaceucie z
wykształcenia, który do czasu wcielenia w szeregi SS pracował jako
przedstawiciel rumuńskiego oddziału niemieckich przedsiębiorstw IG
Farben i Bayer. „Wujek aptekarz” – tak na niego mówiono. Mąż
pół-Żydówki, ojciec trzech córek, uprzejmy i pomocny pracownik, który
zna się na swoim fachu. Po wcieleniu do SS Capesius w krótkim czasie
został głównym aptekarzem w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
Oficjalnie jego zadania miały ograniczać się do sprawowania nadzoru nad
magazynem leków i wydawania ich chorym. Już tutaj spotykamy się z
pierwszym zafałszowaniem „zasług” aptekarza: zakazywał on bowiem wydawać
medykamenty więźniom. Jego kompetencje sięgały jednak o wiele dalej:
Capesius brał udział w eksperymentach medycznych, którym poddawane były
kobiety i dzieci oraz rozdysponowywał cyklon B służący jako narzędzie
śmierci wykorzystywane w komorach gazowych. Był także tym, którzy brał
udział w selekcjach nowoprzybyłych więźniów w Brzezince, bez mrugnięcia
okiem rozdzielając rodziny i skazując na śmierć także tych, których z
racji zawodowych czy prywatnych poznał przed wojną. Po zabawie w Boga
polegającej na decydowaniu o życiu lub śmierci więźniów, plądrował
pozostawione przez nich na rampie dobytki. Dość powiedzieć, że łupy
zgromadzone w Auschwitz (przede wszystkim złote plomby pośmiertnie
wyrywane ofiarom) pozwoliły mu na otwarcie w 1950 roku własnej apteki, a
dwa lata później salonu piękności, którego motto – o ironio! –
brzmiało: „Bądź piękna, oddając się Capesiusowi pod opiekę”.
Opis wojennych poczynań Capesiusa stanowi około jednej trzeciej
objętości książki. Zdawałoby się, że po przebrnięciu przez przerażające
relacje obozowych zbrodni czytelnik będzie mógł odetchnąć. Że całe zło
już się dokonało i dalsza lektura będzie emocjonalnie lżejsza. Niestety.
Posner szczegółowo opisuje niełatwe w realizacji i, trudno powiedzieć,
czy udane, próby rozliczania Capesiusa z krwi, jaką miał na rękach.
Kiedy wreszcie Farmaceuta staje przed sądem, konsekwentnie wypiera się
udziału w masowej zagładzie. Nie tylko kłamie, ale także drwi sobie z
relacji świadków i podważa przytaczane dowody, do końca okazując pogardę
swoim ofiarom. W zasądzonym w 1965 roku wyroku Capesiusa uznano za
„współwinnego zabójstwa” i skazano go na karę dziewięciu lat pozbawienia
wolności. Z więzienia wychodzi po dwóch i pół roku, do niemieckiej
miejscowości, w której mieszkał przed aresztowaniem, wraca jako bohater.
Tam też dożywa późnej starości. W tym kontekście Farmaceuta z Auschwitz
obrazuje nieudolność, ale także niechęć do konsekwentnego rozliczenia
zbrodni nazistowskich (Posner wykazuje szereg powodów, dla których wielu
oprawców nie odpowiedziało za popełnione zbrodnie, wymienić można np.
sądzenie oskarżonych przez sędziów pełniących swoje urzędy także w
czasach Trzeciej Rzeszy czy wymazanie stosowanych przez aliantów
kategorii zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych powojennych
popełnionych w związku z ludobójstwem z katalogu przestępstw). Wręcz
kuriozalny jest fakt, iż postawienie Capesiusa przed sądem kilkanaście
lat po zakończeniu wojny było możliwe właściwie dzięki jednemu
człowiekowi – Franzowi Bauerowi, prawnikowi, który przez krótki czas
przebywał w obozie w Auschwitz i całe późniejsze życie poświęcił
ściganiu obozowych katów.
Historia zwyczajnego zbrodniarza – taki podtytuł to niemal bezpośrednie
odwołanie d0 tezy o banalności zła wysnutej przez niemiecką filozofkę,
Hannę Arendt. Już relacjonowany przez Posner proces, w którym Capesius
siedział na ławie oskarżonych, budzi skojarzenia z reportażem sądowym
Eichmannem w Jerozolimie. Teksty te łączy jednak głębsze pokrewieństwo. U
Posner powraca bowiem pytanie postawione przez Arendt: Unde malum? Skąd
zło? Dlaczego czynią je ci, którzy dotąd zachowywali się „normalnie”? W
pewnym sensie Eichmann i Capesius są sobie podobni – obaj jako
zwyczajni mężczyźni zaangażowali się w zbrodnię ludobójstwa. Zło jest
dlatego banalne, że można go nie dostrzegać, można o nim nie myśleć,
można je mnożyć w nieskończoność, koncentrując uwagę na czymś innym –
odpowiada Arendt. Dla niemieckiej filozofki zło wynika z bezmyślności, z
braku zadawania pytań i nie zastanawiania się nad konsekwencjami
wykonywania zleconych działań. Takie zbrodnie, dokonywane przez
wzorowych sąsiadów i bezlitosnych oprawców w jednej osobie budzą chyba
największą trwogę.
Tricia Posner, bo tak właściwie nazywa się autorka reportażu, jest
amerykańską dziennikarką brytyjskiego pochodzenia, która w duecie z
mężem napisała już kilka książek non-fiction (m.in. biografię doktora
Mengelego). Farmaceuta (którego nie należy mylić z głośną powieścią
opartą na faktach noszącą tytuł Tatuażysta z Auschwitz) to jej jedyna
książka wydana w Polsce. Czytając ten reportaż, nie ma się wątpliwości,
że napisała go kompetentna do tego osoba. Bardzo dobrze napisany (i
sprawnie przetłumaczony przez Michała Szymonika), gęsty – to drobiazgowe
sprawozdanie poparte rzetelną kwerendą i wyważony jednocześnie.
Zgromadzone informacje zostały podane w przystępny, uporządkowany
sposób, co sprawia, że jest to książka „do czytania”, a nie raport czy
publikacja stricte naukowa. Nie ma tu żadnych przypuszczeń czy
domniemań. Każdy fakt został poparty odpowiednim dowodem (w książce
znalazły się także dokumenty, które po raz pierwszy ujrzały światło
dzienne), przypisem do publikacji, akt, zeznań. Znalazły się w niej
także fotografie. To pełnowartościowy reportaż historyczny, w którym nie
ma miejsca na emocjonalną interpretację faktów. Powściągnięcie się od
ferowania wyroków w przypadku jednej z największych zbrodni na ludzkości
z pewnością nie było łatwe. Farmaceuta z Auschwitz to efekt koronkowej
roboty, której nie powstydziłby się zawodowy historyk. Ważna i warta
uwagi lektura.
(...)
PRZECZYTAJ CAŁĄ RECENZJĘ NA BLOGU: http://dodziela.com.pl/2019/03/25/farmaceuta-z-auschwitz-patricia-posner/
Opinia
Endlösung der Judenfrage — Ostateczne Rozwiązanie Kwestii Żydowskiej, to
opracowany przez przywódców nazistowskich Niemiec plan zagłady
europejskich Żydów. W wyniku realizacji tego planu wg różnych szacunków
zgładzono 5-6 milionów europejskich Żydów. Jednym z największych obozów
zagłady był obóz Auschwitz (wraz z podobozami), umiejscowiony niedaleko
Oświęcimia. Wydawać by się mogło, że na temat Auschwitz powstało już tak
wiele publikacji, że nie ma już miejsca na nowe, a mimo to reportaż
Patricii Posner „Farmaceuta z Auschwitz. Historia zwyczajnego
zbrodniarza” ukazuje kolejną historię z obozu.
Patricii Posner skupia swoją historię na osobie Victora Capesiusa,
Niemca z Siedmiogrodu, przedstawiciela koncernu Farben/Bayer na Rumunię.
Przed wybuchem wojny Capesius dostarczał wyroby koncernu IG Farben do
aptek i zakładów przemysłowych, również tych prowadzonych przez Żydów.
Został zapamiętany jako sympatyczny człowiek, zawsze chętny do pomocy.
Doktorat z farmacji zapewniał mu powszechny szacunek, a pieniądze
zarabiane w koncernie pozwalały na prowadzenia wygodnego życia jemu i
jego rodzinie. Co więc sprawiło, że poczciwy wydawałoby się człowiek,
kochający mąż i oddany ojciec trzech córek, stał się jednym z
oskarżonych w tzw. Drugim Procesie Oświęcimskim? Co sprawia, że człowiek
staje się zbrodniarzem? Na te pytania w swoim reportażu stara się
odpowiedzieć autorka.
Słowa wypowiedziane przez Capesiusa w czasie jego pobytu w Auschwitz:
„Jestem Capesius z Siedmiogrodu. Dzięki mnie poznacie, co to szatan”
dobitnie pokazują zmianę, jaka w nim zaszła.
Po wcieleniu do SS Capesius W 1943 roku Capesius zaczął pełnić służbę w
centralnym szpitalu SS w Warszawie, skąd w październiku 1943 roku został
przeniesiony do obozu Dachau jako aptekarz, a wkrótce potem został
głównym aptekarzem w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Mówiąc
aptekarz, większość z nas widzi pana w białym kitlu, stojącego w aptece i
sprzedającego przepisane przez lekarza farmaceutyki. Czasami sam je
przygotowuje na zapleczu apteki. Niestety w Auschwitz, farmaceuta miał
też inne zadania, m.in. dbał o zapasy Cyklonu B i jego wydawanie,
nadzorował wydawanie „lekarstw” przygotowywanych przez koncern IG Farben
i jego spółkę córkę Bayer, a testowanych na więźniach (więźniowie byli
zamawiani przez koncern do badań, tak jak współcześni naukowcy zamawiają
szczury lub króliki). Cyklon B to nazwa handlowa insektycydu
niemieckiego konsorcjum Degesch (spółki wchodzącej w skład IG Farben),
w skład którego wchodziła granulowana ziemia okrzemkowa nasycona
cyjanowodorem (HCN). Cyklon B był wykorzystywany jako skuteczny środek
do odwszawiania odzieży, w późniejszym okresie również baraków, w
których przebywali więźniowie. Po ogłoszeniu planu zagłady znalazł inne,
przerażające zastosowanie — zagazowywanie więźniów obozów
koncentracyjnych. Według szacunków podawanych na oficjalnej stronie
Muzeum Auschwitz-Birkenau ofiarą komór gazowych z cyklonem B stało się
ponad milion ludzi, z czego około 900 000 stanowili Żydzi. Jak zeznali
świadkowie cytowani przez autorkę:
„Wysiadają dr Capesius i Josef Klehr […] Klehr ma w ręce cztery zielone
blaszane puszki. Obydwaj idą w stronę zielonego trawnika nad komorą
gazową i zakładają przeciwgazowe maski. Potem Klehr podnosi pokrywę,
ale dopiero, wtedy gdy Capesius dał taki rozkaz – rozkaz zabijania musi
zawsze zostać wydany przez lekarza esesmana – Klehr rozrywa patentowe
zamknięcie puszki i wsypuje do otworu gruboziarnistą zawartość,
fioletową, kruszącą się masę. Cyklon-B”.
Nie takiego farmaceutę sobie wyobrażamy.
Capesius nie tylko dostarczał Cyklon B, ale wg zeznań świadków brał
udział w osławionych selekcjach na rampie w obozie Birkenau. W
przeciwieństwie do innych SS-manów biorących udział w selekcjach
nierzadko znał osoby kierowane na śmierć w komorze gazowej. Co gorsza, z
osobami kierowanymi na śmierć, przed wojną utrzymywał stosunki
towarzyskie, dla niektórych dzieci był „wujkiem”. Po wojnie Capesius z
uporem utrzymywał, mimo zeznań naocznych świadków, że nie brał udziału w
selekcjach, a na rampie pojawiał się tylko w poszukiwaniu lekarstw i
sprzętów medycznych w bagażach przyjeżdżających.
Przyjeżdżający do Auschwitz myśląc, że jadą do obozów pracy, zabierali
ze sobą oprócz potrzebnej odzieży i lekarstw, również kosztowności
(jeśli jeszcze jakieś mieli), żeby móc ja wymienić na jedzenie. Z tych
kosztowność SS-mani służący w Auschwitz uczynili sobie dodatkowe
„zabezpieczenie emerytalne” na czas po wojnie. Capesius nie był
wyjątkiem, choć posunął się o krok dalej. W obozie nic nie mogło się
zmarnować, zamordowanym w komorach wyrywano złote zęby, aby odzyskać
złoto dentystyczne, obcinano włosy, aby wypełniać nimi sienniki, rzeczy
odebrane ofiarom, odsyłano do Rzeszy. Złoto ma w sobie coś, co sprawia,
że ludzie stają się chciwi. Farmaceuta z Auschwitz, nie był w tym
przypadku wyjątkiem, razem z dwoma dentystami obozowymi, chętnie sięgnął
po to złoto. To właśnie przypuszczalnie to złoto pozwoliło mu po wojnie
otworzyć dobrze prosperującą aptekę. A wkrótce potem salonu piękności,
którego motto brzmiało: „Bądź piękna, oddając się Capesiusowi pod
opiekę”.
Powojenne losy Capesiusa, to na przemian osadzenia w więzieniach i
okresy wolności. Za każdym razem odpierał oskarżenia, używając
argumentu, że nic nie wiedział, że on tylko wykonywał rozkazy.
A przecież, jeśli wykonywał rozkazy, to nie może być pociągnięty do odpowiedzialności.
Autorka w szokujący sposób pokazała sposób rozliczenia się powojennych
Niemiec z wojenną przeszłością. Zasada był prosta: nie rozmawia się o
tym, co się robiło w czasie wojny.To był inny czas.
Adwokaci oskarżonych w procesach nazistów używali tych samych argumentów
(oskarżeni) „po prostu nie mieli charakteru, by działać inaczej niż
zgodnie z rozkazami wydawanymi przez przełożonych”. W czasie tzw.
Drugiego Procesu Oświęcimskiego, na ławie oskarżonych zasiadło 20
funkcjonariuszy różnego szczebla służących w Auschwitz-Birkenau. Wśród
nich znajdował się również Victor Capesius, aptekarz obozowy, oskarżony o
współudział w zabójstwie. W czasie procesu „niektórzy adwokaci uznali,
że może uda się nadać ich klientom aparycję quasi-ofiar - ludzi, którzy
pragnęli postąpić właściwie, służąc ojczyźnie, ale zostali wciągnięci
przez nazistów w tryby machiny śmierci, nad którą nie mieli kontroli i
której nie mogli się sprzeciwić”. Takie działanie miało na celu
wpłynięcie na ławników i w razie uniewinnienia ich klientów przekazanie
całemu pokoleniu wojennych Niemców, „że odpowiedzialność za koszmar
Holokaustu ponosi jedynie grupka szaleńców, która po prostu
podporządkowała sobie cały naród wbrew jego woli”. Moim zdaniem, patrząc
z perspektywy 74 lat od zakończenia wojny, udało się im osiągnąć cel.
W trakcie procesu Capesius zdawał się całkowicie oderwany od
rzeczywistości. On i jego obrońcy zarzucali kłamstwo świadkom,
wskazujących go jako jednego z winnych selekcji i okrucieństwa nad
więźniami. W procesie wydano szokująco niskie wyroki, tylko 6
oskarżonych skazano na karę dożywotniego więzienia, 11 oskarżonych
usłyszała wyroki od 14 do 3 lat pozbawiania wolności, a trzech zostało
uniewinnionych. Capesius usłyszał wyrok 9 lat pozbawienia wolności, z
których odsiedział tylko 2,5 roku. Po opuszczeniu więzienia wrócił do
pracy w aptece i nadal cieszył się powszechnym szacunkiem sąsiadów.
Praktycznie do swojej śmierci w 1985 roku, uważał się za niewinną ofiarę
pokazowego procesu. Nie widział niczego złego w swoim postępowaniu w
czasie wojny, w końcu on tylko wykonywał rozkazy.
Reportaż Patricii Posner „Farmaceuta z Auschwitz. Historia zwyczajnego
zbrodniarza” zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na historię
Victora Capesiusa — zwyczajnego zbrodniarza. Moim zdaniem pani Posner
bardzo dobrze wytłumaczyła okoliczności powstania obozu Auschwitz I, II i
III w takim, a nie innym miejscu. Udział koncernu IG Farben w machinie
śmierci, a także przepływ pieniędzy pomiędzy SS a koncernem. Są to
tematy często pomijane w literaturze dotyczącej obozu Auschwitz, a warto
je znać.
„Farmaceuta z Auschwitz. Historia zwyczajnego
zbrodniarza” to pełnowartościowa książka historyczna, choć autorka nie
ustrzegła się przed używaniem przymiotników określających poszczególnych
członków SS, to starała się być obiektywna. I to jej się udało. Do
wielu sytuacji podchodziła nad wyraz zimno, ukazując okropieństwo obozu z
punktu widzenia statystyki.
Na plus pozycji należy również zaliczyć zamieszczenie archiwalnych zdjęć
przedstawiających bohatera reportażu w latach przed, w czasie i po
wojnie.
Mogę tylko powtórzyć za rabinem Abrahamem Cooperem z Centrum Szymona
Wiesenthala, że jest to bardzo ważna książka i powinna dotrzeć do jak
największej ilości czytelników.
Opinia
Książka Patricii Posner opowiada o farmaceucie z Auschwitz, Victorze Capesiusie. Farmaceucie? Zapytacie. I pewnie macie przed oczami pana w fartuchu, który wydaje lekarstwa w okienku. Jakich zbrodni może dokonać taki człowiek, zastanawiacie się pewnie. Ja też sobie zadawałam to pytanie. A potem czytałam o człowieku, który stał na rampie i prowadził selekcję wśród ludzi, których znał sprzed wojny. Z uśmiechem na ustach i z uspokajającymi słowami kierował do gazu dziewczynki, które przed wojną nazywały go „wujkiem”, ludzi, z którymi siadywał do posiłków, partnerów w interesach. Niektórzy z nich przetrwali i dali przerażające świadectwo – kiedy to nie mogli uwierzyć, że na rampie widzieli doskonale znajomego sobie człowieka. Mało tego – człowiek ten był absolutnie świadomy tego, co dzieje się w komorach gazowych, bowiem odpowiadał za zapasy i dostawy cyklonu B. Odpowiadał także za rozmaite specyfiki, które testowano na więźniach. I był też jednym z tych, którzy eksterminację Żydów traktowali jako okazję do wzbogacenia się.
Opinia
Od przeszło siedemdziesięciu lat zagadnienia Holocaustu oraz
martyrologii Żydów i ludów Europy nieprzerwanie przenikają, między
innymi, do literatury dokumentu osobistego, literatury faktu, eseju,
powieści graficznej i beletrystyki. W zależności od typu piśmiennictwa,
opowieść o tym niewyrażalnym i niepojętym rozdziale z historii
powszechnej może być snuta z różnych perspektyw. W wielu tekstach głos
przeważnie zabierali przeżywcy i świadkowie Szoa, a także ich
potomkowie. Można również zetknąć się z ujmowaniem Zagłady z punktu
widzenia oprawców sądzonych za zbrodnie przeciwko ludzkości. I właśnie
to podejście do tematu jest bliskie Patricii Posner, która, bez
naukowego zadęcia i moralizatorstwa, po latach poszukiwań i gromadzenia
różnorodnego materiału źródłowego napisała reportaż historyczny z
elementami biografii Victora Capesiusa. Tytułowy „Farmaceuta z
Auschwitz” jest postacią mało znaną (w przeciwieństwie do zbrodniarza
wojennego prowadzącego eksperymenty medyczne na ludziach, Josefa
Mengele), toteż próba przybliżenia losów obozowego aptekarza w optyce
Hanny Arendt stanowi godne uwagi przedsięwzięcie biograficzne.
Posner, krok po kroku, odtwarza życiorys pochodzącego z Siedmiogrodu
Capesiusa, który po obronie doktoratu z farmacji podjął pracę w
rumuńskiej filii firmy IG Farben mającej strategiczne znaczenie dla
nazistowskich planów eksterminacji Żydów. Dowiadujemy się, że na tym
etapie swojego życia farmaceuta założył szczęśliwą rodzinę, cieszył się
ogromną sympatią i szacunkiem sąsiadów, budził zaufanie przedsiębiorców i
potrafił z łatwością zjednać sobie kontrahentów. Autorkę jednak
najbardziej interesuje moment węzłowy w życiorysie Capesiusa, gdy ten
wstępuje w szeregi SS i zostaje oddelegowany do obozu koncentracyjnego w
Dachau, a następnie do Auschwitz. Wówczas następuje nieprawdopodobna
metamorfoza – dobry „wujek aptekarz” zmienia się na parę miesięcy przed
ewakuacją obozu w bezwzględnego pana życia i śmierci, chciwego grabieżcę
i wyzutego z sumienia kłamcę. Jako pracujący za biurkiem trybik w
machinie Zagłady składał zamówienia na dostarczenie Cyklonu B do komór
gazowych, dokonywał selekcji nowo przybyłych ofiar na rampie kolejowej i
własnoręcznie wyrywał złote zęby zamordowanym więźniom. Przywołane
pokrótce przez autorkę założenia filozofii Hanny Arendt w kontekście
banalności zła pozwalają ujrzeć Capesiusa, podobnie zresztą jak innych
oprawców, jako masowego mordercę nieodczuwającego dylematów etycznych i
dyskomfortu psychicznego w związku z wykonywaną pracą, jako że
wywiązywał się jedynie z powierzonych mu obowiązków. Po drugiej wojnie
światowej farmaceuta nie został przykładnie ukarany za zbrodnie, których
się dopuścił, dzięki sfałszowanym dokumentom i ciągłemu wypieraniu się
swoich przewinień. Krótki wyrok w jego sprawie zapadł dopiero podczas
drugiego procesu oświęcimskiego.
W biografii Capesiusa jak w soczewce skupia się całe nazistowskie
barbarzyństwo i bestialstwo. Oglądanie rzeczywistości obozowej zza jego
pleców niewątpliwie wnosi nowy element wiedzy o funkcjonowaniu
hitlerowskich fabryk śmierci. Ten mroczny epizod w dziejach ludzkości
bynajmniej nie kończy się w dniu wyzwolenia oświęcimskiego obozu
macierzystego. Śmiech aptekarza rozbrzmiewający na sali sądowej we
Frankfurcie nad Menem przypieczętował koszmar ludzi, którzy cudem uszli z
życiem i nie doczekali się sprawiedliwości oraz pełnego rozliczenia
oprawców. Równie zatrważających i strasznych historii nie usłyszymy od
przewodnika oprowadzającego grupy młodzieży i zagranicznych turystów
między blokami i krematoriami w Oświęcimiu.
Opinia
Zło jest w gruncie rzeczy banalne, napisała w swojej słynnej książce
"Eichmann w Jerozolimie: rzecz o banalności zła” filozofka Hannah
Arendt, wprowadzając tym samym jedno z najważniejszych sformułowań w
odniesieniu do historii totalitaryzmu. Źli ludzie to nie żadni „wielcy”
zbrodniarze i „wielcy” dyktatorzy. To ciemni urzędnicy, posłuszni
szeregowcy, pospolite złodziejaszki, sobki, których nie interesuje los
innych ludzi. Interesuje ich tylko własna korzyść, twierdziła.
Reportaż Patricii Posner "Farmaceuta z Auschwitz. Historia zwyczajnego
zbrodniarza" jest kolejnym potwierdzeniem słów Arendt. Zło jest
okrutnie banalne, wbrew wszelkim zewnętrznym oznakom może czaić się w
każdym człowieku, nawet w takim "który lubił ludzi, był miły [...], był
uosobieniem życzliwości."
