Opinia
Nie minęło zbyt wiele czasu od przeczytania jednej pozycji o Auschwitz,
po której obiecałam sobie chwilę wytchnienia. Zawsze myślałam, że jestem
silna psychicznie, ale po książkach o obozach moje zdanie na ten temat
legło w gruzach. Nie jestem odporna, a książki choć cienkie to czytane
długo (ta akurat krócej). Tu jak sam tytuł wskazuje do czynienia
będziemy mieli z farmaceutą. Niestety nie będzie to miły pan w fartuchu
stojący po drugiej stronie okienka w aptece.
Victor Capesius, bo o nim mowa był taką osobą nim wylądował w Auschwitz.
Ale czy trafienie tam daje człowiekowi prawo by zmienić się tak
diametralnie? Czy znęcanie się nad innymi ma w ogóle jakiekolwiek
wytłumaczenie? Victor pracował jako przedstawiciel koncerny Farben/Bayer
w Rumunii. Był znany jako miły i uczciwy człowiek, który rozwiązywał
wszelkie problemy związane z dostawami itp. Kiedy został oddelegowany do
Auschwitz gdzie co chwila trafiał na znajomych ludzi części znajomości
się wypierał, a część oszukiwał. Ludzie widząc go byli pewni, że
trafiali w dobre ręce. Jakże się mylili...
"... lubił ludzi, był miły [...] był uosobieniem życzliwości. [...] miał
wśród więźniów dobrą opinię. Był rzeczowym człowiekiem."*
Jednak w tamtym miejscu, w tamtym czasie to nie był ten sam człowiek.
Jego pogląd na doświadczenia medyczne szokował niejednokrotnie.
"... była to bardzo ważna sprawa, bo przecież nigdzie indziej nie można było badać tak bez żenady jak tam."**
"Jakim człowiekiem musi być doktor Capesius, jeśli wiedział, że osoby,
które jednym gestem kieruje na lewo, będą żyły jeszcze tylko przez
godzinę albo dwie, a mimo to uśmiechając się i rzucając kilka słów
otuchy dla uspokojenia, wysyłał rodziny swoich dawnych przyjaciół i
kolegów z pracy, ich żony i dzieci na śmierć? Ile trzeba mieć w sobie
brutalności emocjonalnej, ile piekielnego sadyzmu, ile bezlitosnego
cynizmu, aby postąpić tak, jak postępował ten potwór? I pomyśleć, że
wystarczyło jedno słowo tego Hauptsturmfuhrera SS, wystarczył jego jeden
gest, żeby ocalić życie tej garstce osób, które znaczyła tak niewiele
na tle całej ogromnej masy ludzi." ***
Gdy czytałam tą pozycję najpierw zszokowało mnie postępowanie Capesiusa w
Auschwitz, potem jego samozaparcie, że nie zrobił nic złego. Razem z
innymi medykami z obozu nie potrafili przyznać się do doświadczeń
medycznych, tortur i morderstw. Oni nie zawinili, nie zrobili zupełnie
nic złego. A potem te długie, mozolne śledztwa i wyroki nie dość, że
mizerne to jeszcze nieodbyte do końca. Jak można uniewinnić osoby winne
setek tysięcy morderstw? Jak można doprowadzić do ich ucieczek przed
wymiarem sprawiedliwości? Czy gdybym na to pozwoliła to potrafiłabym
spojrzeć żyjącym ofiarom w oczy? Wątpię.
Nie chcę Wam pisać szczegółów co robić Victor w obozie, bo wolałabym
żebyście zapoznali się z tą pozycją sami. Jeśli deo głowy przychodzi Wam
myśl, że o obozach powstało już dość książek to się mylicie. Nigdy nie
będzie ich na tyle dużo by opisać każdą zbrodnię, każe przewinienia i
każdą torturę, jakiej tam dokonano. A ja choć dla mnie to ogromne
przeżycie przeczytam każdą pozycję, jaka wyjdzie choćbym miała robić to z
przerwami. Chcę mieć prawo i możliwość dowiedzieć się wszystkiego. I
tylko żal mi serce kraje, że człowiek potrafił i potrafi nadal takie coś
zrobić drugiemu człowiekowi.
* - Cytat z "Farmaceuta z Auschwitz" Patricia Posner, str. 68
** - Cytat z "Farmaceuta z Auschwitz" Patricia Posner, str. 68
*** - Cytat z "Farmaceuta z Auschwitz" Patricia Posner, str. 230
Ocena poglądowa, gdyż tego typu książki jak dla mnie nie zasługują na ocenianie!