Wywiad z Joanną Łukowską

Obrazek artykułu
Dzięki uprzejmości Oficyny Wydawniczej RW2010 zapraszamy Was do lektury wywiadu z Joanną Łukowską, autorką m.in. książki Znajda.
Maciej Ślużyński: Jak na osobę piszącą masz dość nietypowe wykształcenie... Skończyłaś matematykę na UAM w Poznaniu, kierunek – zastosowania matematyki, praca magisterska o grafach interwałowych... Czy grafy, takie czy inne, przydają się podczas pisania?


Joanna Łukowska:
 Oczywiście! Matematyka to jest nowoczesny język, język umysłu. Uczy precyzji myślenia, pozwala kojarzyć fakty i budować relacje wynikowo-skutkowe. Matematyka uczy logicznego myślenia. A to podczas pisania jest niezbędne. Szczególnie – podczas tworzenia fantastyki, niekoniecznie tej naukowej. Śmiem twierdzić, że nie zostałabym pisarzem, gdybym nie zdobyła wcześniej dyplomu matematyka
(śmiech)
.

Czyli logiki, niezbędnej do tworzenia opowieści, nauczyłaś się na studiach... A pisania?

Pisania nauczyłam się w zasadzie sama. Głównie dzięki czytaniu innych, podpatrywaniu, jak TO robią najlepsi oraz na analizowaniu błędów u tych, moim zdaniem, nieco mniej sprawnych literacko. Zresztą zawsze coś można poprawić (śmiech). W każdy razie zdarzało mi się, że w trakcie czytania jakiejś książki – z reguły romansu – coś mi w niej nie grało, przeszkadzało w odbiorze, więc zaczynałam tropić te fałszywe nuty. A potem we własnych utworach starałam się ich unikać.

Wiemy już „jak”. Czy dowiemy się „kiedy”?

Kiedy zaczęłam pisać? Nie licząc okresu licealnego i wierszy (bo w liceum za mojej młodości większość z nas pisała wiersze), po raz pierwszy poważnie pomyślałam o napisaniu czegoś mniej więcej dwadzieścia lat temu. Po urodzeniu drugiego dziecka spędzałam całe dni na czytaniu romansów, głównie z serii Harlequin. Po jakimś roku, kiedy przeczytane przeze mnie książki przestały się mieścić w domu, mój mąż zapytał, czy nie uważam, że wyleczę się z nałogowego czytania, pisząc coś „własnego”. Spróbowałam i... udało się za pierwszym podejściem.

A co było tym „pierwszym podejściem”?

Romans (śmiech). No, może nie tak do końca romans, nie klasyczna opowieść o miłości, gdzie on w scenie finałowej „miażdży jej usta w zuchwałym pocałunku” albo „przeszywa ją swoim boskim piorunem”... Jak już mówiłam – czytając, analizowałam treść i wyciągałam wnioski. Dlatego napisałam tak naprawdę nie klasyczny romans, ale raczej powieść psychologiczną o trudnej miłości, braku zrozumienia, kłopotach w związku i przyjaźni poza związkiem. Krótko: coś takiego, co sama chciałabym przeczytać.

Mówisz, że się udało... Czyli książka nie wylądowała w szufladzie na długie lata?

Ależ skąd! Nie mogłam mojej pierwszej książki ukryć przed światem. Byłam tak przekonana, że stworzyłam dzieło wyjątkowe, moje „trzecie dziecko” (śmiech)... Wydrukowałam trzy egzemplarze i wysłałam do trzech wydawnictw, które publikowały romanse w seriach i w dużych ilościach.

A potem uzbroiłaś się w cierpliwość i...

W nic się nie zdążyłam uzbroić. Pierwsza odpowiedź przyszła po ośmiu dniach. Wydawnictwo Almapress zaprosiło mnie do Warszawy na rozmowę i podpisanie umowy. Drugie wydawnictwo, Phantom Press, odezwało się tydzień później, ale tu niestety musiałam odmówić... To pierwsze było szybsze i miałam już wtedy umowę w garści.

Czyli Twój debiut, wydani w 1994 roku Nieznajomi z parku, był sukcesem?

Jeśli chodzi o tempo – na pewno. Jeśli chodzi o jakość – nie mnie oceniać. Finansowo – nieszczególnie. A pod względem „twórczym” – totalna klapa...

lukowska2
Jak to? Wydanie własnej książki nie uskrzydliło cię?

Aż za bardzo. Na fali entuzjazmu siadłam prawie natychmiast do pisania kontynuacji. Utknęłam na setnej stronie, gubiąc się w meandrach świata, który chciałam opisać. Walczyłam przez rok i... poległam. Nie dałam rady skończyć i na dwa lata rzuciłam pisanie.

A po dwóch latach?

Zmieniłam styl i konwencję i napisałam zbiór opowiadań, połączonych parą głównych bohaterów. Sporo obyczaju, trochę groteski, dużo humoru, nieco fantastyki... Miało być lekko, zabawnie, refleksyjnie, chwilami wzruszająco i wyszło tak, jak miało wyjść.

I znów sukces?

No... Raczej kosmiczna klapa. Przez trzy lata tułałam się po wydawnictwach, najbliżej do wydania było w poznańskim Rebisie, ale... nie udało się. Maszynopis zbierał dobre oceny, ale argumenty za nie-wydaniem były poważne; nikt nie publikuje debiutantów (choć nie byłam debiutantem), nikt nie publikuje opowiadań (choć to była w zasadzie spójna historia) i... nikt nie publikuje polskich autorów (a tego nie umiałam przeskoczyć...).

Zmarnowałaś czas?

Nie! Pojawiła się możliwość współpracy z pewnym czasopismem, chcieli próbek tekstów, podesłałam kilka pierwszych rozdziałów; spodobał im się styl, język i warsztat i... dostałam pracę. Od drugiej, niewydanej powieści, zaczęłam naprawdę zarabiać na swoim pisaniu. I w dodatku – pisząc opowiadania i pozostając polskim autorem (śmiech).

A co z pisaniem kolejnych powieści?

Uznałam, że przede wszystkim muszę skupić się na nauce warsztatu i szlifowaniu stylu. Zajęło mi to jakieś osiem lat, zanim dojrzałam do następnej powieści. Jej obszerny szkic, liczący ponad sto stron, powstał w roku 2008. To miała być powieść fantasy. Pokazałam ją w tej formie trzem osobom – mojemu mężowi (miłośnikowi fantastyki), mojemu przyjacielowi z liceum (wielkiemu miłośnikowi fantastyki) i Eugeniuszowi Dębskiemu, którego poznałam rok czy dwa lata wcześniej przy innej okazji...

To znaczy?

Sam pomysł na powieść narodził się tak, że najpierw napisałam opowiadanie, dziejące się w moim wymyślonym świecie i wysłałam je w kilka miejsc. Między innymi – do fanzinu Fahrenheit. Tam też zostało opublikowane w wersji elektronicznej. A do tej publikacji walnie przyczynił się właśnie Eugeniusz Dębski, za co mu zawsze będę dziękować. Więc kiedy powstało to „obszerne streszczenie” – posłałam je także do niego. Opinia była w zasadzie pozytywna, choć w wielu punktach krytyczna, trzeba było sporo poprawić. Więc trochę trwało, nim w końcu zebrałam się w sobie i wzięłam za bary z materią. To było największe wyzwanie twórcze w moim życiu. Samo pisanie trwało w porywach dwu- trzymiesięcznych rok. Bo jednak musiałam w międzyczasie pisać dla chleba. No ale w końcu udało się. 

I tak powstała Znajda?

Tak. Ale już w trakcie pisania zdecydowałam się nie posyłać książki do żadnego papierowego wydawnictwa.

lukowska3

A to dość niezwykły krok... Szelest kartek, zapach farby drukarskiej, własne nazwisko na okładce – to kusi większość autorów.

Mnie już nie tak bardzo. Widziałam swoje nazwisko w druku, na własnej książce i pod felietonami, które pisywałam przez osiem lat. Nasyciłam swoje ego (śmiech). A szelest kartek jest przereklamowany. Na dokładkę takie kartki sporo ważą, a ja w wakacje dużo czytam i całą siatę musiałam targać... Więc kiedy raz spróbowałam czytnika e-booków, zakochałam się. Można w jednym leciutkim urządzeniu zmieścić całą bibliotekę!

A wracając do Znajdy...

Wybacz, jestem gadułą. (śmiech) Chorobliwą! Wracając do Pierwszej z rodu: Znajda, bo tak brzmi pełny tytuł, był rok 2010, w Polsce powoli, ale jednak rodził się rynek e-booków. Postanowiłam tu znaleźć dla siebie szansę. Być może złe doświadczenia z poprzednią książką wpłynęły w dużej mierze na moją decyzję, ale... nie żałuję.

Czy zatem Twoja powieść Pierwsza z rodu: Znajda jest pierwszym e-bookiem w Polsce?

(śmiech) Powiedzmy tak – Znajda jest prawdopodobnie pierwszą w Polsce publikacją elektroniczną, która została napisana z myślą o takim jej rozpowszechnieniu. Przy okazji jako e-book ukazała się moja poprzednia powieść, czyliPaństwo Tamickie (zyskując dobre recenzje czytelników), a ostatnio – Nieznajomi z parku, którzy po osiemnastu latach od debiutu doczekali się również wersji elektronicznej, poprawionej i nieco zmienionej.

A co dalej?

Zarys drugiej części Znajdy mam już w notatkach. Fani (śmiech) poganiają. Czekam tylko na chwilę wytchnienia i sporo czasu wolnego, aby zasiąść do pisania. I mam nadzieję, że jeszcze w tym roku ukaże się na rynku. Oczywiście – jako e-book.

Już nie mogę się doczekać. I dziękuję za rozmowę. 

Rozmawiał Maciej Ślużyński.

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl