Odnaleziona odwaga...

Okładka
Sięgając po „Odnalezioną odwagę” Dragony Rock byłam świadoma ryzyka jakie podejmuję. Romans paranormalny to taki gatunek, gdzie jeśli się nie uważa, bardzo łatwo można strzelić sobie w stopę. Nigdy nie ukrywałam jak bardzo uwielbiam książki tego typu, ale też nie zaprzeczałam stwierdzeniom takim jak to: że więcej w nim, niestety, słabych pozycji, niż tych naprawdę godnych polecenia. Zaczynając czytać byłam więc odpowiednio przygotowana i przezornie nie oczekiwałam niczego konkretnego.

Lina, dwudziestosześcioletnia kobieta, po śmierci ukochanego psa załamuję się i trafia do szpitala psychiatrycznego. Dla normalnych ludzi ten powód może wydać się abstrakcyjny, ale nie dla Liny. Dziewczyna nie jest taka, jak inni, a zdiagnozowana schizofrenia to tylko początek długiej listy rzeczy, którymi różni się od rówieśników. W szpitalu poznaje Sabaru – psychologa kryminalnego. To jedno spotkanie zmienia całe dotychczasowe życie kobiety. Niegdyś wytykana palcami, nagle staje się obiektem adoracji. I wszystko byłoby jak w bajce, gdyby nie praca Sabaru, która właśnie teraz postanowiła go ścigać. Ktoś dybie na jego życie, a skoro Lina stała się tak ważną jego częścią, i ona jest w niebezpieczeństwie. Para wyjeżdża z miasta, by pod ochroną przyjaciół mężczyzny przeczekać najgorsze. Ale najgorsze jeszcze przed nimi, bo ani Sabaru, ani jego przyjaciele nie są zwykłymi ludźmi...

Uwielbiam romantyczne historie w których bohaterowie nie są w oczywisty sposób idealni, mają swoją przeszłość, noszą na barkach określony ciężar własnych przeżyć i emocjonalnego bagażu. Nie trudno się więc domyślić, że to właśnie choroba głównej bohaterki najmocniej zwróciła moją uwagę. Byłam ciekawa w jaki sposób autorka połączy motyw choroby psychicznej z miłością i paranormalnym światem. I muszę powiedzieć, że połączenie to samo w sobie nie było złe. Problem tej książki leży zupełnie gdzie indziej. 

Debiuty często charakteryzuje niedopracowanie oraz wyczuwalna w tekście niecierpliwość autora, który pragnie jak najszybciej opowiedzieć całą historię. W przypadku „Odnalezionej odwagi” nie było inaczej. O ile kwestiom uczucia pomiędzy bohaterami autorka daje te przysłowiowe „pięć minut”, tak wszystkie pozostałe wątki traktuje zwyczajnie po macoszemu, szczególnie te dotyczące ataku na Subaru. Równie dobrze bohaterowie mogliby wyjechać z miasta z czystego kaprysu, nie zrobiłoby to większej różnicy dla fabuły.

Apropo miasta. Zupełnie nie wiadomo gdzie konkretnie dzieje się cała akcja. Imiona i nazwiska bohaterów, jak Subaru Soldat czy Usako, sugerują wprawdzie jakieś japońskie terytoria, ale mamy do tego Linę i  jej matkę Lilianę czy siostrę Will. Pomieszanie z poplątaniem. Lina mieszka w bloku, je na obiad kluski śląskie, ale jej ojciec ma na imię Kris. No więc gdzie to wszystko się dzieje? W alternatywnej rzeczywistości? Nie mam pojęcia, ale bardzo mi to przeszkadzało podczas czytania.

Kreacja samych bohaterów również niespecjalnie się udała. Wydają się płascy i niedopracowani, wręcz niekiedy niemalże odbici od kalki. O ile jeszcze Lina i jej choroba, stosunki z rodzicami i otoczeniem są czytelnikowi choć trochę przybliżone, tak o reszcie bohaterów nie można powiedzieć tego samego. W rezultacie wszyscy wyszli na swoiste karykatury. Subaru, choć z początku tajemniczy, względnie szybko staje się zwyczajnie ciapowaty i dziecinny. O męskości nie ma tu większej mowy. Z jednej strony jest agresywny i zaborczy, z drugiej stanowi przesłodzony ideał, powtarzając linie co pięć minut jaka to jest piękna, silna, mądra, inteligentna i odważna. No i seksowna, oczywiście.

Pozostał mi jeszcze styl, nad którym powinnam się pobestwić. Zacznę od tego, że czytałam już gorsze teksty, co nie znaczy, że w przypadku „Odnalezionej odwagi” jest chociażby dobrze. Opisy nie porywają i są raczej proste, pozbawione ozdobników, a jeżeli już, to raczej nietrafionych. Dodatkowo takie zwroty jak: 
„Co mu bije?”
 osobiście mnie rażą. Tak samo jak nagminne zdrobnienia: 
„Linuś”, aż chce się dosłownie przewrócić oczami... Następnie w kolejce są dialogi. Oprócz kilku wyjątków, w większości są sztuczne i nacechowane przesadnym dramatyzmem. 
Ach, zapomniałabym o obecnych w książce wątkach erotycznych. Mogłabym przytoczyć tu te same zarzuty co w przypadku wielu innych spraw. Te sceny są sztuczne, mdłe i kompletnie pozbawione tego, co sceny erotyczne mieć powinny. Gorąco mi się robiło chyba tylko od nagminnego  przewracania oczami. 

Podsumowując;
 „Odnaleziona odwaga” Dragony Rock, to historia, której potencjał został niestety zaprzepaszczony. Autorka wybrała dla siebie dość ciężki temat i choć poległa pod względem technicznym, to jednak należy jej się uznanie za odwagę. Osoby na co dzień walczące z chorobami, nie tylko psychicznymi, bardzo często wychodzą z założenia, że normalne życie, miłość, świetlana przyszłość – to wszystko nie dla nich. I ciężko ich przekonać, że jest inaczej, kiedy z każdej strony świat krzyczy o znaczeniu idealności, piękna itp. Czytając tę książkę odniosłam wrażenie, że autorka próbowała się tą historią temu przeciwstawić. Na swój własny sposób pokazać, że absolutnie każdy jest wart szalonej, romantycznej miłości. Myślę jednak, że zbyt szybko wzięła na siebie zbyt wiele, ale jeśli się nie zrazi i będzie pracować nad swoim warsztatem, następna jej książka może być już o wiele, wiele lepsza.

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl