Wzbudza emocje i zmusza nas do refleksji - recenzja Mężczyzna bez twarzy

Okładka
Agata, niedawno awansowała na dyrektora banku. Szczęśliwa żona oraz jej życie emocjonalne, jak i zawodowe jest poukładane....



„Nie pamiętam już, kiedy byłam gdzieś sama”.


Pewnego dnia zaczyna anonimową rozmowę, zupełnie obcym człowiekiem. Jest zaskoczona, że mężczyzna, którego na oczy nie widziała,wzbudza w niej zakazane uczucia, które prowadzą do tego że zaczyna go pragnąć.


„Te pragnienia przychodziły zawsze wtedy, kiedy byłam już pewna, że daję radę i burzyły to, co już zbudowałam. Mimo wszystko lubiłam je i coraz bardziej oswajałam. Przyjemnie było czasem zamknąć oczy i przytulić mężczyznę bez twarzy. Tylko przytulić, tak po prostu, jak bliskiego człowieka. Zamiast tego napisałam kilka zdań, że powinien bardziej dbać o swoje zdrowie”.


Czy główna bohaterka w końcu dowie się, kim jest tajemniczy mężczyzna? 


Według mnie kobieta bardziej swoje szczęście i związek traktuje jako codzienną rutynę.Od momentu pisania z nieznanym amatorem pozwala sobie na coś zakazanego.


„– Ale my się nie spotkaliśmy.
– Nigdy?
– Raz jeden… Ja nie wiem, jak on wygląda.
– Co ty mówisz? – zapytała, patrząc na mnie z niedowierzaniem”.


Czy ten „zakazany owoc” sprawi, że Agata coś straci?


Nie wiem, czy popierałam jej postępowanie... Z pewnością ją rozumiałam, ponieważ każda kobieta ma prawo do swoich fascynująco-erotyczno-seksualnych pragnień.


Ponadto w książce mamy motyw przyjaźni damsko-męskiej, która mi osobiście się spodobała i jest dowodem na to, że taka przyjaźń istnieje. Agata mogła powiedzieć o wszystkim Krzyśkowi, powierzyć mu swoje najskrytsze sekrety, bo komu się mówi o wszystkim, jak nie przyjacielowi?


Agata jest artystką z ogromną wrażliwością, swoje emocje przelewa na malowane obrazy. Jej relacja z mężczyzną bez twarzy jest inna, intrygująca, nieschematyczna, świeża. Bohaterka otacza się bardzo ciekawymi osobowościami, od niezwykłego przyjaciela Krzysztofa, przez nietuzinkową pod każdym względem Magdę (O rany! Co za kobieta!) aż do męża Tomasza i syna Kuby, którzy idealnie pasują do przypisanych im w książce ról.


Naprawdę pokochałam Agatę! Jest w jej charakterze coś magnetycznego i niesamowitego. Ta nić porozumienia, którą bohaterka nawiązuje z mężczyzną bez twarzy ma zaskakujący wpływ na jej codzienność, postrzeganie świata oraz stosunki z najbliższymi. Znajomość, która rozpoczęła się przez złamanie pewnej ważnej zasady stała się zbyt istotna, zbyt niebezpieczna, zbyt ryzykowna…


„Mężczyzna bez twarzy” to opowieść, która ma niewiele ponad 200 stron, ale historia zapisana na jej stronach przewyższa swym bogactwem emocji i wrażeń wiele obszerniejszych powieści. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spotkałam się z tak pięknie wyrażoną tęsknotą, z tak wzruszającą opowieścią o stracie i smutku, kiedy wylało się ze mnie tyle współczucia, kiedy pojawiały się tak szczere łzy wzruszenia. Oczywiście dla równowagi nie zabraknie też poczucia humoru i wydarzeń, które wywołają uśmiech na twarzy, ale jednak te smutniejsze uczucia zapisały się w mojej pamięci.


"Mężczyzna bez twarzy" to książka, którą każda z czytelniczek odbierze na swój sposób. Mnie bardzo przypadła do gustu. Może dlatego, że mam już sporo lat za sobą, trochę już w życiu przeżyłam i w niejednej sytuacji byłam. Często się zastanawiałam nad moimi wyborami i podobnie pewne rzeczy przeżywałam, tak jak główna bohaterka opowieści.


Czasami mamy "wszystko". Poukładane życie, ukochaną osobę przy boku. A jednak czegoś nam brakuje. Znajdujemy przysłowiową dziurę w całym. Cały problem w tym, czy "zakleimy" tą dziurę i o niej zapomnimy, czy pozwolimy się jej powiększać. Nie jest to takie proste. Życie nie jest proste. Jest nieprzewidywalne. Fajnie, że są takie książki jak "Mężczyzna bez twarzy". Pozwalają na przemyślenie i zastanowienie się nad sobą. Nad tym co było, a może jest. Cieszę się, że autorka pozostawiła otwarte zakończenie...


Czasem w życiu, choć mamy wszystko, wydaje się nam, że ciągle czegoś brakuje. I to wcale nie chodzi o rzeczy materialne. Szukamy czegoś, co wypełni tę lukę i nagle pojawia się ktoś, kto wkracza w ten obszar naszego życia, czyniąc je ciekawszym…


Agata to kobieta sukcesu – ma kochającego męża, wspaniałego syna, niezwykłego przyjaciela i mnóstwo życzliwych ludzi wokół. W życiu zawodowym też wszystko układa się w jak najlepszym porządku, a nawet na horyzoncie pojawia się awans. W jej poukładane życie wkracza jeszcze ktoś – mężczyzna bez twarzy. Zaczyna się od jednego niewinnego SMS-a i znajomość rozkręca się z każdym dniem.


Czy jednak warto brnąć w coś, co może stać się potencjalnym zagrożeniem dla tego, co mamy? Agata staje przed dylematem – z jednej strony szczęśliwe, uporządkowane życie, a z drugiej nieznany mężczyzna, który nawet nie ma twarzy, bo przecież się nie widzieli. Ciekawość nie daje za wygraną, choć co chwilę pojawiają się jakieś wątpliwości.


Na domiar złego w życiu głównej bohaterki i jej bliskich pojawiają się czarne chmury, a tak naprawdę to huragan, który zmiata z powierzchni ziemi spokój. Jej najlepszy przyjaciel ma wypadek i nie wiadomo, co dalej… Agata czuje, że jej wspaniałe życie się sypie. Nasze szczęście to układanka z wielu elementów – kiedy jeden z puzzli znika, nigdy już nie będzie tak samo… Czy tę pustkę uda się jakoś wypełnić? A może pora na nowy widok i trzeba zacząć układać wszystko od nowa?


Okładka przedstawia kobietę i mężczyznę, w zmysłowym dotyku i zapewne spojrzeniu, którego niestety nie widzimy. Jestem jednak przekonana, że aż kipi od nich z nadmiaru emocji, różnorakich... Z tyłu możecie przeczytać kilka słów od autorki oraz opis powieści. Nie wiem, jak finalnie się będzie prezentować, gdyż nie mam jej jeszcze w dłoniach. Czytałam ją w wersji elektronicznej.


Moje kolejne spotkanie z twórczością autorki - muszę przyznać, że po raz kolejny było udane. Czyta się szybko, miło i przyjemnie. Może też pochłaniałam tak szybko tę opowieść, gdyż tęskniłam za piórem, jakim posługuje się pisarka. Odnoszę wrażenie, że każda kolejna lektura, która wychodzi z jej pióra jest jeszcze lepsza. Poprzednio wydana książka, również mój patronat medialny, była świetna. Ta też taka jest, aczkolwiek nieco inaczej została napisana. Sięgając po książki Ani znajdziecie w niej wiele emocji, wartości... Zmusi Was ona do wielu refleksji nad sobą, nad życiem - to jest piękne. Nie byłam w stanie zaznaczyć cytatów w wersji elektronicznej, poza tym, byłaby to niemal cała książka w znacznikach, albo byłoby ich całkiem sporo. Ta powieść uderza w czułe struny, moi drodzy...


Główną bohaterką jest Agata. Może nie do końca ją polubiłam, bo jej pewnych zachowań nie do końca potrafiłam zrozumieć. Niemniej jednak kilka rzeczy nas połączyło. Między innymi to, jak traktowała relacje z innymi ludźmi. Były one dla niej bardzo ważne. I widać to było. Nie owijała w bawełnę, była sobą, była szczęśliwa. Wiadomo, że po pewnym czasie każdy może się znudzić. Potrzebuje w swoim życiu iskry, która wznieci uczucia, rozbudzi nas i nasze życie. Ale trzeba znać granicę... Uważam, że postacie w recenzowanej dzisiaj lekturze są dopracowane, każdy z nich jest inny. Nie spotkacie tu osób na jedno kopyto wykreowanych, nic nie wnoszących do treści. Każdy z nich daje nam wiele słów, tak prawdziwych, za swoim przykładem wartości, że to aż momentami wydaje się nierealne. Że aż tak się da? Naprawdę, GRATULUJĘ autorce, stworzyła bardzo wartościową opowieść..


Uderza w czułe struny, a przede wszystkim uderzyła we mnie... Chciałabym skupić się na kilku sprawach. Emocje - to element, który tutaj aż w nadmiarze występował. Był wszędzie, pod każdą postacią. Może nie popłakałam się, ale czułam ogromny ból w pewnym momencie i byłam też zła na autorkę, że taki los postawiła jednemu z bohaterów. Ale... pozbierałam się jakoś. Czułam całą sobą wszystko to, co nasza główna bohaterka.


Może nie miałam faceta od sms-ów. Kiedyś był inne czasy... Będąc w pierwszej gimnazjum poznałam wirtualnie pewnego człowieka. Ba, nawet nie jednego. Dziewczyny, chłopaki... Wymienialiśmy się wiadomościami i wtedy właśnie nie byłam świadoma granicy, którą tak łatwo przekroczyć. Granicy, która potrafi zrujnować człowieka. Człowieka, ale i jego uczucia. Okres dojrzewania, zauroczenia, miłość - to nieco się różni od momentu, gdy człowiek jest dorosły - zna wyczucie taktu i wie, kiedy przekracza granicę, albo chociaż sobie zdaje z tego sprawę. Ja wtedy nie myślałam o granicach. Pragnęłam czyjeś uwagi, sympatii - jednak naznaczyło mnie to i nauczyło tak wiele, że musiałam przez to przejść, by być mądrzejszą na całe życie. Traktuje to jak poważną lekcję, o której na pewno nie raz wspomnę w przyszłości swoim dzieciom - by nie popełniały tego jakże głupiego błędu. Ale tak, utożsamiłam się z bohaterką i to mnie z nią bardzo... złączyło.


Nawiązanie do aniołów... Odkąd tylko pamiętam, przyciągało mnie do nich. Miały dla mnie ogromne znaczenie. Może nie byłam aż tak bardzo nimi zafascynowana, ale lubiłam o nich czytać i nadal tak jest. To kolejny punkt, który przewija się w taki, a nie inny sposób w tej właśnie powieści.


Wartości - to, co przekazuje Ania między wierszami najnowszej książki, to nasze. Musicie ją przeczytać, by zrozumieć, jaka ta powieść jest piękna! Prawdziwa! Bolesna! Bo nie mamy tu tylko samych przyjemności... Mamy chwile smutku, zwątpienia, niezrozumienia. Na przykładzie bohaterów, ich relacji widzimy pewne rzeczy zdecydowanie bardziej... I już bardziej dosłownie się nie da... Powoduje tyle różnych myśli w głowie, że ja, po skończeniu jej nie mogłam w nocy zasnąć. Zastanawiałam się, powracałam do przeszłości... Pragnęłam to jakoś sobie uporządkować... Ale z drugiej strony chciałam już zasnąć. ;) Uwierzcie mi, że wcale nie jest to taka łatwa w odbiorze książka. Czyta się lekko, ale treść czasami jest... zbyt przygniatająca, że trzeba zrobić przerwę, przemyśleć kilka spraw. 


Relacje są tutaj jednym z ważniejszych punktów - nie tylko na stopie miłosnej, ale i przyjaźni, znajomości, rodziny... Nie tylko do płci przeciwnych, ale i tych samych. Ale i relacji z samym sobą, to jest równie ważne. Można odnieść wrażenie, że nasza główna postać chwilami przynudza, gada sama ze sobą, ALE! Czy my tak nie robimy? No pewnie, że robimy, ale nie zwracamy na to szczególnej uwagi, prawda? To naprawdę jest ważne i też mnie ujęło. W jej myślach przewija się wiele celnych uwag, które warto wziąć sobie do serca.


Ta historia jest momentami przeciążona opisami, myślami naszej bohaterki. Tym razem nie przeszkadzało mi to kompletnie... Dostałam naprawdę tak wiele, głównie między słowami, że czułam, jak coś w środku mi się ściska. Doceniałam to wszystko i jestem wdzięczna, że mogłam ją poznać. Że mogłam jej patronować, to cudowne doświadczenie odczuwać to, co nasi bohaterowie, a jeszcze wziąć to pod swoje skrzydła...


Wydawać się może melancholijna, przytłaczająca... Jest prawdziwa. Nasze życie nie jest usłane różami. Nosimy bagaż doświadczeń, a los nie raz podtyka nam pod nogi kłody. Nie tylko w postaci problemów, namacalnych, ale i tych w głowie - poddaje nam wiele rozterek, którym poświęcamy wiele czasu...


Reasumując uważam, że jest to dopracowana powieść, która ma swój urok i styl. Nie jest utrzymana w stylu jak inne powieści, które zazwyczaj czytam, ale ma swoją fabułę. Ma punkty zwrotne. Łamie serce. Daje nadzieję. Wzbudza emocje i zmusza nas do refleksji. To jest piękne. Polecam ją wszystkim zainteresowanym. Wszystkim, którzy lubią czytać i rozmyślać... POLECAM Z CZYSTYM SERCEM.


Agnieszka Kusiak



Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl