„Zaczęło się od dziennika, który posiadałam”- wywiad z Mileną Pastuszak

Obrazek artykułu
Wywiad z Mileną Pastuszak, autorką wielowątkowej powieści science-fiction, „Projekt Koniczyna”. Choć jest to lektura skierowana do młodzieży, mogą po nią sięgnąć wszyscy, którzy lubią nieoczekiwane zwroty akcji, tajemnice i intrygujące wątki.

 Milena Pastuszak określa siebie mianem osoby „nieetykietowalnej”. Mnogość zainteresowań sprawia, że autorka nie potrafi znaleźć dla siebie jednego miejsca oraz poświęcić się tylko jednej pasji.


„Projekt Koniczyna” to literacki debiut Mileny Pastuszak. Ta dedykowana młodzieży powieść science-fiction zawiera elementy kryminału oraz romansu. Po tę lekturę powinni ściągnąć wszyscy, którzy lubią nieoczekiwane zwroty akcji, tajemnice oraz intrygujące wątki. 


Do napisania tej książki autorkę zainspirował odnaleziony dziennik. To zdarzenie stało się częścią losów głównej bohaterki Aleks.


Pani Mileno, czytelnicy dopiero zaczynają Panią poznawać stąd prośba, by pokrótce przedstawiła Pani swoją osobę. Opowiedziała o swoich szerokich zainteresowaniach oraz niemożności odnalezienia się w ustalonym systemie.


Zawsze mam problem z mówieniem o sobie, ale spróbuję. Urodziłam się we Włocławku, a z wykształcenia jestem technikiem Ochrony Środowiska. Długo moją pasją pozostawał taniec i swego czasu sądziłam, że to z nim powiążę swoją karierę. Tak samo było z tresurą psów, psychologią, lingwistyką i ekologią oraz z wieloma innymi tematami. Teraz pozostają one dziedzinami, które uwielbiam zgłębiać jedynie jako hobby. W tym kontekście mówię o swoim niedopasowaniu do systemu, gdyż nie potrafię odnaleźć dla siebie jednego miejsca. Zbyt wiele mnie interesuje, zbyt wiele chcę zrobić i pragnę to robić po swojemu, przez co niełatwo mi znaleźć zawód, który w pełni by mnie satysfakcjonował.


Z krótkiej notatki biograficznej wiemy, że „nieetykietowalna” to jedyny termin, jakim lubi Pani siebie określać. Czy wyjaśni Pani czytelnikom, dlaczego nie zdołamy ująć Pani w żadnych ramach, czy scharakteryzować za pomocą kilku prostych słów?


Wierzę, że każdy człowiek jest tak zróżnicowaną osobistością, że nie da się określić nas za pomocą kilku słów. Nie bronię nikomu, aby próbował mnie ująć w pewne ramy i kategorie, ale nie chcę tego robić sama sobie, gdyż uważam, że to bardzo ograniczające podejście. Zdaję sobie sprawę, że to słowo nie istnieje, dlatego wspaniale podkreśla esencję mojego podejścia. Nie chcę nadawać etykiet samej sobie ani innym.


Podobno od dawna szukała Pani dla siebie miejsca w sztuce, ale dopiero niedawno odkryła przyjemność pisania. Prosimy opowiedzieć o tym momencie.


Właściwie, przyjemność pisania towarzyszyła mi od dziecka. Doskonale pamiętam, że jeszcze zanim poszłam do przedszkola, książki i zawarte w nich literki ogromnie mnie fascynowały. Nie mogłam się doczekać, aby się ich nauczyć, a gdy tak się stało, pisanie było dla mnie bardzo ważnym elementem w życiu. Z jakiegoś powodu jednak nigdy nie brałam pod uwagę, że mogłabym związać z nim w jakiś sposób swoją karierę i życie. Nawet w szkole nie brałam udziału w żadnych konkursach z tym związanych, jednocześnie w domu pisząc opowiadania do szuflady.


