Powieść o duszy i jej marności
Przewodnik-albinos ci je otworzy,
by je potem za tobą zamknąć zostawiając cię samą w środku.
Będziesz zdany tylko i wyłącznie na siebie. Ach – i co ważne,
na palcu masz pierścionek ze znienawidzoną różą, amulet, który
będzie cię chronił podczas wizyt i rozmów. Brzmi dziwnie?
Groźnie? Pewnie tak, ale skoro już tu jesteś, skoro przekroczyłeś
próg nieznanego, usłyszałeś za sobą zgrzyt przekręcanego w
zamku klucza, to dlaczego nie podążać dalej?
To wszystko, ta sceneria, ciemne tajemnice i albinos z kluczem – nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wszystko w tym miejscu jest niezrozumiałe, jak i te osoby w pokojach, z którymi się spotykasz. „Siła żaru” Antoniego Kędzierskiego (powieść skryta w pięknej okładce) to dar dla duszy, ukojenie wnętrza czytającego. Fabuła kroczy po linie rozciągniętej wysoko ponad ziemią, a każdy nieuważny krok grozi upadkiem tragicznym w skutkach. Idziesz przed siebie. Godzisz się z losem. Jednak po przejściu całej trasy nie będziesz już tym samym człowiekiem, jakim byłeś przed postawieniem pierwszego kroku na owej linie. Ta przeprawa zmienia i twoje myślenie i ciebie, jak osobę. Otworzysz oczy!
Autor
mówi do ciebie „Tylko ślepcy widzą w pełni wnętrze
człowieka. Tylko ślepcy widzą rzeczywistości...” ty jednak
ujrzysz je w jasności. Autor wrzuca cię w rozmowy z tajemniczymi
osobami, słuchasz ich słów, czasem niedorzecznych bełkotów i
górnolotnych objawień metafizycznych. Często odnosisz wrażenie,
że to dom wariatów, ale... daj sobie czas. Jako czytelnik idź
dalej, do końca. Bądź cierpliwy, wytrwały i rozważny, bo tylko
ów zlepek zapewni ci wyciągnięcie właściwych wniosków. Spacer
ciemnym korytarzem to nic innego, jak droga w jasności, droga do
prawdy.
„Siły żaru” nie sposób objąć jednym zdaniem.
O
czym jest?
O
człowieku, o poszukiwaniu, o odkrywaniu, ale i o słabości,
ludzkiej niemocy, bezsilności wobec potęgi. To powieść o duszy i
jej marności. Według mnie to też powieść o wrażliwości, która
drga w nas tuż pod skórą.
„Siły żaru” jest o potrzebie, potrzebie zatrzymania, poczucia siebie i o uzmysłowieniu sobie, jak wielką moc ma istota ludzka. „Siły żaru” to książka, w której autor bawi się psychologią, beletrystyką, katechizmem, przewodnikiem ale i wyrafinowaną kuchnią literacką. To smakowita podróż po tysiącach smaków, które skrywają tajemnicze drzwi.
Antoni
Kędzierski otwiera przed nami swoją wyobraźnię, daje nam świetnie
skrojoną fabułę i prowadzi dobrym, lekkim piórem. To dobra
powieść. Nie dla każdego – dla wybranych, którzy znajdą dla
niej czas, powoli w nią wejdą i balansując na pograniczu
metafizyki i realności dadzą się zaprosić na spacer. Z
przewodnikiem-albinosem i jednym kluczem do wszystkich drzwi.
„Bać się śmierci to trochę tak, jak bać się życia (...)”. spróbuj zrozumieć, mówi autor. Sam w sobie jesteś cudem. Cudem każdego dnia. Chodzisz, czujesz, słyszysz, oddychasz, płaczesz, śmiejesz się, marzysz – czyż to nie cud? „(...) Chodzę, oglądam drzewa. Lubię oglądać drzewa – mówi Katarzyna, główna bohaterka powieści – szczególnie w taki czerwcowy wieczór (…). Śmieję się płacząc, bo przenika przeze mnie udręka i ekstaza, bo żar kłuje mój umysł (…). Wiem, że wszystko, co się stało, stało się naprawdę”.
„Siła żaru” to metafizyczna droga ku zmianie. Jednak zaznaczam – tylko dla otwartych umysłów o gotowych na spacer nogach. To powieść tylko dla mądrych odbiorców. Trudna, magiczna, czasem nudna i odstręczająca.
Mocna
literatura dla koneserów.