„Zostawić ślad”. - wywiad ze Stanisławem Kuczkowskim

Obrazek artykułu
Wywiad ze Stanisławem Kuczkowskim, który znów pozostawił po sobie ślad. Nie zważając na popularność pisania, wydał obyczajową, wspomnieniową powieść. „…ten STARY CZŁOWIEK” jest już w sprzedaży.

Na rynku książki znajdziemy niezliczoną ilość książek, pośród nich są lektury popularne, polecane, oraz mnóstwo tytułów, które z niewiadomych względów umknęły odbiorcom. Każda książka jest myślą autora. Stanisław Kuczkowski od momentu, gdy zaczął pisać i wydawać książki, zostawia po sobie ślad. Jak powiedział autor: „Sądzę, że niezależnie od wartości tego pisania, czy też popularności, ważne jest dla mnie to, że gdzieś tam, ta, czy inna książka przetrwa...”.


Tym razem pojawił się „.... ten STARY CZŁOWIEK”.


Jest to słaniająca do refleksji i głębszego zastanowienia się nad sensem istnienia obyczajowo, - wspomnieniowa opowieść. Więcej na temat tej powieści autor zdradza w wywiadzie.


Panie Stanisławie, niestety nie wszyscy czytelnicy zdążyli już poznać Pana osobę. Czy więc pokrótce opowie Pan o sobie? Może zdradzi Pan kilka intrygujących szczegółów ze swojego

życia prywatnego i zawodowego?


...ten STARY CZŁOWIEK jest czwartą moją opowieścią wydaną w Psychoskoku!

I właściwie każda z nich nawiązuje bezpośrednio do mojego życia. Tak, że szukając intrygujących szczegółów, najbardziej wyrazistym jest fakt, że po przekroczeniu 75 lat spróbowałem pisać? I wydawać — z miłą pomocą Pani wydawnictwa

Skąd się wzięły marzenia o pisaniu"? Myślę, że z dziecinnych lat ważny okazał się stały kontakt z książkami, teatrem, muzyką... To była zasługa rodziców, mimo że ich losy toczyły się w dużej mierze osobno. Opisałem to w Dzieciństwie-Młodości"

Zapewne "intrygującym" szczegółem mojego życia była "chyba wzruszająca" miłość do dziewczyy, którą poznałem w 13 roku życia! Mojej nieustającej" żony!

Mniej intrygującymi szczegółami mojego charakteru były cechy mniej chwalebne: m.in. nieśmiałość, wahania w wyborze swoich pragnień zawodowych, braki przebojowości... Tak to oceniam!

Architektura w czasach moich studiów szybko przestała mnie podniecać. Prawdziwymi namiętnościami stały się: współpraca w amatorskich działaniach artystycznych. W trakcie przełomu" odchodzenia od stalinizmu- uczestniczenie w studenckich buntach. Po zamknięciu etapu pracy zawodowej jako architekt- aktywne uczestniczenie we współpracy w tworzeniu teatralnych inscenizacji... Nigdy wtedy nie myślałem o próbowaniu twórczości literackiej... Tyle tylko, że lubiłem notować- swoje myśli, pomysły i pragnienia,...

Oczywiście - były działania najważniejsze? Była rodzina z dwójką dorastających chłopaków, żona- malująca artystka. Trzeba było zarobić na dom, na podstawowe codzienne potrzeby, na remonty używanych samochodów (co bardzo lubiłem robić)... Na normalne życie...

Myśli o pisaniu, tworzeniu jakichś dramatów, inscenizacji- pojawiały się czasem nocą...


Jest Pan bardzo doświadczony życiowo. Sprawdził się Pan jako architekt, scenograf oraz społecznik. Wiele lat poświęcił Pan teatrowi. A kiedy pojawiła się potrzeba pisania?


Wspomniałem o tym przed chwilą! Ta potrzeba (o ile była) pojawiła się bardzo późno. Były zapełniane notatki, jakieś refleksje, pomysły... Chyba w pewnym momencie zacząłem tworzyć jakieś teatralne dramaty. To było bardzo intrygujące- ale właściwie szybko stwierdziłem, że są mało warte. Pracowałem w teatrach, spotykałem się ze wspaniałymi artystami! Myślę, że miałem dobry gust?