Przed wybuchem II wojny światowej wszyscy, którzy znali Victora
Capesiusa, zapamiętali go jako serdecznego, miłego i zawsze
uśmiechniętego przedstawiciela handlowego potężnego koncernu
chemiczno-przemysłowego IG Farben. Nikt nigdy nie powiedziałby, że ten
doktor farmacji, zwyczajny człowiek, podpora społeczeństwa, kochający
mąż i ojciec stanie się zbrodniarzem, klucznikiem magazynu z fenolem i
cyklonem B w Auschwitz, bezdusznym i obojętnym SS-manem, który dokonywał
selekcji na rampie w obozie Birkenau.
Przedstawiając postać Victora Capesiusa Patricia Posner pokazuje jak
narodowosocjalistyczna ideologia, upadek zasad moralnych i etycznych
potrafią zmienić przykładnego obywatela w zbrodniarza i ludobójcę, który
rabował swoje ofiary, przez lata unikając odpowiedzialności za
popełnione zbrodnie, a postawiony przed sądem wypierał się wszystkiego,
śmiejąc się swoim ofiarom w twarz.
Książka Patricii Posner jest nie tylko wstrząsają opowieścią o
przeciętnym człowieku, który zmienił się w oprawcę. Autorka osadza
historię Capesiusa w znacznie szerszym kontekście. Przedstawia
działalność chemiczno-przemysłowego giganta IG Farben, który zatrudniał
masowo więźniów obozów koncentracyjnych i przeprowadzał na nich
eksperymenty. Odsłania również kulisy nieudanych często rozliczeń
zbrodni nazistowskich. I właśnie ten ostatni aspekt, kwestii rozliczeń i
braku nikłej odpowiedzialności sprawców poraża w reportażu Patricii
Posner najbardziej.
Victor Capesius został skazany na zaledwie dziewięć lat(!) pozbawienia
wolności, więzienie opuścił po niespełna trzech (!) latach. Do
niemieckiego miasteczka, w którym wcześniej mieszkał, wrócił jako
bohater. Dyrektorzy IG Farben w czasie procesu do końca utrzymywali, że
nie mieli o pojęcia, czym w czasie wojny zajmował się kierowany przez
nich koncern. Prezes firmy Degesch, produkującej cyklon B, Wilhelm Mann,
który osobiście zatwierdzał wydatki koncernu Faber na eksperymenty
medyczne prowadzone w Auschwitz przez Josefa Mengelego, nie usłyszał
żadnego wyroku skazującego.
Czytając "Farmaceutę z Auschwitz", szczególnie te rozdziały dotyczące
toczących się po wojnie procesów, można dojść do wniosku, że Niemcy nie
chcą stawić czoła swojej przeszłości. Jak gdyby nigdy nie popierały
nazizmu, nie byli nacjonalistami i imperialistami, a jedynie biednym
krajem okupowanym przez wroga. Każdy, kto obsługiwał tę machinę
zabijania, jest winny morderstwa, a sądy wydające wyroki, każdego z
oskarżonych za udział w holokauście traktowani byli jako bezmyślne
trybiki w machinie zagłady. Ludźmi, którzy byli sterroryzowanymi,
przymuszonymi gwałtem, terrorem do postępowania wbrew swojej naturze.
Aleksander Sołżenicyn napisał w "Archipelagu Gułag", że "linia
oddzielająca dobro od zła przebiega nie między państwami, nie między
klasami, nie między partiami- tylko przecina każde ludzkie serce, nie
omijając żadnego." Zbrodnia zawsze będzie zbrodnią, a zło absolutne nie
istnieje. Zbrodniarze nie rodzą się z genem zła i zdeprawowania.
Myślenie, że jest inaczej pomaga nam jedynie usprawiedliwić ich
bestialstwo. Zło bywa banalne i często zdradziecko kryje się pod
przykrywką prozaicznej osobowości zbrodniarza, za czarującym uśmiechem
Victora Capesiusa.
"Farmaceuta z Auschwitz" jest książką, która mierzy się z banalnością
zła, pokazując jak zwykły człowiek może zmienić się w potwora.
Przedstawia obraz ludzkiego okrucieństwa, bezduszności, chciwości i
obojętności. Wstrząsający reportaż Patricii Posner jest również ważnym
przesłaniem, dla nas, abyśmy nigdy więcej nie pozwolili, by
nietolerancja i koszmar wojny kiedykolwiek się powtórzyły.