„Wygnałam moich bohaterów w świat”- wywiad z Ewą Lenarczyk.
Czytanie książek powinno być przyjemnością. Ewa Lenarczyk jest pisarką, która cyklicznie przygotowuje pasjonujące opowieści. Tym razem autorka oddaje w ręce odbiorców powieść historyczno-obyczajową „Przeklinam to miasto”. Ta książka przedstawia pełne zaskakujących zwrotów akcji losy miłości, która połączyłam Elbląską patrycjuszką i Szwedzkim żołnierzem.
Motyw trudnej miłości, która musi zmierzyć się z wieloma trudnościami, pobudza wyobraźnię. Opisana historia mogła wydarzyć się naprawdę. W poniższym wywiadzie Ewa Lenarczyk wyjaśniła, dlaczego wygnała swoich bohaterów w świat.
Pani Ewo, ostatnim razem odpowiadała Pani na pytania wywiadu latem
2020 roku. Pytamy więc, czy od tego czasu cokolwiek zmieniło się w
Pani życiu?
Troszkę tak. Zmieniłam mieszkanie. Bliziutko, bo zaledwie 500 metrów, ale przeprowadzka była upierdliwa i nie ma różnicy czy dalej, czy tuż za rogiem jest nowe lokum. Wszystko trzeba spakować i rozpakować. Za to, teraz mam więcej swobody i o dziwo sporo taniej w opłatach, bo inny administrator.
Zdaje się, że opatrzność nad Panią czuwa. Wybuch pandemii mimo
wszystko okazał się dla Pani łaskawy. Zaraza trwa nadal. A jak na
Pani odczucia wewnętrzne wpłynął wybuch wojny?
Och, strasznie. Totalnie mnie zablokowało i chociaż mam zaczętą kolejną powieść, nie mogę nic dalej z siebie wydusić. Wiem, że książka w całości jest w mojej głowie, ale nie mam jakiejś wewnętrznej siły, żeby wystukać z sercem tekst na klawiaturze. Myślę, że z czasem się odblokuje i na spokojnie dokończę powieść.
Wielokrotnie pisze Pani o ludzkich dramatach. Czy jako wrażliwa
autorka planuje Pani w jakiś sposób wspierać uchodźców z
Ukrainy?
Nie planuje, ja już działam od trzech tygodni. W pobliskim klubie Lipowa 15, gdzie mieszka 35 kobiet z dziećmi uczę Ukrainki polskiego języka. Bardzo mi się podoba, jak kobiety zaczynają mówić i cieszą się, że łatwo im przychodzi.
Na Pani koncie znajduje się wiele docenionych przez odbiorców
książek. Pisywała Pani romanse, świetne powieści obyczajowe,
historie miłosne z happy endem, a teraz zdecydowała się pani na
gatunek – powieść historyczna. Czy zmiana gatunku sprawiła Pani
trudności?
Właściwie pisanie kolejnych powieści, jest dla mnie wyzwaniem, a jednocześnie nauką, bo jestem ambitna i nawet głupi romansik uważam, że powinien czegoś nauczyć. Jednak najwięcej nauki, szukania informacji i czytania, wymagała ode mnie powieść „Psiarnia Agaty”. Powieść przewrotna, inna, o innym kochaniu, a ja starsza pani, heteroseksualna o wielu innych sprawach nie miałam pojęcia, ale lekcje odrobiłam i się nauczyłam, żeby przekazać czytelnikom, że każdy chce być kochanym.
Przejdźmy teraz do Pani najnowszej publikacji dwutomowej powieści
historyczno-obyczajowej, w stylu płaszcza i szpady, „Przeklinam
to miasto”. Podobno inspiracją do tej powieści była zasłyszana
przez Panią historia miłości pomiędzy elbląską patrycjuszką i
szwedzkim żołnierzem oraz historia polskiej rodziny z Pomorza,
która do dzisiaj dumnie nosi szwedzkie nazwisko. Czy uważa Pani, że
te opowieści mogą być prawdą?
Prawdą może być początek powieści i zakończenie. Prawdą są wydarzenia historyczne w Polsce, Maroko i na świecie, w jakie trafiają bohaterowie. Reszta jest fikcją literacką, moją fantazją. Pewnikiem było, że miłość Polki i Szweda w czasie wojny między tymi krajami musiała ich wygnać w świat, bo zawsze któreś byłoby wrogiem w kraju kochanej osoby. Dlatego też wygnałam moich bohaterów w świat, ale i przywróciłam na ojczyzny łono.
„Przeklinam to miasto” – „W dalekim kraju” to pierwszy tom tej dwutomowej powieści. Czy przed rozpoczęciem pisania długo musiała Pani planować rozwój akcji?
Nie. Już chyba kiedyś pisałam, że zanim zacznę pisać, ogólny zarys powieści jest najpierw w moje głowie, ale jakby ukryty między zwojami mózgu. Mniej więcej wiem, co będzie, ale zazwyczaj tę zawiłość tłumaczę tak. W dawnych pałacach pokoje były sytuowane w amfiladzie, czyli z jednego pokoju wchodziła się do następnego. Później otwierało się kolejne drzwi i wchodziło następnego do pokoju. Dopiero tam widać, jakie są meble, jakie dekoracje i do czego służy pokój. Mam podobnie. Niby wiem, co będzie dalej, ale dopiero jak piszę, dosłownie wchodzę w kolejne sceny i wiem, co się będzie rozgrywało. Fakt, że sceny sprzed kilku rozdziałów pasują do późniejszych, to sama czasami nie wiem, skąd mi się to bierze i dlaczego tak wychodzi. Chyba właśnie tak nazywa się pisarską wenę.
Główną bohaterką tej przejmującej historii jest córka elbląskiego mincerza, Kordula. Czy fakt, że urodziła się Pani w Elblągu, ułatwiał szukanie materiałów i pobudza pisarską wyobraźnię?
Oczywiście.
Poza tym Elbląg ma doskonale wydaną i szeroko opisaną historię
miasta. To podstawowa sprawa. Dwie, koleżanki i panie bibliotekarki
właściwie wymogły na mnie, żebym
pisała o rodzinnym mieście, więc proszę bardzo, jest i będzie. Właśnie podpisałam umowę na kolejną powieść „Podróż
przedślubna”, której większość akcji dzieje się właśnie w
Elblągu.
Akcja powieści rozgrywa się na tle czasów wojny ze Szwedami. Czy
zgłębiała Pani wiedzę na temat tego okresu?
Starałam się i jak czytałam recenzje, nawet udało mi się trochę zmienić sposób pisania, na taki bardziej klimatyczny z obrzędami, strojami czy słownictwem tamtych czasów. Oczywiście, wszystko jest szczątkowe, ale wystarczająco tworzy nastrój i klimat.
„Przeklinam to miasto”, to przede wszystkim historia miłosna.
Zakochani są zmuszeni, aby walczyć o uczucie z przeciwnościami
losu i czasów, w którym przyszło im żyć. Czy zgodzi się Pani,
że ta powieść nigdy się nie zdezaktualizuje?
To prawda, współczesne romanse i obyczajówki jak „Nasza klasa….” czy wspominana „Psiarnia Agaty” są fajne, ale z czasem przemijają, jak problemy ludzi żyjących w danym okresie. Powieści bardziej historyczne, a mam już trzy takie „Zojda z Bieszczad”, „Przeklinam to miasto” oraz „Ognista miłość” są aktualne teraz, będą za 10 lat, ale też nic się nie zmieni z ich sensem i aktualnością nawet za 50 lat.
Pani historyczno-obyczajowa powieść opowiada o wielkiej miłości polskiej patrycjuszki, córki elbląskiego mincerza i szwedzkiego żołnierza z czasów wojny ze Szwedami. Czy uważa Pani, że odbiorcy bardziej skupią się na wątkach historycznych, czy inspirującym motywie miłości?
Nie mam pojęcia, ale mam nadzieje, że sensownie zaplotłam historie z miejscami opisywanymi oraz miłością. Nie przedobrzyłam, nie przesadziłam w którymś kierunku, bo równowaga nie zmęczy czytelnika, a książka ma przecież dawać odetchnienie i przyjemność.
Słowiańskiej krwi Kordula, a naprzeciw niej szwedzki żołnierz.
Problem odległości oraz pochodzenia ze zwaśnionych krajów został
silnia zarysowane w fabule. Czy uważa Pani, że w obecnych czasach
takie zdarzenia w ogóle mogłyby mieć jeszcze miejsce?
Tak.
Nasze dwa kraje aż tak bardzo się nie różniły i nie różnią.
Małżeństw takich jest sporo i się tolerują. Nawet przecież są
małżeństwa o całkiem odmiennych kulturach i religiach. Polacy,
czy Polki wychodzą za mąż za Irakijczyków, Turków, Egipcjan czy
Marokańczyków, mają dzieci i żyją, a czy dobrze, układnie? Hu,
czasami trudno mi to sobie wyobrazić, ale z faktami i danym się nie
kłócę i życzę takim parom szczęścia.
Oczywiście prosimy zdradzić, jakimi z własnych cech obdarzyła Pani główną bohaterkę? Jak bardzo ona do Pani podobna oraz, czym się różnicie?
Roześmiałam się, ale prawdą jest, że w naszych
bohaterach zazwyczaj jest coś z nas samych lub osób, które nam się
naraziły, lub wywarły jakieś inspirujące wrażenie. Czasami
złość, gniew, albo szacunek.
Korula, chyba po mnie
odziedziczyła upór i szacunek do ziemi, do samowystarczalności.
„Ja wam pokażę, że dam radę. Jak nie ja, to kto?”. Jak widać,
siła kobiet jest motywem przewodnim prawie wszystkich moich
bohaterek.
Różnice między nami też są. Mimo wszystko nigdy
nie byłam modną kobietą, a Kordulę stroję w piękne suknie. Nie
byłam też uległa wobec tatusia, czy męża jak ona, ale to inna
epoka.
W powieści odnajdziemy motyw niewolnictwa, inkwizycji oraz gwałtu.
Czy trudno było opisywać Pani te tematy?
Bardzo trudno i bardzo przeżywam opisywanie takich scen. Najgorsza jest świadomość, że tak było naprawdę, albo jeszcze gorzej. Że ludzie o innym kolorze skóry byli gorzej traktowani niż zwierzęta. Czarni, Cyganie, w dawnych czasach nie byli ludźmi. Przecież swoich, czasami sąsiadów, rodziny palili na stosach całej Europy w imię czego? Boga, czy zawiści, albo jakiejś sadystycznej psychozy. Zresztą, mamy teraz podobnie. DLACZEGO? Dlaczego za ścianą naszego kraju znów mordują, palą gwałcą? Straszne i niewybaczalne.
Osobiste obawy, lęk o przyszłość, tragedie i ciągłe pragnienie
zagrożonej miłości. Które z wątków poruszane w tej
wielowątkowej powieści nastręczały Pani najwięcej kłopotów?
Tragedie, utrata córki i bezsilność, która powalała Kordulę na kolana. Za dwie godziny podglądania przez kratkę, tylko raz w roku ukochanej córeczki znosiła poniżenia, a nawet gwałt. Nie chciałabym takich przeżyć i żadnej matce nie życzę.
Wywiad ma zachęcać do lektury. Warto spytać, w jaki sposób
chciałaby Pani zachęcić do lektury dwutomowej powieści
odbiorców?
Odpowiem słowami kilku mężów moich znajomych czytelniczek. „O, znów obiadu nie będzie. Kurcze, aż dwa tomy, czyli kilka dni na suchym”. Podsumowując, a pewno wciąga i trudno odłożyć. Zapewniam, że można się sporo nauczyć o historii, strojach, zwyczajach i ta wspaniała, chociaż zagmatwana miłość. Kto nie marzy o miłości, niech nie czyta, ale chyba takich ludzi nie ma.
Warto także zapytać, czy podczas pisania, doświadczyła Pani wzruszeń? Jak bardzo ta historia poruszyła Pani serce i umysł?
Na
pewno się wzruszam i przeżywam. O porwaniu córki już wspomniałam,
ale równie mocno przeżyłam sceny, w których Kordula mściła się
za jej porwanie na czarnych. Takie koszmary zawsze są dla mnie
wyzwaniem, bo jestem raczej pokojowo nastawionych człowiekiem.
Dość
mocne emocje, ale takie bardziej komiczne targały mną… Nie, w tym
wypadku bawiły mnie, w czasie opisywania utraty cnoty przez Kordulę.
Właściwie nie samej utraty cnoty, ale przygotowania i nauka
służącej. Myślę, że czytelnicy też odbiorą ten temat zabawnie
z uśmiechem na twarzy, bo w obecnych czasach wprost niewiarygodny
jest taki ciemnogród.
Druga część wywiadu z Ewą Lenarczyk – TUTAJ