Rozliczenie "Rachunku sumienia"

Okładka
Nie ukrywam, że opowieść czytało mi się dosyć ciężko. Było tak pewnie dlatego, że dotychczas oceniałam książki przez pryzmat tego, czy mogę przy nich odpocząć. Nagle stanęłam przed pozycją, która była związana z tematyką moich studiów i wychodząc z jednej książki psychologicznej do drugiej poczułam się po prostu zmęczona.


Na początku trochę obawiałam się tej książki, przez to, że autor kilka razy zastrzegał, że jest to książka na jeden wieczór. Wiem, że miało zabrzmieć inaczej, jednak odebrałam to na zasadzie zastraszenia typu „ani się waż od niej odejść”. Tak jakby twórca bał się, że już do niego nie wrócę. A do „Rachunku sumienia” trzeba mieć odpowiedni nastrój, być wypoczętym i na spokojnie go przetrawić. Połknięcie w jeden wieczór i odłożenie na półkę mija się z celem! "Rachunek sumienia" daje nam okazję, żebyśmy sami zatrzymali się i pomyśleli nad swoim życiem.


Książka ma formę bajki terapeutycznej i byłam zdziwiona, kiedy doczytałam, że twórca jest z zawodu radcą prawnym. Dałabym głowę, że to psycholog z krwi i kości. Bajka terapeutyczna (może być również dla osoby dorosłej), przedstawia pewien problem z życia codziennego, któremu stawić czoła mają główni bohaterowie. Zazwyczaj pojawia się postać „mistrza”, który pomaga postaci zrozumieć niektóre kwestie, sugeruje rozwiązania. Wszystko pokrywa się z planem tego typu opowieści.


„Rachunek sumienia” jest ostrzeżeniem przed wygórowanymi ambicjami i egoizmem. Józef to pracownik kancelarii, który chce zrobić karierę w większym mieście. W tym celu przekonuje swoją małżonkę do wyjazdu z rodzinnego miasta, porzucenia rodziny i przyjaciół. Jego żona Maria na wszystko pokornie się zgadza. Dopiero, gdy mąż zaczyna się przepracowywać, dopadają ją stany lękowe, a sytuacja staje się coraz bardziej uciążliwa. Za wszelką cenę chce przekonać Józefa, żeby zdecydowali się na dziecko… Choć bardziej zależy jej na choć jednym wieczorze spędzonym wspólnie.


Nie odpowiadały mi za bardzo imiona głównych bohaterów. Wiecie, do młodego pracownika kancelarii, który zaczyna pracować i robić karierę, imię Józef jest średnio adekwatne.  No i jego żona Maria… Może autorowi chodziło o odwołanie do świętej rodziny? Jeśli tak, to brawo za symbolikę!

Józef nie zauważa w swoim postępowaniu żadnych nieprawidłowości, dopóki w życiu jego żony nie pojawia się Zbigniew Górski – bogaty przedsiębiorca, który chce postawić fabrykę na skraju miasta. Nie, w grę nie wchodzi żaden romans. Po prostu Maria dorabia jako pani architekt i chce zarobić na większym projekcie… A co dalej to już musicie przeczytać sami. Zdradzę Wam tylko, że na maila Józefa przychodzą coraz to nowsze „rachunki” wysyłane przez nieznajomego.

„Rachunek sumienia” jest całkiem dobrą książką. Inni recenzenci doszukiwali się w niej jeszcze większej symboliki, nawet jakiś odwołań do literatury Kafki. Ja niestety nie zapoznałam się z żadną książką Franza, więc opisuję to, co sama zrozumiałam i zauważyłam. Przeczytajcie, bo naprawdę warto. Życzę miłej lektury!

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl