Wywiad z Anną Kozicką- Kołaczkowską

Obrazek artykułu
Pełen pozytywnej energii Wywiad z Anną Kozicką- Kołaczkowską, autorką licznych tekstów pisywanych dla „Rzeczpospolitej”, publicystką, felietonistką, blogerką oraz pisarką. Powieść „Ekstrawagantki” łącząca w sobie nutę sensacji, posmak kryminału, i detektywistycznej tajemnicy zdaje się odzwierciedlać bogate wnętrze autorki.

Anna Kozicka- Kołaczkowska z pewnością dysponuje ogromną dawką niespożytej życiowej energii, skoro potrafi realizować się w wielu obszarach, i wyrażać swe opinie jako publicystka, felietonistka, blogerka oraz pisarką.


Wywiad przybliża postać Anny Kozickiej- Kołaczkowskiej, która zechciała zdradzić sekret – „jak radzić sobie z wszechobecną krytyką?”



1. A.J: Wiele osób poznało już Annę Kozicką- Kołaczkowską jako autorkę licznych tekstów pisywanych dla „Rzeczpospolitej”. Posiadającą własne, niepowtarzalne zdanie publicystkę, felietonistkę, blogerkę oraz pisarkę. Zechciałaby Pani zdradzić, czy lista Pani zainteresowań ma jakiekolwiek ograniczenia oraz czy „nudnawe” obszary codzienności choć na moment pozwalają zapomnieć o przestrzeni twórczej?

 

AKK: Pisanie jest dla mnie przede wszystkim formą komunikacji. W dzisiejszych czasach trudno o cierpliwego słuchacza. Najpiękniejszy zatem w pisaniu jest moment, gdy okazuje się, że istnieją ludzie, którym chce się ciebie wysłuchać. Szczególnie cenne doświadczenie dało mi pisanie w sieci. To nieustanny sprawdzian. Tam każdy tekst oceniany jest na gorąco. Przekonałam się, że gdy coś mnie naprawdę porusza, to zarażają się tym także inni w sposób iście telepatyczny. Odrzuciłam więc sztuczne, wyrozumowane kreowanie swojej „przestrzeni twórczej”, mimo że jestem, między innymi, filologiem, teoretykiem literatury, dramatu oraz medioznawstwa i autorką pewnej liczby artykułów naukowych. Świat jest moją księgą. Zresztą, będąc z urodzenia pięknoduchem, od lat żyję w równoległych przestrzeniach humanistyki i realiów życia. Wiem, co to VAT, faktura, bilans, kupno i sprzedaż i nie przeszkadza mi to w byciu psychologiem, pedagogiem, logopedką, trenerką mowy wystąpień publicznych, dykcjonistką czułą na walory głosu, języka, fizjonomii, duchowości ciała i psychiki ludzkiej. Wzrusza mnie muzyka Haendla, kocham operę Baroku i śpiew, ale uwielbiam także kibicować i uprawiać sporty. Nie mogę żyć bez gór i wody. Fascynuje mnie technika i jej niesamowite gadżety. Nie są to dla mnie sprzeczności. Powieścią „Ekstrawagantki” zaczęłam kolejny etap, na który, jako przejęta swoją rolą mama, dopiero teraz mogę sobie pozwolić. Tworzenie większych form wymaga odosobnienia i czasu. Lecz nawet najpoważniejsze wątki przyszłych tekstów mogą wpadać do głowy dużo wcześniej. Również podczas gotowania zupki dla dziecka lub zajęć w ogrodzie. Może z wyjątkiem pracy z odkurzaczem, ale w tym przypadku nie jestem obiektywna. Na prostacki huk pyłowciągacza moje wrażliwe uszy reagują alergicznie i wówczas cierpię. Tak, moja „przestrzeń twórcza” opuszcza mnie na dobre chyba tylko podczas odkurzania.

 

2. A.J: Powieść „Ekstrawagantki” ukazała się niedawno. Nuta sensacji, posmak kryminału, i detektywistycznej tajemnicy nie pozwalają oderwać się od lektury. Podobnie jak fakt, że czytelnik dosłownie podróżuje w czasie. Czy zbudowanie tak skomplikowanej i wielowątkowej treści nastręczało trudności?


AKK: Zaczęło się naprawdę tak, jak opisałam w książce. Wiedziona splotem dziwnych okoliczności, wcale tego nie planując, znalazłam się sama w legnickim Mauzoleum Piastów. Tam po raz pierwszy w życiu stanęłam na wprost niesamowitej czwórki posągów swoich bohaterów i przeczytałam na ścianach historię rodu, którego byli ostatnimi książętami. Włos zjeżył mi się na głowie, gdy zorientowałam się, że stoję tu, w mroku kaplicy, którą urządzili sami dla siebie, w dniu 21 listopada. Dokładnie w 330 – letnią rocznicę nagłej, zagadkowej śmierci najmłodszego z nich – nadziei i następcy tronu Piastów – szesnastolatka Jerzego. Tego, z którego śmiercią, jak nożem uciął, wygasła kilkusetletnia, prawdziwie polska dynastia. Do dziś przechowuję bilet parkingowy z Legnicy z tą datą. Oglądam go sobie od czasu do czasu i sprawdzam, czy to wszystko mi się nie przyśniło. Czy rzeczywiście ja jedyna ze wszystkich poddanych, jacy urodzili się przez wieki, złożyłam hołd królewskiemu rodowi w dzień okrągłej rocznicy jego końca? Zrozumiałam, że to właśnie ja muszę wyciągnąć tę sprawę na światło dzienne. Szczególnie, imponującą walkę matki młodego księcia - księżnej Luizy i jej córki Karoliny – ostatniej, piastowskiej księżniczki, czyli moich tytułowych ekstrawagantek - o godny finał historii rodu. To było jak podsłuchiwanie duchów, bo milczy o tym oficjalna nauka. Historia tej rodziny pisała mi się jednak sama, a wyprawa śladami jej chwały, miłości i osobistych tragedii była dla mnie wielką przygodą i przyjemnością.

 

3. A.J: Ponieważ jest Pani niezwykle aktywną osobą, publikującą na bieżąco masę interesujących treści, chciałabym zapytać, czy wydanie książki to jedynie „chwilowa zachcianka”, czy wstęp otwierający drogę do kariery pisarki?


AKK: Zagadka tajemniczej śmierci młodego Piasta dopadła mnie w czasie, gdy w mojej szufladzie zaległ już kompletny plik powieści o zabarwieniu sensacyjnym z historii XX wieku. Akcja tej książki dzieje się w bardzo mi bliskim, fascynującym Krakowie, w którym studiowałam. Na debiut powieściopisarski wybrałam jednak historię rodziny ostatnich Piastów, która porwała mnie jak nagła, spadła z nieba miłość.

 

4. A.J: Czytelnicy z pewnością pragną wiedzieć, czy zastanawiała się Pani nad kolejną pozycją? Czy zechce ograniczyć się do jednego gatunku, czy dalej zamierza porywać i zaskakiwać?

 

AKK: Następna wywędruje z szuflady powieść krakowska. Po czym, jak przypuszczam, dobrany team przyjaciółek z „Ekstrawagantek” wpadnie na niejeden tajemniczy trop. Rozwiązywanie zagadek detektywistycznych, choć nieco niebezpieczne, uzależnia. A te kobitki w końcu nieźle się też bawią.

 

5. A.J: Jako osoba otwarcie wyrażająca własne opinie z pewnością wie Pani, jak irytująca może stać się, często niesłuszna, krytyka. Czy ma Pani receptę, jak sobie z nią radzić, aby nie demotywowała do dalszego działania?

 

AKK: Wybaczać. Na zbolałą ambicję stosować plasterki komplementów, zwłaszcza że zdarzają się bardzo piękne i życzliwe.        

                                                                                                                                                        

6. A.J: Wydawać Pani książkę, to prawdziwa przyjemność, gdyż jakość Pani tekstów jest powszechnie znana. Dlaczego właśnie Wydawnictwo Psychoskok zostało wyróżnione Pani zaufaniem?

 

AKK: Psychoskok jako wydawca i przedsiębiorstwo marketingowe wydało mi się rzetelną, profesjonalną firmą, a sprawna współpraca przy wydaniu mojej powieści to wrażenie potwierdza. Cieszy mnie też fakt, że Psychoskok ma w swoim portfolio świetnych autorów, których udało mu się pomyślnie wypromować.

 

7. A.J: Kończąc, pozostaje podziękować za udzielone odpowiedzi oraz zapytać czego życzyć pisarce i felietonistce?


AKK: Marzę, żeby Polakom żyło się na tyle lżej, by mieli siłę i możliwości na zaspokajanie potrzeb kultury. Na pójście do kina, na koncert. Na kupno książki. Może wtedy bardziej chciałoby im się być Polakami. Może zechcieliby uwierzyć, że byliśmy i możemy być wielcy. 

 

 

 

 

 

awatar
anonimowy

4 luty 2015  o  02:02

Brawo!
To jest właściwy stosunek do życia.
Powodzenia w literaturze!

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl