CZARNY ŚWIAT bez wyjścia - recenzja

Okładka
„Serce boli nie dlatego, że jest chora. To serce jest chore, obolałe i zdechłe, dostało kopniaka w sam środek i teraz aż tchu brakuje, ciężko oddychać (…), a jednak żyć trzeba”.



Asia ucieka w marzenia. Czasem nawet w rojenia, które zamknięte w głowie należą tylko do niej – są tylko JEJ światem. DOBRYM światem, gdzie nic nie boli i można kochać i śmiać się. Asia musi się chronić nawet byle jak, bo jej życie, to prawdziwe, jest nie do zniesienia. Tak wygląda życie okaleczonej,dorosłej kobiety, lecz nie kilkuletniej dziewczynki. Ojciec despota, alkoholik, agresywny pijak. Matka, która jest nikim – nie widzi prawdy, sama też popija, obiecuje to, z czego się potem nie wywiązuje. Rzuca obietnice, które ulatują na skrzydłach, jak anioły. Asia też by tak chciała. Chciałaby mieć skrzydła i odlecieć z tego świata, od tego domu, od tych ludzi, którzy nigdy nie powinni być rodzicami. Oderwać się od złego sąsiada i piekła.


Gdybym miała skrzydła jak anioł niewinne,

odleciałabym daleko, a ty byłbyś przy mnie.

Gdybym miała skrzydła jak anioł silne,

odleciałabym daleko, a ty byłbyś przy mnie”, i

Powiedz, proszę, mój aniele, że to wszystko to przeminie,

Daj znać, proszę, mój aniele, że to wszystko jest niewinne,

Powiedz, proszę, mój aniele, że rozumiem co się dzieje,

Daj znać, proszę, mój aniele, że to wszystko jest niewinne” …


Wiersze, spisane wersy marzeń. Sowa, które dają Asi nadzieję, bo ta umiera ostatnia. Nadzieja, że wszystko się zmieni, że nie będzie bólu, krwi, rozrywania od środka, bicia i poniżania. Nie będzie alkoholu, ani ojca. Wszystko będzie inne. Bo tu jest zło i tajemnica, której nie może wyjawić. I on. Przychodzi kiedy chce i nie pozwala Asi nikomu o tym mówić, bo... wyśle ją do piachu. A gdy on przychodzi, to zawsze daje jej ból i zostawia poczucie bezbrzeżnej pustki. W niej. Dlatego Asia ciągle przebywa w wymyślonym przez siebie świecie. Inaczej jej mały, dziecięcy umysł nie byłby w stanie pojąć tego wszystkiego, co się wokół niej dzieje, a serduszko pękłoby z napięcia i stresu. Ucieka w krainę wypełnioną wzajemną miłością, szacunkiem i czystością. Nie ma ojca, alkoholu, zakazów i strachu. Bo taki świat przecież jest, ale nie teraz. On się musi zmienić, dla Asi, choćby tylko dla niej...

Przecież dobry świat musi być. Pan Bóg na pewno stworzył takie miejsce gdzieś na ziemi... Na pewno...


Asia powinna pozwać swoich rodziców za to, że się urodziła. Za to, że nie miała dzieciństwa, że nie dane było jej dorastać w beztroskim poczuciu bezpieczeństwa i miłości. Za to, że dali jej dom gorszy od piekła z piwnicą, w której nic nie ma prócz malutkiego, bardzo malutkiego okienka gdzieś wysoko pod sufitem.


Wszyscy kłamią, oszukują, zarabiają, poniżają się wzajemnie. Nikt nie jest prawdziwy. W ludziach budzą się żądze, które blokują myślenie i rozwagę. Nic nie jest takie, jakie być powinno.


Autorka, Dorota Ostrowska-Maciesiak napisała tak prawdziwą i przejmującą powieść, że mi, jako czytelnikowi, brakuje słów, by wyrazić swój ból. Nie umiem ubrać w słowa uczuć, jakie się we mnie zrodziły. Treść prze-szatkowała mnie całą. Nie umiem się poskładać w jakiś logiczny i spójny sposób. Niegodziwość na taki los, niezgoda na odbieranie dzieciom, dzieciństwa, na molestowanie ich, kopanie i popychanie. „Nie jestem marionetką” - krzyczy autorka ustami Basi.

Smutek i łzy, które stanowią fundament powieści „Czarny świat bez wyjścia” przerywane są wersami marzeń małej dziewczynki. Wierszami, które jak liście unoszą się na wietrze tańcząc na niebie. Nad głową.


Ta powieść wżera się w czytelnika. Najpierw muska skórę, delikatnie się w nią scala i wchodzi do serca. Ciężko zaczerpnąć tchu, uśmiech znika z twarzy, czuć ból - wszędzie w sobie, wszędzie w środku. Bolą mięśnie oderwane od kości, cisza szumiąca igłami w uszach. Łzawią oczy. Tkwi w tobie muzyka zagrana z nut fabuły. Nie możesz się wyzwolić. Asia zamieszkuje w twoim mózgu. „Boże” - myślisz. - „Jak można dać dziecku takie życie? To za dużo na jedną dziewczynkę. Za dużo... O wiele za dużo”.

Pochylasz głowę i płaczesz.


Gdzie zaprowadzi mnie moje istnienie?

Czy to przeżyję, czy może nic nie zmienię.

Dar od losu, moje życie tak kruche.

Gdzie się podziało?”.


Uwielbiam takie książki. Bo choć ogromną sztuką jest ich czytanie i przetrzymanie ogromnego cierpienia, jakie w sobie skrywają, to pławię się w nich. Dorota Ostrowska-Maciesiak napisała tak dobrą powieść, że się z nią zjednoczyłam. Ta powieść burzy umysł, zmienia psychikę i dewastuje wnętrze. Dlaczego? Bo jest prawdziwa i autentyczna. Bo pisało ją życie z całą brutalnością, jaką ma w ofercie.

Serce dostaje kopniaka, puchnie z bólu...


Nie zostawisz Asi samej, nie oderwiesz się od czytania. Nie odłożysz tej książki i choć czytasz ją z mokrymi policzkami, to brniesz do końca. Nadzieja, to umiera ostatnia...


Niesamowita powieść.

Wybitna.

Dla mnie wspaniała. Jedyna. Najpiękniejsza.

Mocna.

Smutna, pełna żalu, słonych, gorzkich łez i niezgody.


Agnieszka Kusiak

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl