Opinie o książce: "Niczyj. Prawdziwe oblicza bezdomności"

Okładka
W każdym przypadku bezdomność jest podobna. Smutna. Mająca ziemistą cerę, otępiały wzrok i chaos w głowie. „Niczyj” to nie tylko książka. To lektura niezwykła i szczera. Historia o bezdomnych, a przede wszystkim zbiór niezwykłych rozmów z osobami, które nie wstydziły się opowiedzieć o tym, co czują, dlaczego płaczą, o czym śnią, z czego się śmieją, za czym tęsknią. To opowieści przepełnione bólem i rozpaczą. Wspomnienia o utraconych miłościach, braku pracy, polityce, przemocy domowej i nałogu… Autorka dotarła do wielkich aglomeracji i małych miasteczek, porównała w jaki sposób żyją, jak radzą sobie z tym niezwykle trudnym czasem ludzie,...

Opinia

Awatar użytkownika
MONIKA MATYSIAK
(anonimowy)

Czy wyobrażałaś/eś sobie kiedyś, że możesz zostać osobą bezdomną?
Co musi się wydarzyć, żeby tak się stało? Czy to wybór, czy po prostu paskudny los?
Czy wszyscy Ci ludzie, których spotykamy gdzieś na ulicy, najczęściej zaniedbani, niezbyt pachnący, jakby w tę ulicę wtopieni, zostali bezdomnymi, bo są osobami do niczego; pewnie z patologicznej rodziny, bo pewnie pili, nie chcieli pracować? Czy może wybrali życie wolne od nakazów, szablonów, oczekiwań innych?

Zapraszam na bloga!


https://sio-smutki.blogspot.com/2019/03/ksiazki-niczyj-prawdziwe-oblicza.html 

22 marzec 2019 08:56

Opinia

Awatar użytkownika
Ruda recenzuje
(anonimowy)

Tak to jest, że raz, drugi, trzeci wyciągniesz rękę do potrzebującego, a on za każdym razem napluje Ci na nią, że wreszcie odechce Ci się pomagania. Mi się odechciało, a książka Eweliny Rubinstein nie sprawiła, że zmieniłam zdanie, mimo że zrobiła na mnie wrażenie – dzięki niej na chwilę zatrzymałam się i dokładniej zastanowiłam nad losem tych ludzi. Autorkę podziwiam za wybranie bardzo niespotykanego tematu i formę, w jakiej zdecydowała się tę książkę przedstawić.
http://www.ruderecenzuje.pl/2018/08/niczyj.html

21 sierpień 2018 10:44

Opinia

Awatar użytkownika
(anonimowy)

Książka doskonale nakreśla problem braku przynależności do społeczeństwa. Otwiera oczy niedowiarkom. Ukazuje samotność każdego człowieka, który w przypadku problemów, zostaje bez wsparcia najbliższych. Reportaż zapada głęboko w pamięć i skłania do refleksji nad samym sobą, nad otaczającym nas środowiskiem jeszcze długo po przeczytaniu.

To jedna z tych publikacji, która niesie za sobą misję naprawczą i daje do myślenia, gdyż te historii uświadamiają społeczeństwo, a czasem nawet przestrzegają przed wyborem niewłaściwej drogi. To wreszcie książka o tęsknocie, o pogodzeniu się z życiem oraz smutku. Każdy, kto choć raz spotkał na swojej drodze bezdomnego, powinien przeczytać przynajmniej jeden z tych wywiadów.

http://www.sylwiacegiela.pl/2018/01/ewelina-rubinstein-niczyj-prawdziwe.html

22 styczeń 2018 07:29

Opinia

Life is brutal. Nie ma lekko…

Awatar użytkownika
Natalia Zackiewicz z BookParadise
(anonimowy)

Czy kiedykolwiek spotkaliście na ulicy osobę bezdomną? Przeszliście obok niej obojętnie lub z obrzydzeniem? Na pewno. Jesteśmy zabiegani, często brakuje nam doby na wszystkie obowiązki i jednocześnie pędzimy przez życie, zapominając o podstawowych uczuciach – współczuciu czy człowieczeństwie. Trzeba pamiętać, że ci ludzie też kiedyś mieli dom, pracę albo rodzinę, ale z jakiegoś powodu wszystko stracili. Co z tego, że w większości przypadków winny jest alkohol? To choroba taka jak inna.
,,Niczyj. Prawdziwe oblicza bezdomności” to reportaż o osobach, które żyją na ulicy, w warunkach dalekich od normalnych. Śpią na ławkach w parku, pustostanach, niektórzy w noclegowniach, a inni, gdzie akurat znajdą miejsce. Autorka przeprowadza z nimi rozmowy, pyta o wiele spraw związanych z bezdomnością i pokazuje, że oni także są ludźmi, którzy wcale się od nas nie różnią. Dzięki niej możemy ujrzeć ich prawdziwe oblicze oraz postarać się ich zrozumieć.
,,Osoba bezdomna to według ustawy o pomocy społecznej z dn. 12 marca 2004 r. (tj. Dz.U. z 2015, poz. 163 z późn. zm.), osoba niezamieszkująca w lokalu mieszkalnym w rozumieniu przepisów o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy i niezameldowana na pobyt stały, w rozumieniu przepisów o ewidencji ludności, a także osoba niezamieszkująca w lokalu mieszkalnym i zameldowana na pobyt stały w lokalu, w którym nie ma możliwości zamieszkania.”

Autorka właśnie w ten sposób rozpoczyna swoją książkę, więc i ja postanowiłam tak zacząć recenzję. Myślę, że dobrze wiedzieć, jak prawo definiuje bezdomność. Warto mieć jednak świadomość, iż ,,bezdomność” to nie tylko brak dachu nad głową, ale także stan umysłowy – jednak ten reportaż skupia się głównie na tym dosłownym aspekcie, więc i ja przy nim pozostanę, aby niepotrzebnie się nie rozpisywać.
Muszę przyznać, że większość reportaży mną wstrząsa i w tym wypadku było dokładnie tak samo. Naprawdę jestem pod wrażeniem pracy, którą wykonała autorka. Jeździła po różnych województwach, wybierając miasta, gdzie można spotkać bezdomnych i po prostu z nimi rozmawiała. Nie wszyscy byli mili, otwarci i mieli chęć odpowiadania na pytania. Większość z nich chciała zachować anonimowość, więc czytelnik może poznać tylko imię, ewentualnie pseudonim.
Rozmów jest wiele i większość z nich jest dość krótka. Jednak autorka wybierała osoby w różnym wieku, z różnymi problemami, uzależnionych od przeróżnych używek lub takich, którzy nimi gardzą. Oczywiście przeważają mężczyźni, ale kilka kobiet też się pojawiło. Każdy z nich ma inną historię, być może, można doszukać się między nimi pewnych podobieństw, ale z pewnością trzeba je traktować inaczej. Niektórzy z nich chcą wyjść z bezdomności i do tego dążą, a inni wręcz przeciwnie – dobrze im na ulicy, przyzwyczaili się. To naprawdę smutne i przerażające, bo nie wyobrażam sobie, że pewnego dnia musiałabym chodzić po ulicy i prosić o jedzenie albo szukać miejsca do spania, czy ubrań w śmietniku. Pewne historie naprawdę mną wstrząsnęły i bywało, że miałam łzy w oczach, bo niektórzy zostali naprawdę niesprawiedliwie potraktowani.
,,Poumieramy, leżąc wygłodniali w lexusach i w szpilkach za kilka tysięcy złotych. To wszystko będzie można wsadzić sobie po prostu w dupę. Dlatego kocham przyrodę. Mam do niej szacunek, bo wierzę, że ona się nam każdego dnia odwdzięcza tym samym…”


Między rozmowy autorka wielokrotnie wplatała fragmenty opisujące zachowanie swojego rozmówcy lub kilka słów wyjaśnienia jakiegoś tematu. Pojawiały się także informacje dotyczące liczby osób bezdomnych w konkretnych miejscach, które doskonale obrazowały ten problem. Każdy wywiad zaczynał się od przedstawienia osoby imieniem (czasem z nazwiskiem) lub pseudonimem, wiekiem oraz tym jak długo jest bezdomna. Przeważnie też autorka pisała, gdzie spotkała konkretnego bezdomnego.
Jestem również pod wrażeniem integracji autorki z tymi wszystkimi ludźmi. Traktowała ich jakby byli… tacy jak ona. Zadawała im pytania, ale nie naciskała na odpowiedź. Przedstawiła ich dramatyczne historie w sposób obiektywny i nie brakło w tym uczuć oraz skrajnych emocji.
Myślę, że ten reportaż zasługuje na uwagę i warto podczas czytania docenić pracę Eweliny Rubinstein, która podjęła się naprawdę ciężkiego tematu i perfekcyjnie go opracowała. Jej książka jest pełna emocji, a niektóre rozmowy powodują, że ma się łzy w oczach. Dawno nie miałam okazji poznać tak wzruszającej pozycji, przybliżającą  sprawę, z która na dobrą sprawę, spotykamy się prawie codziennie. Bezdomni są wokół nas – pamiętajmy o tym. Nie warto każdego spisywać na straty, wyzywać od pijaków i nierobów, bo możemy kogoś jeszcze bardziej skrzywdzić. Czasem warto ugryźć się w język.
Recenzję rozpoczęłam od definicji, którą na początku przytoczyła autorka, a zakończę ją krótką wypowiedzią jednego z bezdomnych:
,,Life is brutal. Nie ma lekko…”

28 listopad 2017 07:00

Opinia

Książka o ludziach... tak naprawdę takich samych, jak my...

Awatar użytkownika
Northman
(anonimowy)


Takich jak my, jednak... najczęściej przez nas mijanych. Niezauważanych. Przegranych? Odrażających? Nieraz tak własnie o nich myślimy... nieprawdaż? Tak jest najprościej i najwygodniej: nie zauważać, mijać... ewentualnie wzruszyć ramionami, przylepiając temu mijanemu człowiekowi łatkę "menela, który sam sobie na ten los zasłużył". Ta książka to taka mała próba (próba i tylko próba - w dodatku, według mnie, przy obecnych stereotypach społecznych, próba skazana niestety na niepowodzenie) pokazania, że bezdomni to TEŻ LUDZIE. Wcale się w dodatku od nas nie różniący.
Jedyną różnicą między "nimi", a "nami" jest to, że "oni" żyją na ulicy - "my" zaś w ciepłych, ogrzanych domach, funkcjonując w ramach pewnych, oczywistych standardów życia, przyjętych w dzisiejszych czasach. Co się takiego dzieje, że nie każdy tych standardów doświadcza? Ta książka, napisana w formie reportażu, próbuje dać odpowiedź na te pytania. I, uwierzcie, za pytaniem "dlaczego jesteś bezdomny?" kryje się naprawdę wiele odpowiedzi... Na pewno nie jest to życiowy wybór, świadome skazanie samego siebie na pewnego rodzaju "życie w porażce" (nie mówimy bowiem, ani w tej książce, ani patrząc na rzecz realnie, o jakichś przypadkach patologicznych, choć takie rzecz jasna istnieją). Za każdym z tych mijanych na ulicy ludzi kryje się bowiem osobna historia... Najczęściej smutna. Pełna spraw, które tych ludzi przytłoczyły, przerosły... którym po prostu nie podołali. Los bywa bowiem okrutny i przewrotny. Zgoda - każdy z nas jest jego kowalem. Są jednak sytuacje, które - również nas, "sędziów z kanapy" - mogłyby przerosnąć... Najprościej jest jednak o tym nie pamiętać, prawda? "Nie-myślenie" zawsze jest wygodne.
"Niczyj..." to jedna z ciekawszych książek jakie ostatnio czytałem. Również w ramach jakichś akcji przeciw bezdomności (na początku bieżącego roku trafiłem na historię o książce o bezdomnych, w której słowa na kolejnych stronach były widoczne tylko wtedy, gdy książkę czyta się na mrozie - bardzo fajna akcja mająca za zadanie uświadomić ludziom, jak w zimie funkcjonują ci, którzy własnego domu nie mają). Obawiam się jednak, że... takie akcje i takie książki, jak zwykle, trafią jak kulą w płot... Może i jestem cyniczny, jednak funkcjonujące w naszym społeczeństwie stereotypy... tego nie da się tak łatwo, kilkoma akcjami czy książkami, przezwyciężyć... Co oczywiście nie oznacza, że nie należy tych akcji przeprowadzać, a książek - wydawać. Jak najbardziej trzeba to robić. Nie sądzę jednak, żeby dla problemu bezdomności przyniosło to jakieś wymierne efekty... Nie jestem też jakimś "myślicielem" w tym temacie, więc od razu mówię - własnego pomysłu na tę kwestię też nie mam... Może nie jest to pozytywna refleksja po tej lekturze... ale chyba jest po prostu właściwa (choć smutna).
Polecam.

13 listopad 2017 08:55

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl