Opinia
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, co decyduje o powodzeniu lub niepowodzeniu w życiu? Czy można być od urodzenia pechowcem? A może porażki to kwestia nastawienia do życia lub skutek traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa?
Takie pytania przychodzą na myśl podczas lektury powieści Michała Chruściela „Nic już nie chcę”.
Jej bohaterem jest Norbert, chłopiec z patologicznej rodziny, z przerażeniem obserwujący domową codzienność: wiecznie pijanego ojca-awanturnika, uzależnioną od niego matkę, próbującą wprawdzie chronić synów, ale w sumie niezdolną do podjęcia jakichkolwiek radykalnych decyzji, i brata, który rok po roku coraz bardziej upodabnia się do ojca.
Norbert jest dzieckiem nadwrażliwym, zaburzonym psychicznie, wyśmiewanym przez szkolnych kolegów, a potem średnio radzącym sobie w relacjach z ludźmi młodym człowiekiem. Wiele udaje mu się osiągnąć, ale… problem tkwi chyba w jego wnętrzu. Norbert z góry zakłada, że mu się w życiu nie powiedzie, wręcz oczekuje komplikacji lub katastrofy. I to wszystko, czego się najbardziej boi, po prostu się staje…
Czy bohaterowi uda się zmienić nastawienie do życia? Czy uwierzy w siebie i swoje możliwości? Czy uda mu się ułożyć sobie relacje z ludźmi? Zawalczyć o swoje szczęście? Przekonajcie się sami.
Zachęcam do przeczytania powieści i do refleksji nad losami bohatera. Naprawdę warto!
Opinia
Książka przedstawia bardzo poruszającą historie w której główny bohater stara się stawiać przeciwnością losu, mimo ogromnego wpływu środowiska w którym się znajduje. Zauważamy, że autor porusza wiele ważnych zagadnień występujących w społeczeństwie i ukazuje bierność ludzi na sytuacje które nie powinny mieć miejsca. Uważam, że książka jest warta przeczytania!
Opinia
Po skończeniu książki, autentycznie brak mi słów. Sam tekst czytało się bardzo lekko, płynęło się po słowach, które przedstawiały bardzo ciekawą, jednakże na pierwszy rzut oka prostą historię (w głębszych refleksjach nad wydarzeniami, można dojść do ciekawych koncepcji, rad i problemów, które autor prawdopodobnie chciał przekazać czytelnikowi, lecz na pierwszy rzut oka ich nie widać). Nie było tu tzw. „lania wody”, zbędnych i ciągnących się na parę stron opisów, które zapychałyby książkę, tylko możnaby rzec czyste konkrety, do których dodawano korzystne dla odbioru i samego zrozumienia akcji „przyprawy”. Sama historia jest bardzo wzruszająca i wręcz nie do przyswojenia w pełni przez umysł. W trakcie czytania zauważyłem, że naprawdę bardzo mocne sceny, są opisane z bardzo dużą swobodą, tak jakby były przedstawiane przez jeszcze w pełni nieświadome dziecko, które patrzyło na te wydarzenia z góry i przedstawiało je czytelnikowi, a historia jest na tyle ciekawa, że ciężko jej nie pochłonąć jednego dnia.Nie żałuję czasu i pieniądzy, poświęconych na ten utwór. Było warto.
Opinia
Książka zaczyna się charakterystyką rodziny i głównego bohatera. Rodzina
mieszka w Łodzi. Ojciec- Waldek jest kierowcą autobusu. Jest
uzależniony od alkoholu. Nadużywa przemocy fizycznej i psychicznej wobec
pozostałych członków rodziny. Matka Krystyna- jest współuzależniona od
przemocy, nie robi nic pomimo tego, że jest bardzo źle traktowana. Stara
się ukrywać to, co dzieje się w ich domu. Małżeństwo ma dwójkę synów:
starszego Krystiana i młodszego Norberta.
Norbert jest głównym bohaterem powieści. Pochodzi on z dysfunkcyjnej,
patologicznej rodziny, w której często dochodzi do przemocy. Chłopiec
szybko musi dorosnąć, przyczynia się do tego ojciec alkoholik,
nadużywający przemocy.
Dzieci w szkole naśmiewają się z powodu alkoholizmu ojca. Matka, mimo,
że go kocha mówi: "Czemu ty nie możesz być taki jak inne dzieci? Jesteś
taki chudy i brzydki. ... Inne dzieci mają w nosie, że w domu są
awantury, a ty siedzisz i słuchasz tego wszystkiego! Myślisz, że tylko u
nas się tak dzieje? Wszędzie tak jest!".
Norbert, ani w domu, ani w szkole nie ma żadnego wsparcia. Chłopiec
przez to wszystko nie ma chęci do życia, jego poczucie wartości jest
niskie. Zaczyna popadać w depresję, ma problemy z pamięcią i z
koncentracją uwagi.
"Życie stawało się coraz trudniejsze, bez żadnego celu, bez żadnych
perspektyw. Norbert myślał, że zwariuje. W domu piekło, w szkole piekło.
Bał się ludzi, powoli zaczął popadać w depresję".
Stary przystanek kolejowy staje się dla Norberta drugim domem. Po awanturach ucieka tam i rozmyśla, co ma dalej robić.
Po ukończeniu szkoły podstawowej Norbert dostaje się do wymarzonego
technikum kolejowego. Poznaje wspaniałych kolegów, ma z nimi dobre
relacje. W końcu może na kogoś liczyć.
Po ukończeniu technikum Norbert decyduje się studiować filologię czeską.
Kończy studia. Postanawia studiować jeszcze podyplomowo nauczanie
języka czeskiego. W trakcie studiów poznaje Ukrainkę Tatianę. Zakochują
się, biorą ślub, wynajmują małe mieszkanko i zamieszkują razem w
Olsztynie. Tatiana zachodzi w ciążę. Mają im się urodzić bliźniaki. Czy
wszystko ułoży się po myśli zakochanych? Czy będą szczęśliwi? Czy
Norbert będzie miał w końcu szczęśliwą rodzinę, o której zawsze marzył?
Odpowiedzi na te pytania poznacie czytając książkę.
Michał Chruściel pisze bardzo przystępnie.
Czytając książkę mamy wrażenie, że historia jest prawdziwa. Autor
wspaniale przedstawia realia życia w rodzinie dysfunkcyjnej. Norberta
charakteryzyje jako chłopca niepewnego, z niskim poczuciem wartości, z
zaburzeniami psychicznymi, z depresją i myślami samobójczymi.
Serdecznie gratulujemy autorowi napisania pięknej, wzruszającej powieści
o ciężkim życiu chłopca w rodzinie patologicznej, który mimo wielu
przeciwności losu idzie do przodu, planuje swoje życie i osiąga stawiane
cele życiowe. Kończy studia. Zakłada własną rodzinę. Czy osiągnie w
końcu szczęście i spokój? Przekonajcie się sami.
My jesteśmy poruszone książką. Serdecznie polecamy.
Opinia
, Gdy było parę dni dobrze, żałował, że o czymś takim pomyślał, ale to z
powodu silnej nerwówki. Gdyby nie żal nad matką, bez żadnych wahań
zrobiłby to".
Przyznam, że zasiadając do tej lektury nie spodziewałam się tego, co
tutaj znalazłam. Opowiadanie, bo to narrator opowiada o pewnym chłopcu
jest bardzo wzruszające. Mamy tu historię pełną niesprawiedliwości
losowych, ograniczenia społeczne i biedę. Chłopiec wywodzi się z
pijackiej rodziny, gdzie jest zdany sam na siebie. Nikt się nim nie
przejmuje, choć jest bardzo mądry i uczynny. Ma pewne odchyłki zachowań,
lecz spowodowane warunkami w jakich musiał przebywać. Chcąc się uczyć,
sam musi zapracować na swoje podręczniki. Ma wielkie plany co do swojej
osoby i nie są one dobre. Co jakiś czas powracają do niego złe myśli,
których nie potrafi odgonić.
,, Nie rozumiał tylko jednego: matka niby go kochała, a z drugiej
strony, często chyba nieświadomie, zadawała mu ból psychiczny. Czasami,
siedząc na krześle, głaskała go po głowie i mówiła:
- Czemu ty nie możesz być taki jak inne dzieci? Jesteś taki chudy i brzydki".
Zanim przejdę do plusów, chciałabym najpierw wspomnieć o jednym małym
minusie, który nie daje mi spokoju. Mianowicie trochę drażniło mnie, gdy
dana opowieść kończyła się na pytaniu i nikt na nią nie odpowiadał.
Mieliśmy przedstawioną jaką sytuację i pytano postać o pewne rzeczy, a
nikt nic nie odpowiadał. Wiem, że było to wtedy dla przemyślenia, jednak
mnie drażniło. No i teraz same plusy. Książka pełna wzruszeń i
wyrzeczeń. Dobrze wykreowani bohaterzy, którzy zmieniali się wraz z
ciągiem historii, niekoniecznie na dobrych. Akcja opisana dosyć
spokojnie, choć niesamowicie emocjonująca. Dopadną was takie momenty, że
będziecie chcieli przerwać czytanie i dopiero po jakimś czasie do niej
powrócicie. Podobna stylem do książki ,, Co widziały cztery ściany",
tylko że tutaj jest znikoma ilość dialogów.
Ogólnie opowieść mi się spodobała, choć dostarczyła mi mnóstwo negatywnych emocji potrzebnych, by zrozumieć całe przesłanie.
Opinia
Czy to jest książka poniekąd o autorze? Czy sięga do jego korzeni? Do
tego, co było, choćby w nikłym procencie? Chciałoby się napisać –
promilu, bo tak pisać, według mnie może tylko ktoś, kto w nie jednym
domu patrzył na kieliszki napełniane wódką. Bo przecież puste nie mogą
stać, bo szkło się „marnuje”. Kieliszek ma być pełny, bo patrząc na
niego, zerkając niby ukradkiem, staje się bardziej kuszącym. Szybko chce
się go wypić, bo suszy, bo tak jakoś stoi... Michał Chruściel musiał
coś z tego przeżyć, bo mój umysł przerasta wyobrażenie, że to całe jego
życie. Że to mogłoby być (!) jego życie. Wolę, by wszystko w mej głowie
pozostało przesłonięte kurtyną przypuszczeń i gdybań. Przedstawienie się
skończyło, aktorzy ukłonili widowni, kurtyna opadła. Nie ma oklasków,
nie ma też upragnionego bisu, lecz nikt z publiczności nie wychodzi.
Wszyscy stoją i płaczą, stoją i pełni jakiejś sztywności nie mogą się
pogodzić z tym, co obejrzeli.
Taka jest właśnie książka Michała Chruściela „Nic już nie chcę”.
Autentyczna i na wskroś szczera. Obnaża prawdę rodziny, w której
zadomowił się alkohol. Wlazł, jak nieproszony gość, który nie chce
wyjść, bo tak mu tu dobrze. Norbert, jeden z dwóch synów, to dziecko,
którego ojciec pije. Notorycznie i bez ustanku. Zalewa się wódką od
kiedy Norbert pamięta, bo jakoś nie pamięta jego innego obrazu. Gdy w
domu kończy się alkohol, wybiega do wsi trzaskając drzwiami za sobą. Tam
robi z siebie pośmiewisko, rodzina się go wstydzi, bo jak ktoś, kto
jest ojcem i mężem może zasypiać we własnych szczynach? Jak syn może
patrzeć na upadlanie się ojca? Jak słuchać notorycznych krzyków i
odgłosów bicia matki? I dlaczego ona nic nie robi? - zastanawia się
Norbert i ja. Bierność jeszcze nigdy nikomu nie pomogła, nie obroniła
nikogo. Dlaczego więc matka nie reaguje, gdy bije ją kablem, gdy
wrzeszczy na nią opluwając ją, gdy ją kopie i masakruje, gdy wyrywa jej
garściami włosy z głowy? I choć na zewnątrz udaje, że tworzą dobrą
rodzinę, to jednak wykrzywiony uśmiech na jej obolałej i opuchniętej
twarzy przeczy temu. Z takiego domu wyszedł bohater. Z domu
patologicznego. Stąd jego plan na siebie i determinacja w dążeniu do
własnego celu. Uczyć się poza domem, głodem przymierać, ale w tym
nienormalnym domu nie da się żyć, trzeba z niego uciec. Uciec na zawsze.
Uciec, ale matka...
Tak pokrótce rysuje się treść powieści . „Nic już nie chcę”. To
delikatny szkic obrazka, który – gdyby go wyostrzyć i pomalować
straszyłby tym swoim widokiem.
Czytanie tej książki sprawia ból, co muszę napisać. To nie jest lektura
dla każdego. Z każdą przewracaną stroną coraz bardziej krwawią dłonie
zranione od szkła z rozbitej butelki, boli serce, a słone łzy ni to
współczucia ni to smutku, zamazują wzrok. Litery pływają. Alkohol wżera
się w wątrobę, a przecież nic nie piłam – myślę. To tak autentycznie
napisana powieść. Niby niepozornie wydana, a niezwykle ogromnego
kalibru, przeogromnej mocy. To świetnie napisana szczera historia życia
rodziny, która nie zasługuje na to, by ją zwać rodziną. Według mnie to
nawet nie jest namiastka rodziny. Patologia, brud i wódka. Trójca
święta. Bełkoty, obelgi, przemoc i terror, psychiczne znęcanie. Czy tak
wychowuje się dzieci? Czy tak prowadzi się dom? - pytania w mojej głowie
mnożą się, jak promile w organizmie opijusa. Lecz – pokuszę się na to
określenie – ta książka odurza, otumania, wydziera z czytelnika
wnętrzności i rzuca nimi, jak ochłapami. Patrz czym jesteś – krzyczy
autor. Patrz, jakim śmieciem jesteś, jakim wrakiem człowieka. Jakim
zerem i robakiem.
Ta książka na wskroś wnika w trzewia i nie opuszcza ich. Panoszy się w
głowie, robiąc spustoszenie i zamęt. Zawłaszcza umysł, a myśli ciągle
powracają do jej treści.
Dla mnie to powieść wspaniała. Uwielbiam książki, które tak mną
„szarpią” i tak mną „poniewierają”, że po skończeniu czytania czuję się
doszczętnie wypruta. Wszystko we mnie drży. To nabuzowana emocjami
opowieść o nieszczęściu.
Prawdziwa, szczera, autentyczna. Niepowtarzalna. Jedyna.