„Złoto Wrocławia” odnalezione przez Jolantę Marię Kaletę
| Dodano: 8 wrzesień 2015
| Dodany przez:
Agata Jankowiak
Wywiad z Jolantą Marią Kaletą, autorką, która odnalazła „Złoto Wrocławia, nim usłyszeliśmy o legendarnym złotym pociągu.
Tajemniczy
Dolnych Śląsk jest miejscem, do którego Jolanta Maria Kaleta zabrała nas już niejednokrotnie.
Autorka wspomniała, że „zagadkowe zdarzenia, tajemnicze a jednocześnie piękne
miejsca, zaginione przedmioty, fascynujący ludzie są wszędzie wokół nas i nigdy
ich nie zabraknie”.
Legendarny złoty pociąg, który na moment przykuł naszą uwagę z czasem „odjedzie” w siną dal stając się jedynie wyblakłym wspomnieniem, na całe szczęście książki Jolanty Mari Kalety pozwolą nam odkryć jeszcze nie jedną tajemnice, którą skrywa ten fascynujący region.
1. A.J: Pani Jolanto ostatnie wiadomości odnośnie odkrytego, legendarnego niemieckiego pociągu, który w czasie wojny miał wywieźć z Wrocławia prawdziwe skarby, zdają się doskonałą okazją, aby na nowo porozmawiać o książce „Złoto Wrocławia”. Czy nie uważa Pani, że wydarzenia te powinny zachęcić do lektury? Przecież właśnie Pani pisząc o legendarnym już złocie Banku Breslau, była bliżej skarbu niż ktokolwiek.
J.M.K - Każda okazja, aby sięgnąć po książkę i ją przeczytać jest dobra. I nie ma znaczenia, czy jest to powieść beletrystyczna, jak w przypadku „Złota Wrocławia”, czy literatura faktu, a nawet popularno-naukowa, której z tego właśnie tematu mamy na rynku księgarskim dostatek. Niewątpliwie nadzieja na odnalezienie zaginionego przed laty skarbu – złota, dzieł sztuki, cennych ksiąg – musi budzić emocje. Jedni noszą jeszcze w pamięci fakt jego ukrycia, inni pamiętają, że przez lata ktoś czegoś poszukiwał, a jeszcze inni nie mają bladego pojęcia o tzw. poniemieckich skarbach, zaginionych na terenie Dolnego Śląska. Właśnie się dowiedzieli o złocie i chcieli by zrozumieć o co chodzi. Zadają wiele pytań, na które w skąpych, a czasami chaotycznych doniesieniach gazetowo-telewizyjnych nie znajdują odpowiedzi. Mogą je znaleźć w książkach. Nawet w „Złocie Wrocławia”, choć to beletrystyka, ale oparta na wielu faktach. Niektórzy bohaterowie mieli swoje pierwowzory w rzeczywistości –były esesman Bruno Ebert i major SB Tadeusz Niezgoda - czerpali pełnymi garściami z realnych życiorysów osób zamieszanych w ukrywanie i poszukiwanie złota. Czasami łatwiej nam przyswoić pewne informacje czy poznać okoliczności wydarzeń właśnie poprzez literaturę beletrystyczną, w której potoczny język, ubarwienia w postaci fikcyjnych zdarzeń, w atrakcyjny sposób opowiedziana akcja zachęcają do czytania. W myśl starej zasady – bawiąc, uczyć.
2. A.J: Oczywiście nie można nie zapytać, czy nie czuje Pani swego rodzaju satysfakcji, że pisarska intuicja, aby szukać „Złota Wrocławia”, okazała się „strzałem w dziesiątkę”?
3. A.J: Jako pisarka, z urodzenia Wrocławianka potrafi Pani docenić urodę swej małej Ojczyzny, bo przecież to właśnie Dolny Śląsk staje się miejscem akcji Pani powieści. Czy uważa pani, że region ten kryje jeszcze wiele tajemnic?
4. A.J: „Złoty pociąg” znaleziony na terenie Wałbrzycha rozbudził ciekawość nas wszystkich, a jak Pani odebrała tę wiadomość. Może dla pisarki, która doskonale wie, że Dolny Śląsk to wyjątkowe miejsce, nie było to żadne zaskoczenie, a może wręcz przeciwnie doniesienie rozbudziło na nowo literacką wyobraźnie?
5. A.J: Wiedząc jak wiele pozycji zaoferowała Pani do tej pory czytelnikom nie można mieć wątpliwości, że z czasem pojawi się kolejna książka. Teraz gdy „złoty pociąg” na moment stanął w centrum zainteresowania wielu osobom Dolny Śląsk zda się jeszcze ciekawszym. Jeżeli istnieje jakikolwiek zamysł, czy moglibyśmy wiedzieć, czy właśnie tu odnajdziemy akcję kolejnej powieści?