Mój debiut to w dużej mierze zasługa mojej przyjaciółki, która od zawsze bardzo mnie zachęcała do podjęcia się napisania książki, gdyż poznała już moje zamiłowanie do bardzodługich SMS-ów oraz maili, które ode mnie dostawała. Któregoś dnia po prostu postanowiłam spróbować.


Projekt Koniczyna” to Pani debiut literacki. Jak narodził się pomysł na tę powieść z gatunku science fiction skierowaną do młodzieży?


Zaczęło się od dziennika, który posiadałam, a który był pierwowzorem tego należącego do głównej bohaterki mojej powieści, Alex. Było w nim tak wiele informacji na mój temat, że pewnego dnia zażartowałam sama do siebie, że gdybym straciła pamięć, sam dziennik wyjaśniłby mi dokładnie, kim jestem. Był to przytyk na temat mojej potrzeby kontrolowania wszystkiego, ale wtedy zapaliła mi się lampeczka i uznałam to za dobry sposób na rozpoczęcie powieści. Zaczęłam zadawać sobie więcej pytań: ,,Kim byłaby ta dziewczyna?”, ,,Dlaczego miałaby stracić pamięć?”, ,,Jak miałaby odzyskać wspomnienia?” i wiele innych, a odpowiedzi same napływały i układały mi się w całkiem interesującą całość. Wtedy postanowiłam spróbować i spisać to wszystko.


W „Projekcie Koniczyna” odnajdziemy wiele interesujących wątków. Prócz intrygującego science-fiction natkniemy się bowiem na element kryminału, a nawet romansu. Czy tym samym można przyjąć, że chciała Pani napisać książkę, która będzie w stanie zainteresować czytelników o zróżnicowanych gustach literackich?


Jeśli mam być szczera, niewiele myślałam o czytelnikach. Pisząc tę książkę, tak naprawdę nie byłam pewna, czy w ogóle ją wydam, w dodatku nie chciałam nakładać na siebie presji związanej z cudzymi oczekiwaniami. Pisałam ją dla siebie. Było to coś dla mnie nowego, kreatywnego, interesującego i dawało mi mnóstwo frajdy. Fakt, że stała się tak zróżnicowana gatunkowo, wynika z tego, że pisałam ją tak, jakbym sama chciała ją czytać, a ja właśnie uwielbiam książki, które ciężko osadzić w jednej kategorii.


Główna bohaterka powieści to dwudziestoletnia, mieszkająca w Londynie Alex. Na chwilę obecną mieszka Pani w Wielkiej Brytanii, Dlatego nie można nie zapytać, czy jest to postać, którą wyposażyła Pani w niektóre ze swoich cech?


Na wstępie muszę sprostować, że właśnie w ostatnich dniach przeprowadziłam się i już w Wielkiej Brytanii nie mieszkam, a stała się ona miejscem wydarzeń w mojej powieści głównie ze względu na to, że polskie realia w jakiś sposób nie do końca pasowały mi do tej historii. Wielką Brytanię już wówczas znałam i miała ona odpowiedni klimat, dlatego właśnie tam rozgrywa się akcja. Co do mojego podobieństwa z Alex – cóż, nie tworzyłam jej na swój wzór, jednak dostrzegam kilka cech, które z nią dzielę. Wyposażyłam ją także w niektóre ze swoich myśli, jednak nie sądzę, aby nasze podobieństwo było bardzo uderzające. Mimo wszystko tworzyłam fikcyjne zdarzenia i nie chciałam zanadto się z nią identyfikować.


Na skutek wypadku Alex obudzi się w szpitalu, nie pamiętając niczego. Nie będzie jej łatwo odzyskać wspomnienia, ponieważ wspomóc może ją jedynie dziennik ze starymi zapiskami oraz nieszczera przyjaciółka. Na całe szczęście Alex dość szybko wychwyci rozbieżności pomiędzy zapiskami, a informacjami podawanymi przez koleżankę. Czy konstruowanie tej pełnej zawiłości i nieoczekiwanych zwrotów akcji opowieści nastręczało Pani trudności?


Bardzo rzadko. Bywały chwile, gdy musiałam nad jakimś aspektem trochę dłużej pomyśleć, ale przeważnie odpowiedzi i rozwiązania przychodziły mi niesamowicie łatwo. Zupełnie, jakby powieść pisała się sama.


Śledząc losy Alex, czytelnicy będą mogli obserwować proces poszukiwania własnej tożsamości. Ta historia z całą pewnością stawia ważne egzystencjalne pytania. Czy nakłonienie młodych ludzi do zastanowienia się nad osobistą etyką oraz znaczeniem „kręgosłupa” moralnego było istotnym celem przyświecającym pisaniu książki?


Tak jak wspominałam wcześniej, książkę pisałam głównie dla siebie, zatem nie stawiałam sobie takich celów. Nie sądzę, abym była upoważniona w jakikolwiek sposób do pouczania innych ludzi. Jednocześnie, gdy od czasu do czasu pojawiały mi się w głowie myśli o wydaniu książki oraz zdawałam sobie sprawę, że w jakiś sposób może ona wpłynąć na określenie przez czytelnika własnej etyki, muszę przyznać, że czułam satysfakcję i pewnego rodzaju zaszczyt.


Jedne z najbardziej ekscytujących elementów powieści to z pewnością odczucia Alex, że kogoś powinna uratować oraz moment ujawniania tajemniczego rządowego Projektu Koniczyna. Czy „dopieszczanie” tych wątków w taki sposób, by jak najdłużej trzymały czytelników w niepewności, okazało się dla Pani trudnym zadaniem? A może wręcz przeciwnie była to czysta przyjemność?


Zdecydowanie, była to czysta przyjemność! Uwielbiałam sobie igrać ze swoim wyimaginowanym czytelnikiem i utrzymywać to napięcie. Przychodziło mi to też zazwyczaj bardzo łatwo. Właśnie ten element uwielbiam w książkach, które sama czytam najchętniej, dlatego to była jedna z najprzyjemniejszych dla mnie kwestii w pisaniu.


Szczegółów nie warto zdradzać, ale można spytać, w jaki sposób Pani chciałaby zachęcić czytelników do lektury?


Przede wszystkim, myślę, że każdy, kto lubi, gdy akcja toczy się i wciąga od samego początku do samego końca, ma szansę dobrze bawić się przy tej powieści. Ci, którzy lubią nieoczywisty przebieg wydarzeń, intrygi, ciekawą fabułę, również będą zadowoleni. I wreszcie, to będzie świetna pozycja dla tych lubiących książki pisane lekkim piórem, ale pozostawiające po sobie ciekawe wnioski.


Debiut już za Panią musimy więc zapytać, czy z czasem planuje Pani oddać w ręce czytelników kolejne książki? Jeśli tak prosimy zdradzić, czy będzie Pani koncentrować się na science-fiction i literaturze młodzieżowej, czy spróbuje czegoś zupełnie nowego?


Myślę o wydaniu kolejnej części ,,Projektu Koniczyna”. Początkowo miała ona być jedyną, ale już słyszę wiele pytań o kolejną część, zatem jeśli odzew będzie jeszcze większy, myślę, że to zrobię. Już mam gotowy na nią pomysł. Oprócz tego w mojej głowie żyje wiele, wiele innych historii, których opisania chciałabym się podjąć, a nie wszystkie one są z gatunku sience-fiction. Mam kilka pomysłów na książki obyczajowe, thrillery i kryminały, choć przyznaję, że gatunek fantasy i science-fiction przyciąga mnie najbardziej.


Kończąc, należy podziękować za udzielone odpowiedzi oraz zapytać, czego możemy życzyć na przyszłość?


Zdrowia, przede wszystkim. A oprócz tego, jak najwięcej pasji w pisaniu i lat życia, żebym zdążyła napisać te wszystkie książki, o których myślę i aby nadal sprawiało mi to tyle przyjemności.

Rozmowę przeprowadziła Agata Orzechowska. 

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl