Tylko wróć - recenzja książki
Czyżby
bohater książki Małgorzaty
Urszuli Laski „Tylko wróć!”?
Po części tak, gdyż to postać, która tak szybko, jak się
zjawia, tak szybko znika. I to dosłownie. To pająk, którego
spotkanie w piwnicy nie przyniosło nic dobrego. Oj, nie jeden raz
żałował Adrian, że nie zakończył jego żywota. Oj, jakże
często sam sobie zarzucał głupotę. Tak to jest, gdy człowiek ma
dobre serce. A Adrian ma. Ulitował się, bo widok egzotycznego owada
wzbudził w nim ciekawość. Tym bardziej, że rozumiał jego mowę,
co ów nie omieszkał wykorzystać. Obiecał spełnić jego każde
życzenie.
Gadający
pająk? Gadający tak, że można go... zrozumieć? O co tu chodzi?
Zastanawiasz się, gdy nagle pstryk i pająka nie ma. On zniknął –
to fakt, lecz zostały kłopoty – i to same. Adrian, dotychczas
starszy brat Emilki, nagle staje się... jedynakiem z zastanawiającym
drzewem jarzębiny za oknem. Dziwy? Ogromne, bo niby wszystko w
porządku, a jednak nie do końca. Nos podpowiada Adrianowi, że ktoś
maczał ręce (a raczej odnóża) w magii. A może – dociekasz wraz
z chłopcem idąc ramię w ramię tą samą drogą dedukcji – może
to nie przypadek? Może to skrzętnie ukartowany plan?
Nic więcej z fabuły nie zdradzę, a to, co dotychczas powiedziałam, to jedynie zarys „Tylko wróć!”. Po tą książkę bowiem trzeba sięgnąć, zaszyć się a nią, jak z kot po kocem i przeczytać. Można mruczeć podczas przewracania kartek, można miauczeć i chlipać mleko ze spodka. Można sączyć gorącą czekoladę z kleksem śmietanki na wierzchu. Można wszystko, byleby tylko dostrzec sens czytanej historii.
Emilka
rodzi się, gdy Adrian swój pokój ma za królestwo – Jego
Królestwo, do którego nagle wkracza siostra. I to młodsza. W owym
księstwie zjawia się bobas, który uzurpuje sobie rodziców na
wyłączność. Bobas, który wszystko zmienia i nic już nie jest
takie, jak wcześniej. Nawet... chłopiec się zmienia.
Całe
mieszkanie okazuje się być za małe na tą czwórkę, bo i mama z
racji bycia mamą w nim jest, i ojczym, z racji... bezrobocia. Cztery
osoby w czterech ścianach, a najmniejsza jest tą najgłośniejszą
szefową. W oczach Adriana wszystko się pogorszyło. A wszystkiemu
winna jest Emilka. Wcześniej było lepiej, a ona wszystko zepsuła.
Jak się czuje Adrian? Czy ktoś się nim interesuje? Ktoś go w ogóle dostrzega? Nawet własny ojciec, który zawsze był dobry i kochany i choć na odległość, to zawsze mógł na niego liczyć, a teraz? Nawet on odwraca się od syna. Obiecuje i na tym się kończy. Obiecuje i słowa nie dotrzymuje – nawet on się zmienił. A Adrian? Adrian to dziecko pełne uczuć, pragnień i potrzeb – czy ktoś o nim pamięta? Czy jest widziany przez innych? Przecież wszystkich przyciąga mała siostra. To ona jest najpiękniejsza, najbardziej urocza i rozkoszna...
Historia
nakreślona przez Małgorzatę
Urszulę Laskę,
choć prosta i poniekąd normalna, okazuje się być książką
psychologiczną. Dla dorosłych. Dla rodziców. I choć wszystkich
fascynuje mała Emilka, księżniczka, która zniknęła przez
nieuwagę Adrianka, to wbrew pozorom książka nie jest o niej.
„Tylko wróć!”
skupia się na chłopcu, Adrianie. Dlaczego?
Przeczytaj i sam się przekonaj. Oceń.
Przeczytaj i popatrz na siebie, zwłaszcza jeśli jesteś rodzicem dzieci w podobnym wieku.
Przeczytaj i los książkowego chłopca przenieś na dywan własnego mieszkania.
Co czuje starsze dziecko, gdy na świecie pojawia się młodsze rodzeństwo? Co dzieje się z uczuciami innych dzieci, które nagle, z dnia na dzień, schodzą na „dalsze tło”?
Z każdą czytaną stroną rośnie zarówno ciekawość fabuły, jak i liczba pytań, które domagają się odpowiedzi – Twojej odpowiedzi. To książka, która otwiera oczy, oczyszcza myślenie i zmienia uczucia. „Tylko wróć!” resetuje dotychczasowe przekonania.
Autorka, Małgosia Urszula Laska udowadnia, że nie tylko dorośli mają rację. Oj, nie tylko.
Bardzo wciągająca książka. Budzi dziecko w czytelniku – czy można chcieć więcej?