Uzdrawiająca terapia
| Dodano: 26 styczeń 2014
| Dodany przez:
awiola
"Nie
zdajemy sobie sprawy z tego, że więcej niż nasze słowa, mówi
nasze zachowanie. Gest, mimika,
bezwiedny odruch. Poza tym nie można całe życie grać i udawać.
Życie to nie scena i nie da się powtórzyć aktu".
Czy bylibyście w stanie opowiedzieć największe tajemnice waszego życia kompletnie nieznanym osobom? Tajemnice, które ukrywacie od lat, a które wpływają na wasze życie doczesne. Czy alternatywna forma terapii, w postaci powierzenia najgłębszych myśli zupełnie obcym osobom, które spojrzą na wasze problemy obiektywnie i z dystansem, przekonałaby was? Jak pokazuje fabuła książki "Zatoka Czarnej Perły", czasami alternatywne pomysły przynoszą pozytywny skutek.
Ewa Gudrymowicz-Schiller to urodzona Warszawianka, a od połowy lat osiemdziesiątych mieszkanka Kanady. Od dziecka związana z książkami, przez dłuższy okres pracowała w "Składnicy Księgarskiej". Po wyjeździe na drugą półkulę naszego globu, pracowała w służbie zdrowia i zarazem pisała swoją pierwszą książkę. Autorka kocha zwierzęta, od pięciu lat mieszka wraz z mężem i swoimi zwierzakami w London, w prowincji Ontario. Jest matką dwójki dzieci.
Ekskluzywny kurort na wyspie Bora-Bora, umiejscowionej na Oceanie Spokojnym to miejsce, które spokojnie można byłoby nazwać edenem. Cztery, zamożne i zupełnie obce sobie kobiety, którym pozornie nic nie brakuje do szczęścia, spotykają się w ośrodku. Oliwia, Victoria, Alex i Nina to kobiety skrywające tajemnice, kładące się cieniem na ich doczesne życie. Propozycja Guru, by bohaterki w ramach terapii opowiedziały sobie wzajemnie swoje historie, staje się trafionym pomysłem. Jak się bowiem okazuje, kurort na wyspie zapewnia im nie tylko odnowę biologiczną, ale również tę ważniejszą - odnowę duszy.
"Zatoka Czarnej Perły" zaczyna się bardzo niepozornie i tak naprawdę nic nie zapowiada treści, jaką czytelnik w konsekwencji otrzymuje. Otóż konstrukcja fabularna najnowszej powieści Ewy Gudrymowicz-Schiller odpowiada szczególnemu typowi powieści, jaką jest powieść szkatułkowa. Cztery bohaterki opowiadają swoje historie i w taki oto sposób treść utworu składa się z czterech (a nawet pięciu), całkiem odrębnych opowiadań, które połączone razem, tworzą spójną fabułę całej książki. Przy kreowaniu takiej właśnie konstrukcji, należy uważać by wszystkie elementy ze sobą dobrze współgrały i tworzyły klarowną całość. Autorce zabieg ten z pewnością się udał, gdyż przejścia od historii do historii i w konsekwencji do współczesności na wyspie, wypadają bardzo naturalnie.
Autorka obdarzyła każdą z czterech bohaterek niesamowitą historią, którą czytelnik poznaje zagłębiając się podczas lektury. Historie te można byłoby podzielić na dwa rodzaje - te dość banalne i inne, wręcz niesamowite, wychodzące poza ramy ludzkiego rozumu. Autorka rozpoczyna ten maraton chyba najmocniejszym akcentem, bowiem pierwsza historia dziwnej ciąży dosłownie wbija czytelnika w fotel. Historia ta skłoniła mnie do poszukiwania informacji, czy tak nieprawdopodobny przypadek miał kiedykolwiek miejsce w rzeczywistości. Za tak poprowadzony wątek należy wyłącznie pogratulować autorce wyobraźni. Dwa następne opowiadania dotyczące Niny i Victorii nie wyróżniają się niczym specjalnym, znajdziecie w nich motyw adopcji, śmierci własnego dziecka czy nieokiełznanej matczynej miłości. Motywy znane z wielu innych książek, często powielane. Ostatnia historia Oliwii zasługuje również na jej szersze przedstawienie, gdyż autorka w tym przypadku pokusiła się o jeszcze większe zaplątanie konstrukcji szkatułkowej, gdyż oprócz przedstawienia dwóch planów czasowych w postaci współczesności i przeszłości bohaterki, zahacza również o bardzo odległe czasy. Czasy będące poprzednim wcieleniem Oliwii. Wątek ten został znakomicie poprowadzony, budując swoiste napięcie i pewną dozę tajemnicy. Wszystkie opowiadania mają również ze sobą coś wspólnego, ale aby nie zdradzać fabuły, odkrycie tej rzeczy pozostawię czytelnikom. Trzeba przyznać, że koncepcja fabularna na tak zróżnicowane historie, które równocześnie odnajdują wspólny mianownik, okazała się trafionym pomysłem.
Ewa Gudrymowicz-Schiller operuje bogatym językowo słowem, nacechowanym różnorodnością emocjonalną. Podczas lektury czytelnik zmuszony jest identyfikować się z bohaterkami, i razem z nimi przeżywać wiele przeróżnych uczuć. Myślę, że emocjonalizm to cecha charakterystyczna warsztatu językowego autorki.
"Zatoka Czarnej Perły" to książka napisana przez kobietę, dla kobiet. To książka, która pomimo tego, że zakończenie nie przebiegło po mojej myśli, zawładnęła mną na kilka godzin. Razem z Oliwią, Victorią, Niną i Alex przeżywałam wiele różnorodnych uczuć. Wraz z bohaterkami kochałam i nienawidziłam, walczyłam i wygrywałam. Jeśli macie więc ochotę na niezobowiązującą lekturę, które przeniesie was na bajeczną wyspę, zapraszam do lektury.
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Czy bylibyście w stanie opowiedzieć największe tajemnice waszego życia kompletnie nieznanym osobom? Tajemnice, które ukrywacie od lat, a które wpływają na wasze życie doczesne. Czy alternatywna forma terapii, w postaci powierzenia najgłębszych myśli zupełnie obcym osobom, które spojrzą na wasze problemy obiektywnie i z dystansem, przekonałaby was? Jak pokazuje fabuła książki "Zatoka Czarnej Perły", czasami alternatywne pomysły przynoszą pozytywny skutek.
Ewa Gudrymowicz-Schiller to urodzona Warszawianka, a od połowy lat osiemdziesiątych mieszkanka Kanady. Od dziecka związana z książkami, przez dłuższy okres pracowała w "Składnicy Księgarskiej". Po wyjeździe na drugą półkulę naszego globu, pracowała w służbie zdrowia i zarazem pisała swoją pierwszą książkę. Autorka kocha zwierzęta, od pięciu lat mieszka wraz z mężem i swoimi zwierzakami w London, w prowincji Ontario. Jest matką dwójki dzieci.
Ekskluzywny kurort na wyspie Bora-Bora, umiejscowionej na Oceanie Spokojnym to miejsce, które spokojnie można byłoby nazwać edenem. Cztery, zamożne i zupełnie obce sobie kobiety, którym pozornie nic nie brakuje do szczęścia, spotykają się w ośrodku. Oliwia, Victoria, Alex i Nina to kobiety skrywające tajemnice, kładące się cieniem na ich doczesne życie. Propozycja Guru, by bohaterki w ramach terapii opowiedziały sobie wzajemnie swoje historie, staje się trafionym pomysłem. Jak się bowiem okazuje, kurort na wyspie zapewnia im nie tylko odnowę biologiczną, ale również tę ważniejszą - odnowę duszy.
"Zatoka Czarnej Perły" zaczyna się bardzo niepozornie i tak naprawdę nic nie zapowiada treści, jaką czytelnik w konsekwencji otrzymuje. Otóż konstrukcja fabularna najnowszej powieści Ewy Gudrymowicz-Schiller odpowiada szczególnemu typowi powieści, jaką jest powieść szkatułkowa. Cztery bohaterki opowiadają swoje historie i w taki oto sposób treść utworu składa się z czterech (a nawet pięciu), całkiem odrębnych opowiadań, które połączone razem, tworzą spójną fabułę całej książki. Przy kreowaniu takiej właśnie konstrukcji, należy uważać by wszystkie elementy ze sobą dobrze współgrały i tworzyły klarowną całość. Autorce zabieg ten z pewnością się udał, gdyż przejścia od historii do historii i w konsekwencji do współczesności na wyspie, wypadają bardzo naturalnie.
Autorka obdarzyła każdą z czterech bohaterek niesamowitą historią, którą czytelnik poznaje zagłębiając się podczas lektury. Historie te można byłoby podzielić na dwa rodzaje - te dość banalne i inne, wręcz niesamowite, wychodzące poza ramy ludzkiego rozumu. Autorka rozpoczyna ten maraton chyba najmocniejszym akcentem, bowiem pierwsza historia dziwnej ciąży dosłownie wbija czytelnika w fotel. Historia ta skłoniła mnie do poszukiwania informacji, czy tak nieprawdopodobny przypadek miał kiedykolwiek miejsce w rzeczywistości. Za tak poprowadzony wątek należy wyłącznie pogratulować autorce wyobraźni. Dwa następne opowiadania dotyczące Niny i Victorii nie wyróżniają się niczym specjalnym, znajdziecie w nich motyw adopcji, śmierci własnego dziecka czy nieokiełznanej matczynej miłości. Motywy znane z wielu innych książek, często powielane. Ostatnia historia Oliwii zasługuje również na jej szersze przedstawienie, gdyż autorka w tym przypadku pokusiła się o jeszcze większe zaplątanie konstrukcji szkatułkowej, gdyż oprócz przedstawienia dwóch planów czasowych w postaci współczesności i przeszłości bohaterki, zahacza również o bardzo odległe czasy. Czasy będące poprzednim wcieleniem Oliwii. Wątek ten został znakomicie poprowadzony, budując swoiste napięcie i pewną dozę tajemnicy. Wszystkie opowiadania mają również ze sobą coś wspólnego, ale aby nie zdradzać fabuły, odkrycie tej rzeczy pozostawię czytelnikom. Trzeba przyznać, że koncepcja fabularna na tak zróżnicowane historie, które równocześnie odnajdują wspólny mianownik, okazała się trafionym pomysłem.
Ewa Gudrymowicz-Schiller operuje bogatym językowo słowem, nacechowanym różnorodnością emocjonalną. Podczas lektury czytelnik zmuszony jest identyfikować się z bohaterkami, i razem z nimi przeżywać wiele przeróżnych uczuć. Myślę, że emocjonalizm to cecha charakterystyczna warsztatu językowego autorki.
"Zatoka Czarnej Perły" to książka napisana przez kobietę, dla kobiet. To książka, która pomimo tego, że zakończenie nie przebiegło po mojej myśli, zawładnęła mną na kilka godzin. Razem z Oliwią, Victorią, Niną i Alex przeżywałam wiele różnorodnych uczuć. Wraz z bohaterkami kochałam i nienawidziłam, walczyłam i wygrywałam. Jeśli macie więc ochotę na niezobowiązującą lekturę, które przeniesie was na bajeczną wyspę, zapraszam do lektury.
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/