Opinia
„Najmroczniejsza
jesień”
to uczta, uczta nie w knajpie lecz uczta wysokiej klasy gospodarza,
Konrada
Markiewicza. Zanurzam
się w powieści, siedzę z nosem w niej i sycę się niebywałą
precyzją scenerii i fabuły. Autor to czarodziej pióra,
plastyczności języka i swobody pisania. To fenomen niebanalnego
wręcz człowieka, który skromnością swej osoby i pokory - w mojej
ocenie - staje się brawurowym mistrzem literatury polskiej z
wysokiej półki. To mistrz liter i słowotwórstwa, a także wybitny
gracz zasiadający na granicy światów. Tu jest wyobraźnia, realizm
i szczypta dobrego humoru.
Mieszanka charakterów postaci, ich samolubne aspiracje i chęć zarobku, plus świetna fabuła, plastyczność języka i sprytne zaskoczenia to miód na serce każdego czytelnika. „Najmroczniejsza jesień” scala się z tobą. Przylega do umysłu i zmysłów i pęta cię do ostatniej kropki. Choć i ta nie daje spokoju. Pozostaje jakiś niedosyt, niedosyt powieściowy. Chcesz czytać, ale to … koniec.
Takich
książek, jak
„Najmroczniejsza jesień”
pożądasz – mówię wprost. Taka książka to diament, którego
poszukujesz na półkach księgarń czy bibliotek. To warkocz
wspaniałej fabuły, pełna przygód powieści o spójnej treści. Tu
nie ma nic zbędnego. To ścisłe i solidne dzieło – i co dodam z
dumą – polskiego
autora, KONRADA Makarewicza
Od tej powieści zaczyna się moja przyjaźń z nim. I czekam na kolejne książki jego pióra... Mam niedosyt i wielki apetyt, a przecież coś temu trzeba zaradzić.