Zresztą powoli zmieniał się styl dramaturgii... Moimi przewodnikami byli Żeromski, Szaniawski, Zapolska, Kruczkowski... A w teatrach zaczęli dominować wspaniali reżyserzy — tworzący „swoje” wielkie inscenizacje. Grzegorzewski, Jarocki... W Operze Warlikowski... I wspaniały Andrzej Żuławski, o którym nie mogę zapomnieć, wspominając pracę przy niedocenionym, i szybko skasowanym Strasznym Dworze"?

Sens realnego pisania i serdeczna potrzeba sprawdzenia się w literackiej wyobraźni, pojawiły się- może wstyd powiedzieć? Gdy zaczęło brakować sił, aby kończyć i remontować osobiście zbudowany duży domek letniskowy? Gdy trzeba było wybrać, czym zaspokoić potrzebę sensu własnego istnienia? Byłem wolny, małżonka uwielbiała działkę z kwiatami. Powoli skończyły się malarskie plenery, w których z przyjemnością czasami uczestniczyłem z Anią! Zrezygnowałem z artystycznej fotografiki- wybrałem pisanie... Miałem 75 lat- ale zaryzykowałem. Powstała prawie autobiograficzna romantyczna opowieść Mijanie czasu"!


Od Pana debiutu literackiego minęło sporo lat. Czy jeszcze pamięta Pan emocje towarzyszące temu wydarzeniu?


Moje emocje w momencie debiutu literackiego były bardzo skromne.

Wydaje mi się, że zostały wyartykułowane w różnych moich opisach, w załącznikach dołączonych do wysłanego do wydawnictwa tekstu?

Te emocje mieściły się w takim metafizycznym pragnieniu zostawić ślad!" Cieszyłem się, że właśnie coś takiego się stało. Że książka, nieważne- czy ktoś ją przeczyta- ale fizycznie zaistnieje w pamięci dokumentów, w spisach bibliotek, gdzieś daleko w Ameryce itp... Ślad po mnie- drobinie, wśród żyjącego mrowia? Abstrakcyjne - prawda?

Nie oceniałem wielkości" tego debiutu- cieszyłem się, że pokonałem wiele problemów- językowych, technicznych...


Na Pana kącie znajdziemy romantyczną opowieść „Mijanie czasu", następnie ukazała się wręcz metafizyczna „Dziura”, a nieco później pełna autobiograficznych wątków „Dzieciństwo – Młodość”. Nim przejdziemy do najnowszej lektury, proszę powiedzieć, która z wymienionych powyżej książek ma dla Pana szczególne znaczenie?


Oczywiście Dzieciństwo- Młodość" Nie dlatego, abym opisane wydarzenia uważał za wyjątkowe! Wręcz przeciwnie…, ale wydaje mi się, porównując moje wspomnienia z tamtych czasów, z różnymi podobnymi, że udało mi się uniknąć nadmiernego egocentryzmu", swoistej megalomanii- ukazać te czasy z autentycznym realizmem!, że zarówno obserwacje dorastającego dziecka, jak i potem wchodzącego w świat młodego człowieka opisałem bez dodatkowych ubarwień, "przyjemnych" - pobudzających rewelacji...


W obecnej sytuacji nie można zapomnieć, że korona-wirus zmienił świat. A w jaki sposób szerząca się zaraza, wpłynęła na Pana życie? Obudziła lęk, zmotywowała do stosowania wielu środków zaradczych, a może skłoniła do zastanowienia się nad kwestią wartości życia?


Cóż? W tym pytaniu Pani sama zawarła odpowiedź! Kwestia wartości życia jest oczywista! Nie jest związana z pandemią Banalnie- raczej z wiekiem? Mając teraz 84 lata, bywają wielorakie okoliczności, aby zastanawiać się nad problemem wartości życia"! Życie jest bezcenne!

Cóż, gdybym je mógł zacząć od początku, mając nabyte doświadczenia?, ale zawsze, po czasie, który minął, przychodzi czas przed nami? Warto go sensownie przeżyć, bez żalu, że jest coraz krótszy…, że ten problem jest ważny, ujawniałem w jakiś sposób także we wcześniejszych książkach?


Pomimo niesprzyjających okoliczności pojawił się "... ten STARY CZŁOWIEK". Skąd pomysł i potrzeba napisania tej książki?


Potrzeba kolejnego pisania wynikła z przeświadczenia, że najlepszym lekarstwem na wszystkie bolączki- jest praca"! A ponieważ wydawało mi się, że w głowie jeszcze pozostaje więcej energii, niż w ciele- zajrzałem do zgromadzonych zapisków, notatek,różnych starych pomysłów... Temat sam się narzucił. Te mądrości i refleksje po przejrzeniu uznałem za godne, aby niektóre wybrać, i nimi obdarzyć STAREGO CZŁOWIEKA!

Zaś bohatera romantycznego wątku, stosunkowo młodego ambitnego naukowca odnalazłem w życiu. To ważny wybór- mądra pasja czy pieniądze?

A, dziewczyna- to po prostu postać z mojej romantycznej wizji miłości... Też mógłbym się zakochać...


Jest to poruszająca, skłaniająca do refleksji nad nieubłaganie upływającym czasem powieść obyczajowa. Komu ją Pan dedykuje i poleca?


Pani Agato! Przecież zarówno w tej, jak i w poprzednich książkach nie jest najważniejszy upływający czas... On po prostu upływa! Może raczej więcej jest w zachęcie, aby go nie marnować? Bo coraz częściej wydaje mi się, że tak wiele jest marnych atrakcji, niskiego poziomu rozrywek, takiego bezmyślnego spędzania czasu... Oczywiście- jest to zapewne przyczyna starości- jednak cytując myśli STAREGO CZŁOWIEKA mam prawo wyobrażać sobie jego spojrzenie,

ale takie ocenianie ludzi byłoby aroganckie, niegrzeczne... Życie ma swoje prawa- zarówno w sensownym wymiarze, jak i w bezsensie... Wiec nie wyolbrzymiając problemu, ten tekst zadedykowałbym tym, którzy lubią się zastanawiać..


W roli narratora ustawił Pan statecznego Krzysztofa. Jest to dojrzały, myślący dość racjonalnie, choć skłonny do refleksji mężczyzna, który snuje opowieść o sobie. Czy Krzysztofowi nadał Pan jakiekolwiek z własnych cech?


Powiem prawdę! Nie jestem pisarzem! I nie wiem, jak prawdziwi twórcy przenoszą własne cechy w stwarzanych przez siebie bohaterów?

Powiem tak- każdy mój pozytywny" bohater w moim zamierzeniu jest obdarzony cechami, które chciałbym widzieć u siebie! Jest to często tylko marzenie...

Natomiast jest w mojej twórczości jeden wyjątek! W Dzieciństwie- Młodości" zdecydowanie zrezygnowałem z posługiwania się marzeniem" o sobie! Pozostała- to łatwe do sprawdzenia- jedynie szara prawda"! Autentyczny opis siebie" z tamtych lat!


Akcja powieści rozwija się spokojnie. Zaskoczeniem dla odbiorców może stać się fakt, że fabuła opiera się na zapiskach tytułowego Starego Człowieka, czyli Ryszarda. Czy książkę można uznać za literaturę wspomnieniową?


Oczywiście! Zapiski STAREGO CZŁOWIEKA to mały fragment moich i to z różnych okresów- notatek i wspomnień! Naturalnie- miałem możliwość te zapiski modyfikować, skracać, upraszczać…, ale pozostawały świadectwem ówczesnych przemyśleń i refleksji. Formalnie stały się tworami mojego wymyślonego bohatera- STAREGO CZŁOWIEKA!


Oczywiście o przypomnienie osoby zmarłego Ryszarda prosi jego żona aktorka znana wcześniej jako Piękna Madzia. Czy jej postać ma odpowiednik w rzeczywistości?


Nie! Po prostu nie kierowałem się żadną znaną osobą — gwiazdą porywającą tłumy! Tak wyeksponowanej osoby w Polsce nie przypominam sobie. Chociaż okresowo pojawiały się elektryzujące, czarujące postacie... Sam pamiętam swoje fascynacje! Nie musiały to być jedynie piękne, uwodzicielskie kobiety? Problem porwania tłumów ludzi? Mistrzowie sportu, zwycięscy olimpiad, porywający politycy. Ja dla mego bohatera wybrałem atrakcyjną piękną, młodą aktorkę, elektryzującą piosenkarkę... I mądrą, wierną małżonkę...


Osoba inteligentnej pięknej kobiety sprawia, że w tej powieści subtelnie zarysowany zostaje motyw miłości. Pojawia się pytanie, kobieta, czy kariera? Miłość, czy twórczość? A jakie w tym temacie jest Pana zdanie?


Myślę, że nie ma podstaw do stawiania takiego pytania? Sądzę, że generalnie nie istnieje konflikt między wyborem: miłość czy twórczość! Oba te uczucie-pragnienia", jeżeli są autentyczne — zawsze się wzajemnie wspierają...

I tak to chyba opowiedziałem w "...tym STARYM CZŁOWIEKU"! Krzysztof powróci do realizacji swojej pasji naukowej, Weronika nie zmieni swoich samodzielnych zainteresowań! Wspólne życie i miłość tylko ich wzmocni...


Krzysztof, rozumiejąc prośbę wdowy, przegląda, układa oraz analizuje spisane notatki Ryszarda. Wspominając osobę tego bohatera, zaczyna rozmyślać o własnym istnieniu. Wówczas pojawia się motyw non omnis moriar. Czy pisząc książki, buduje Pan sobie pomnik trwalszy od spiżu?


Muszę sobie przypomnieć? Horacy - nie wszystek umrę!" Myślę, że te słowa nie dotyczą osoby Krzysztofa? Być może myśli Pani o mnie? Nie wiem, czy w uprzednich książkach ukazałem swój najważniejszy osobisty sens swego pisania?'

Otóż od początku- mój metafizyczny postulat i sens tego działania brzmi: zachować ślad!" Sądzę, że niezależnie od wartości tego pisania, czy też popularności- ważne jest dla mnie to- że gdzieś- ta czy inna książka przetrwa, ktoś, może przypadkiem ją przeczyta- i to będzie ten ślad" po kimś zagubionym w mrowiu, gęstwinie istnień ...


Oczywiście zbyt wielu szczegółów nie można zdradzać. Warto jednak zapytać, w jaki sposób zechce Pan zachęcić odbiorców do sięgnięcia po powieść „... ten STARY CZŁOWIEK"?


Nie mam żadnego pomysłu! Podobnie było z poprzednimi tekstami. Są skromne- nie liczyłem na jakieś większe zainteresowanie.

W młodości czytałem bardzo dużo. Otwarcie na literaturę zachodnią, łapanie nowości... Nie było tak wielu atrakcji, które teraz odciągają od książek.

Martwię się, krytykuję, że te różne atrakcje oferowane ludziom są często marne, ale sam teraz też czytam mało. Nie uczestniczę aktywnie w ciekawych wydarzeniach kulturalnych... Wiek, a zwłaszcza zdrowie... Brak energii.

Być może dla mnie pisanie jest najlepszym antidotum na różne zwątpienia dotyczące sensu życia?


Na pewno nie porzuci Pan pisania. A, czy jest już jakiś zamysł na kolejną książkę?


I jak gdyby kontynuując poprzednie Pani pytanie! Oczywiście- cały czas pojawiają się w głowie pomysły"! Trudno je ocenić, czasem są bardzo marne…, ale od pomysłu do, chociażby skonstruowania sensownej wizji, wyobrażenia jej sobie - droga daleka!

I te straszne przeszkody! Wspomina o nich w notatkach STARY CZŁOWIEK- Ryszard! Te kłopoty z głową, pamięcią, koncentracją- energią i czasem...


Kończąc, należy podziękować za udzielone odpowiedzi. Należy również spytać, czego możemy życzyć Panu na przyszłość?


Dzisiaj- mówię te słowa w taką trudną nieprzyjemną niedzielę, gdy po trzeciej robi się już ciemno, mży deszczyk, ze szpar w oknie wieje chłodem! Marzę sobie, że udaną przyszłością byłaby, inaczej- że będzie WIOSNA!

Dziękuję za miłe pytania i spokojne reakcje na moje, czasem niezdarnie formułowane odpowiedzi... I właśnie kończąc tradycyjnie- „Aby do wiosny!" Staszek Kuczkowski


Stanisław Kuczkowski – poznaj autora i jego twórczość - TUTAJ


Rozmowę przeprowadziła Agata Orzechowska. 

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl