Opinia
Znacie jakiegoś drwala? Ja nie znam. Wyobrażam sobie jednak, że to facet wielki jak dąb, mocno zarośnięty, z długą brodą i przydługimi włosami. Oczywiście w kraciastej koszuli! Przystojny w swojej dzikości, ale jednak budzący strach drwal.
No i tutaj pojawia się książka „Mój mąż drwal”, której autorka obala
wszystko! Spodziewałam się, że dowiem się wreszcie prawdy, ale liczyłam,
że ta prawda będzie nieco inna!
Okazuje się, że tytułowy drwal to ciepły, czuły i opiekuńczy facet. I nawet śniadanie do łóżka poda…
Książka też nie jest typowa, bo zawiera całe mnóstwo porad dotyczących
roślin i gotowania. To krótkie scenki uzupełnione przepisami… I tak, na
przykład dowiedziałam się jak zrobić jajecznicę i już niestraszna mi
wizyta kilku drwali gdyby jacyś chcieli wpaść – zapraszam!
Znajdziecie w książce między innymi przepisy na:
jajecznicę drwalatortillerosółszarlotkędomowe winowędzoną szynkęKto by nie miał ochoty wypróbować
Książka opisuje życie rodzinne drwala, oczywiście to on jest najważniejszy, ale dla niego najważniejsza jest rodzina. Jest podzielona na 14 rozdziałów, a do każdego z nich dołączony jest suplement. Czasem te krótkie historie są tak oczywiste, że aż zabawne… a czasem po prostu jest zabawne, bo obserwowanie faceta, nie tylko drwala potrafi rozśmieszyć do łez.
Świetnie się bawiłam czytając książkę, nie tylko z powodu drwala, ale również jego syna, który przypomniał mi moje początki z dzieckiem. Życie pisze jednak najlepsze książki! A właściwie tworzy historię, bo książkę to jednak musi ktoś napisać.
No i okładka! tego nie mogę pominąć milczeniem, bo jest wyjątkowa, urocza i zachwycająca. Szczególnie, że to właśnie ten typ drwala, jaki funkcjonował w mojej wyobraźni. Macie ochotę zweryfikować swoje wyobrażenia o ludziach lasu?
Co ciekawe, autorka spełniła swoje marzenie o wydaniu książki dzięki czytelnikom. To drobne cegiełki pozwoliły jej wydać książkę. Mam nadzieję, że nie ostatnią. Podziwiam ludzi, którzy z takim zaangażowaniem starają się realizować swoje plany, nie poddają się i szukają odpowiedniej dla siebie drogi.
Was zapraszam na profil autorki, gdzie można znaleźć wiele ciekawych informacji o jej dążeniu do spełniania marzeń, ale również o codziennym życiu.
http://poligondomowy.pl/2018/04/02/moj-maz-drwal-anna-radziejewska/
Opinia
Uważam, że jest to lektura niecodzienna, która może Was skusić
swoją...prostotą. Nie wymaga od czytelnika głębokiej uwagi, rozmyślań
nad wartościami. Daje Wam swobodę i chwilę relaksu po męczącym dniu.
Jestem pewna, że struktura powieści Wam się spodoba. Nie posiada miliona
stron, więc sądzę, że dość szybko pochłoniecie stronice recenzowanej
lektury.
A więc reasumując, chciałabym Wam z całego serca polecić te powieść. Mam
nadzieję, że spodoba się Wam, a ja będę mogła spać spokojnie - bo ją
zaakceptujecie. :)
Należy do grona lekkich, niezobowiązujących lektur, na którą każdy ma
ochotę, ale nie zawsze. Więc proszę Was, by następną taką książką była
właśnie debiutancka "Mój mąż drwal".
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/2018/01/moj-maz-drwal-patron-medialny-recenzja.html
Opinia
"Mój mąż drwal" Anny Radziejewskiej to książka fenomenalna w swoim
gatunku i z pełnym zadowoleniem stwierdzam, że sięgając po nią
otrzymałam w stu procentach to, czego oczekiwałam.
Przede wszystkim autorka ma dar rozczulania czytelnika, opowiadając o
codziennym życiu, czasem sielankowym, niekiedy okupionym
nieporozumieniami, ale zawsze pięknym i wartościowym. W modelu rodziny
2+1, głową jest mąż drwal Darek, a latoroślą sprytny chłopczyk Leoś.
Poszczególne rozdziały rozwijają się nie tylko wokół nietuzinkowej
postaci męża, ale również przedstawiają wspomnienia z codzienności Pani
Anny. Miło jest przeczytać humorystyczne wzmianki o 'mniej perfekcyjnej
pani domu', która nie lubi gotować, mężu płaczącym podczas liczenia
dietetycznych kalorii i synku, który uwielbia walczyć z 'ruskami'
podczas zabawy. Wspomnienia autorki są okraszone humorem, który
zdecydowanie przypadł mi do gustu i nie mogę się powstrzymać, nie
przytaczając fragmentu:
"Po zakończeniu drylowania kuchnia wyglądała jak prawdziwe pole
bitwy, co gorsza takie, na którym śmierć poniosło wiele ofiar. Ja sama
wyglądałam jak najokrutniejszy i najbardziej bezwzględny kat. Sok z
wiśni tryskał dosłownie wszędzie. Przez myśl przeszło mi nawet, aby
zadzwonić do jakiegoś producenta horrorów klasy "B", gdyż scenografia
była na takie okoliczności zupełnie w sam raz. (...) Do kuchni natomiast
wkroczył Darek. I gąsior. Gąsior na wino, a nie mąż pani gęsi. Tego
byłoby już za wiele."
Myślę, że ta książka miała pokazać jak łatwo czerpać przyjemność z
prostych, codziennych rzeczy, spajających rodzinę, nawet taką 1+1, albo
2+1 ze świnką morską. Wyprawa w Bieszczady, śpiewanie przy ognisku,
popijając piwko czy wędzenie kiełbas z sąsiadem, opisane w lekki,
humorystyczny sposób, poprawia nastrój i jest najlepszą opcją na
spędzenie czasu z szerokim uśmiechem. Książka pozwoliła mi również
spojrzeć łaskawszym okiem na mojego osobistego brodacza i urok silnego
męskiego charakteru. A na koniec nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała
o tej pięknej okładce. Po prostu jestem zakochana w jej prostych,
geometrycznych wzorach, tak silnie przyciągających wzrok. Daję 9/10 i polecam serdecznie:)
http://angeliconpoint.blogspot.com/2018/03/moj-maz-drwal-recenzja-ksiazki-anny_7.html
Opinia
Polecam książkę wszystkim małym facetom (żeby wiedzieli jak ciężko w życiu ma ten wielki - drwal), zagorzałym feministkom (aby gotowały się w kotle zazdrości), wątpiącym w miłość (bo ta istnieje i rodzi się przy kanapce z pasztetem), wegetarianom (aby skosztowali z przepisu na postny smalczyk) i odchudzającym się (aby pamiętali, że więcej ciałka do kochania to plus, a nie minus). Uważam, że „Mój mąż drwal” to naprawdę świetna lektura na dwa sielskie wieczorki przy piwku.
http://dlalejdis.pl/artykuly/moj_maz_drwal_recenzja
Opinia
Wydawać by się mogło, sądząc tylko po okładce i tytule (czego nigdy nie
należy czynić, o czym znów się przy okazji tej książki przekonać można
;) ), że może to być historia o ponurym, bezmyślnym despocie z siekierą
na ramieniu, idącym codziennie do lasu rąbać drewno, kopać doły i
harować w pocie czoła (oczywiście w czasach, gdy nie wynaleziono jeszcze
koparek i pił łańcuchowych, a marka Husqvarna nikomu jeszcze w głowie
nawet nie postała ;) ), który jest domowym hegemonem w każdej kwestii,
samodzielnie i bez konsultacji z nikim (gdzieżby tam z żoną ;) )
ustalającym codzienny porządek rzeczy i podejmującym wszelkie decyzje
(za wszystkich), a w wolnych chwilach robiącym wszystko, by jawnie i
niejawnie uzależnić od siebie i od swoich decyzji wszystkich członków
rodziny (z żoną na czele ;) ) ... Nic bardziej mylnego! ;)
To książka o duuużej dawce rodzinnego ciepła i pozytywnych emocji ;) O
tym, jak wielką siłą jest rodzina i jak wielkim jest ona motorem
napędowym dla każdego jej członka (przy założeniu rzecz jasna, że dana
rodzina jako sprawny mechanizm "działa" ;) ). Czemu akurat na
przykładzie rodziny drwala to wszystko? ... Myślałem nad tym i być może
chodzi o takie ukryte... pokazanie i podkreślenie przez autorkę siły
tradycji?, siły przejawiającej się właśnie w tej podstawowej komórce
społecznej jaką jest rodzina? Być może ;) ... Tak czy inaczej - czytało
się naprawdę fajnie :)
Inne zalety książki? Lekkość :) Naturalność tego, o czym Pani
Radziejewska pisze :) Och, gdyby każda rodzina tak działała... ;) Byłoby
pięknie ;) Więc może, jeśli nie działa - mała inspiracja? ;) Drwalem na
przykład? ;) ... Tak czy inaczej - "Mój mąż drwal", nawet jeśli nie w
celach inspiracyjnych, jest bardzo fajnym pomysłem na kilka wieczorów z
przyjemną książką :)
Polecam ;)
Opinia
Ta książka to bestseller, tylko czekać aż o tym gdzieś przeczytamy. Jestem o tym w 100% przekonana. Musicie się w nią wgryźć!!!! Dlaczego tak mówię, o tym na kartach tej książeczki. Polecam :)