I obiecuję Ci miłość...

Okładka
Ta książka to samo życie, a taka historia mogła się wydarzyć w Waszym mieście, wsi, bloku - gdziekolwiek.
Witajcie! Jak wiecie, nie jestem zwolenniczką książek elektronicznych, ale moje serce mocno się raduje, jeśli ktoś, na przykład autor prosi mnie o zrecenzowanie książki przedpremierowo. A tym razem, jak zauważyłam, że autorka zbiera blogerów do posmakowania jej najnowszej książki, nie mogłam tego przeoczyć. Zgłosiłam się i przeczytałam ją jednym tchem. Z góry chcę przeprosić wszystkich, bo recenzja może okazać się bardzo chaotyczna, z wieloma wykrzyknieniami, ale zrozumcie, to z tych emocji. Jeśli nie napiszę recenzji zaraz po przeczytaniu, nie będę mogła zmrużyć oka, tyle we mnie wszystkiego. A co najlepsze, że tego oczekiwałam! Może nie aż do tego stopnia, ale jak widać... Pani Marta napisała coś wspaniałego! 

Marta W. Staniszewska
- zadebiutowała w 2014 roku erotykiem "Nigdy cię nie zapomniałam". Niedługo po pierwszej części doczekaliśmy się i kontynuacji losów bohaterów. Recenzje możecie znaleźć w zakładce Recenzje A-Z. A teraz, już we wrześniu nastąpi premiera najnowszej książki, której recenzje możecie poznać już teraz!

15.09.2016r!!!
(Przepraszam za fotografię, ale swoje emocje od razu przelałam na snapa i zrobiłam reklamę Pani Marcie :D Wybaczcie kochani!) Izabella na oko wiedzie szczęśliwe życie. Małżeństwo z mężczyzną, którego "kocha". Tworzą idealną rodzinę, jednak brakuje im dziecka. Pieniędzy im nie brakuje i mogą mieć wszystko, czego chcą. Jednak pewnego wieczoru, coś się zmienia. Wincent nakrywa Tomka, męża Belli w dwuznacznej i dość jasnej sytuacji. Mimo wszystko zaciska pięści i nie wyjawia tego, co zobaczył. Jednak w głowie układa plan. Plan, który pozwoli zbliżyć się do niej. Ponownie. Plan, który może zniszczyć ich raz na zawsze, lub może uratować to, co może nie do końca jest stracone? Ma jeden cel: zyskać na nowo jej zaufanie i może miłość. Jednak czy mu się uda? Czy kobieta mimo przeszłości, która bolała wybaczy mu i sprawi, że będą żyć długo i szczęśliwie? A może przypieczętuje swój i jego los żyjąc osobno?  

Muszę przyznać, że to NAJPIĘKNIEJSZA okładka książki, jaką widziałam, żeby wyszła spod skrzydeł tego wydawnictwa. Jest po prostu niesamowita. Ma w sobie magnez, który przyciągnął moje spojrzenie od razu i tak mocno wbiła mi się w pamięć, że nawet po zamknięciu powiek mam ją przed sobą. Ta magia między tymi osoba jest wręcz namacalna. Lepszej okładki my, czytelnicy nie mogliśmy sobie wymarzyć, cudo!!!  Co do samego wydania, czytałam ją w formie elektronicznej, więc  zbyt wielkiego pola do popisu nie miałam. Jednak nie dostrzegłam żadnych literówek ani podobnych usterek więc jestem w pełni zadowolona. Dość dobra czcionka, odstępy między wierszami są zachowane tak jak i marginesy.  Ta okładka to jedna z najlepszych, jakie w tym roku dane mi było zobaczyć! 

Z kolei przechodząc do samej autorki, Pani Marty... Brakuje mi słów, by opisać jaka ewolucja się tutaj wydarzyła! Pamiętam, że czytając jej dwie poprzednie książki, styl był ubogi, może trochę za prosty. A tutaj każde zdanie było plastycznie napisane, każdy opis miał cudowną magię samą w sobie. Już po kilku pierwszych zdaniach zauważyłam, że pióro autorki jest lepsze, wyważone i już nie ubogie, a bogate! Bogate w emocje, przekaz - to wszystko łapało moje wszystkie emocje. Rozbudziło mnie do życia. Czasem mam tak, że jedno oko łzawi mi szybciej, nie zawsze z radości, nie zawsze ze smutku, tylko tak po prostu. I tym razem tak było! Ostatnio tak miałam oglądając film Nad życie - czyli o życiu siatkarki, która oddała życie, za życie swojego dziecka. Czytało mi się tę książkę błyskawicznie, nie mówiąc o tym, że nie miałam jakichkolwiek blokad w odbiorze. Wręcz pochłaniałam tę powieść wzrokiem, pragnąc więcej i więcej. Nie pozwoliłam sobie na chwilę przerwy, no chyba, żeby dolać sobie napoju, bo momentami było naprawdę... gorąco. Teraz, z ręką na sercu mogę przyznać, że autorka wydobyła ze mnie emocje, uczucia, których nie potrafią wszyscy odkopać. Nie potrafią przez swoje książki spowodować szybszego pulsu, lub niepohamowanej chęci czytania bez przerwy na cokolwiek innego. Dopiero gdy doczyta się ostatnie zdanie, wtedy można spokojnie odetchnąć i przeżyć te emocje gotujące się w nas, w nas w naszej duszy, umyśle. Dziękuję, Pani Marto! Dziękuję, że mogłam poznać tą lekturę wcześniej, że mogłam poczuć to, co bohaterowie tej powieści, to niezapomniane uczucia. I tutaj informacja dla wszystkich: pisarka zmieniła się, zmieniła swój styl. Jest o niebo lepsze i równa się z tymi, którzy już od dawna piszą i chwytają nas za serca. Ta książka ma wysoki poziom, najwyższą skalę punktów, jaką bym przyznała, gdybym takową skalę prowadziła. 

"- A jakie mam inne wyjście? Mam podejść do niej i powiedzieć: cześć Bella, kocham się w tobie, odkąd cię poznałem. Kiedyś cię porzuciłem z powodu banalnej męskiej obietnicy, ale może zostawisz męża i uciekniemy na białym jednorożcu w stronę tęczy?"

Z kolei przechodząc do bohaterów. Otóż każdy z nich jest dopracowany pod każdym szczegółem, każdy z nich skrywa coś, o czym nie chciał by mówić na prawo i lewo. Jednak wbrew wszystkiemu, moim faworytem jest Wincent, a nie Izabella. Ona czasami wydawała mi się naiwna? Może i głupia. Owszem, czasami można popełnić coś przez głupotę, ale nie takie coś. Nigdy nie chciałabym popełnić takiego błędu, jaki popełniła ona. I tutaj autorka nas przestrzega, daje znak, żeby trzy razy się zastanowić nad ważnymi wyborami, decyzjami, z których później trudno się wycofać.  A co do Tomka, wydawał mi się strasznie władczy i bez uczuć. Taka chodząca maszyna, robot. Robi co mu każą, co ma zaprogramowane i nie szanuje nikogo. Nie wie, co to cudze uczucia, nie wspominając o jego własnych. Gdybym miała kogoś takie za męża... Nie wytrzymałabym długo, to jest pewne. Wiadomo, każdy się zmienia pod wpływem pewnych wydarzeń. Ale to, co on wyrabiał, to aż mi słów brakuje. Nienawidziłam go i nawet przez moment mu nie współczułam.  A Wincent... Jestem pewna, że nie tylko mnie w sobie rozkochał. Typ takiego inteligentnego, wychowanego mężczyzny, którego każda z nas chciałaby mieć obok. Wrażliwego, romantycznego, ale i dzikiego w pewnych momentach - chyba każdy wie jakich. Ten tutaj koleś, taki właśnie jest. Praktycznie idealny, ale i ma swoje wady, błędy, które popełnił, które nie dają mu spokojnie żyć. Jednak podoba mi się, że walczył z tym, co wydawało się już do nie odratowania. Facet z jajami i uczuciami zarazem - który w głowie, w myślach, w sercu ma tylko jedną twarz. Jedną kobietę. Jedno serce, które już utracił. I nie pozwoli na to, by stało się tak ponownie.  Reasumując raz jeszcze stwierdzę, że moim faworytem jest Wincent. I wielkie brawa dla pisarki, za stworzenie idealnych postaci, którym niczego nie brakuje. Pomimo krótkiej historii poznajemy ich bardzo dobrze, a z czasem i nawet mroczne, demoniczne sekrety, które ciążą nad nimi przez cały czas. Chciałam przyznać, że pomysł na książkę może wydawać się przereklamowany. Że może to już gdzieś było. Ale szczerze? Nie z takimi emocjami? Nie przypominam sobie podobnej powieści, która byłaby schematycznie podobna do tej. Która emocjami rozburzyła mój wewnętrzny spokój, powodując, że we mnie wszystkie emocje się obudziły na nowo i zaczęły żyć z bohaterami, w ich świecie, obok nich, z nimi. To wszystko jest hipnotyzujące. Ta historia, opisana przez autorkę. Z emocjami. Niby nic się nie dzieje, a akcja pędzie jak szalona. Nie pozwala nam się nudzić, nie pozwala się nam zatrzymać choćby na moment. Każe rozpaczliwie biec aż do końca, do ostatniej strony. Jestem święcie przekonana, że ktoś, kto miał do czynienia z poprzednimi dwoma powieściami autorki będzie mile zaskoczony. Tak jak ja. Ja nawet nie spodziewałam się czegoś TAK fantastycznego. Nie spodziewałam się takie rozbicia emocjonalnego. Czułam się jak marionetka, którą manipuluje Pani Marta tak, jak bohaterami skazując ich na taki lub inny los. Pisałam to już przy recenzji Skazanych na ból - ale jak można nie czytać polskich autorów!? To jest grzech, bo można spotkać przecudne perełki, jaką jest ta powieść. I nie przesadzam. Znacie mnie już trochę i wiecie, że książka musi być faktycznie dobra, bym mogła nazwać ją perełką. A ta właśnie taka jest, idealna. 
"Chciał, aby uśmiechała się, przypominając sobie jego uśmiech i płakała wraz z jego łzami. Bo on mógł być dla niej wszystkim, czego w życiu pragnęła, musiała mu tylko pozwolić."

Autorka w swojej trzeciej książce zawarła wiele scen z życia. Pokazała nam przez zachowanie bohaterów, jakich błędów nie popełniać oraz to, jakie później konsekwencje z naszych czynów musimy ponieść, bo nie zastanowiliśmy się dokładnie. Autorka przedstawiła nam jeden z wielu zapewne obrazów małżeństwa jakie istnieją na świecie. Stosunki, które nie zawsze są takie, jakie powinny. Czego w związkach może brakować, lub po czym można zauważyć, że coś jest nie tak. Lecz pokazuje też to, co jest dla nas przyjemniejsze. Otóż to łaskotanie w brzuchu, te przysłowiowe motylki nie są tylko wymysłem pisarki. Jeżeli jesteś prawdziwie zakochany/a, na pewno chociaż raz to poczułeś/aś. Motylki, które sprawiają, że chce się Wam śpiewać, skakać, biegać i chodzić z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy cały dzień, czy nawet podczas snu. Przedstawia nam obraz szczęśliwych, zakochanych ludzi, płomienną miłość, która potrafi przetrwać najgorsze zło. To książka pełna przeciwieństw - od miłości po nienawiść, od gorących uczuć do oziębłości, od cudownych słów do takich, które powodują dreszcze i łzy w kącikach oczu. To książka, którą powinniście przeczytać! Oczywiście podzielona na rozdziały sprawia, że każdy kolejny rozdział znika stanowczo za szybko. 

"[…]- Nie możesz czuć do mnie tego samego co ja do ciebie.
– No wiesz! A to niby dlaczego nie? – zagrała w jego grę, niestety, ją zdemaskował rozbawiony niemal do łez chichot.
– Dlatego, że ja mam od ciebie większe serce – wyjaśnił."

Czy polecam! Z całego serca! Taką PEREŁKĘ bym wcisnęła każdemu! Warto spojrzeć na nią, chociaż może Wam się wydawać, że może być słaba - proszę, nie patrzcie przez pryzmat tego, że autorka jest polką. Czytając tę lekturę doświadczyłam mnóstwa uczuć i Wy też to poczujecie, musicie tylko chcieć ją przeczytać. Nie dość, że autorka napisała ją takim językiem, którego nie można porównać do poprzednich jej powieści, widać, że pióro stało się wybitniejsze, to w dodatku czyta się ją z prędkością światła! Przepraszam, nie czyta, a pochłania, połyka za jednym razem. Świetnie spędzicie czas z tą lekturą, nie jest wymagająca, a dzięki bohaterom pokazuje nam trochę życia i doradza, jak postępować, a czego unikać bądź nie robić. Konsekwencje również są pokazane i wcale nie są koloryzowane. Ta książka to samo życie, a taka historia mogła się wydarzyć w Waszym mieście, wsi, bloku - gdziekolwiek.  Doświadczyłam przy niej wspaniałych emocji, chwil, których z pewnością nie zapomnę i jestem pewna, że sięgnę po nią jeszcze nie raz. A teraz odliczam do Krakowskich Targów Książki, kiedy to spotkam się z autorką i będę miała okazję zamienić z nią kilka słów, podziękować za tak wspaniałą historię raz jeszcze i odebrać przecudny egzemplarz w papierowej wersji. Zrobić pamiątkowe zdjęcie i uzyskać autograf na książce, która jest lepsza niż zachwycająca. To dobry, polski majstersztyk. POLECAM GORĄCO RAZ JESZCZE!!!

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl