„To opowieść o psychopatycznym, seryjnym mordercy"– kontynuacja wywiadu z Krzysztofem Piotrem Łabendą.

Obrazek artykułu
Kontynuacja wywiadu z Krzysztofem Piotrem Łabendą. Tym razem autor zamiast powieści obyczajowej, czy romantycznej oddał w ręce czytelników inspirowane złością „Miasteczko Pomroka". Nie bez przyczyny ten thriller psychologiczny jest opowieścią o seryjnym mordercy.

Krzysztof Piotr Łabenda od wielu lat stara się zgłębić mroki ludzkiego umysł. Z tego względu swojego czasu pojawił się choćby odrażający „Kleszcz”. Następnie nastał czas, kiedy pisarza przede wszystkim inspirował motyw miłości dojrzałej. A teraz złość nakazała pisarzowi skorzystać z możliwości mocnego gatunku literackiego.

 

Wewnętrzny bunt i niezgoda na ohydę i występki ludzkie, została wyrażona poprzez „Miasteczko Pomroka", w którym grasuje psychopatyczny, seryjny morderca.


9, Jakie emocje wywołała u Pana „konieczność" powołania do istnienia seryjnego zabójcy?


Nie mogło być inaczej, dla realizacji mojego celu to musiał być „seryjny”. Przyznam, że nie miałem z tym większego problemu. Jeśli, to tylko z jego motywacją, którą musiałem skonfrontować i wywieść z czegoś mocno dramatycznego, co musiało się odbić na psychice tej postaci. Z jednej strony to on sam, nie otrzymawszy w porę pomocy, wpędza się w otchłań zła, a z drugiej strony brak akceptacji społecznej, powierzchowne traktowanie innych, ocenianie ich według w sumie prymitywnych schematów, trzyma go w tej otchłani. Wkurza mnie, że użyję tego kolokwializmu, że wielu z nas chce żyć jak w tanim romansie, gdzie pachnąca i opalona Sandra czeka nad basenem na bajecznie bogatego, wysportowanego Kena, w zatoce kołysze się ich jacht, a ich rozmowy są tak płaskie, że aż boli. Ciągle jeszcze, zwłaszcza w takich miasteczkach, jak Pomroka, króluje mit, że dziewczyna ma „dobrze wyjść za mąż”. Najlepiej za takiego Kena. Uczucia są tu nawet nie na drugim, a na jakimś czternastym planie. Teraz mamy czas Pierwszych Komunii. Proszę sobie wyobrazić, że spotkałem takie matki i ich córki, które z tej okazji planują korektę uszu czy nosa dziecka. To mnie przeraża. Do tego ten nasz stosunek do życia, w którym „mieć”, wypiera „być”. Z tysiąca tych niezaakceptowanych dzieci z powodu krzywego nosa, odstających uszu czy braku quada, może wyrosnąć jeden seryjny. To o jednego za wiele.


10, Do wyjaśnienia sprawy przydzielona zostaje Kira Mazur i Fabian Krakowiak. Dlaczego są to postacie ze skomplikowaną przeszłością?


Mógłbym, wzorem jezuitów, odpowiedzieć pytaniem na pytanie – a dlaczego nie? Nie chciałem, by to ich spotkanie przerodziło się w romans, bo w tej powieści nie miało być słodko. Nie chciałem też ułożyć ich relacji tylko na płaszczyźnie zwykłego zawodowego partnerstwa, bo to wiałoby nudą. Pomyślałem, że dołożę jeszcze jedno pytanie, które postawi sobie czytelnik, nim dotrze do ostatniej strony – zejdą się czy nie (bo kto się czubi, ten się lubi), a może zdemolują całe śledztwo tym ciągłym zmaganiem się z partnerem? Te postaci posłużyły mi także do pokazania siły charakterów ludzi. I jedno i drugie, po tym, co ich spotkało w życiu, miało prawo powiedzieć sobie: już dalej nie chcę, dajcie mi spokój, a przecież tego, wbrew pozorom, nie robią.



11, Między blisko współpracującą parą nie mogło nie zaiskrzyć. Ponownie opisał więc Pan zawiłe relacje „pomiędzy kobietą po przejściach i mężczyzną z przeszłością”. Czyżby nie potrafił się Pan uwolnić od tego motywu?


Chyba rzeczywiście tak jest. Żadna z moich powieści nie jest, taką mam nadzieję, płaską opowiastką w stylu wspomnianym wcześniej – Sandra i Ken. To opowieści o normalnych ludziach, których życie trochę lub bardzo przetrzepało, ona dorobi się kiedyś haluksów, a on będzie miał kłopoty z prostatą, ale oboje zasmakowali życia, pokonując przeciwności losu. Nie chcę, by moje książki były przesłodzone.


12, Fabian i Kira mają swoje sekrety. Ujawnienie niektórych z nich będzie dla czytelników sensacją. Pojawi się temat utajonego bliźniactwa Kiry oraz wątek miłości lesbijskiej. Czy uważa Pan, że tego rodzaju kwestie wyostrzyły treść utworu?


Z pewnością jest to rodzaj przyprawy, która podnosi smak potrawy, jaką jest Miasteczko Pomroka, ale nie tylko. Zacznijmy od wątku miłości lesbijskiej. Bardzo świadomie go wprowadziłem, by skonfrontować ten wątek z kołtuństwem mieszkańców Pomroki i dać wyraz temu mojemu wkurzeniu. Powiem więcej, uprzedzając pewnie Pani pytanie, ten wątek jest osią przewodnią mojej nowej książki, nad którą pracuję. Tam też pojawią się wątki dotyczące mroków kościoła, jako instytucji i krzywd dzieci. Co do owego utajonego bliźniactwa to po pierwsze Fabian musi mieć ważny powód, by się jeżyć na widok Kiry, a po drugie zostawiam otwarte drzwi do ewentualnej drugiej części losów Kiry i Fabiana. Dziś nie mam jeszcze na to sprecyzowanego pomysłu, ale kto wie…


13, Główna bohaterka Kira wychodzi naprzeciw każdemu wyzwaniu. Jest niebywale zaradna i w zasadzie nie potrzebuje pomocy. Czy poprzez losy tej postaci chciał Pan obalić mit o kobiecie, jako osobie słabej, która potrzebuje męskiego wsparcia?


Jak już powiedziałem, dobre cztery dekady mojego życia spędziłem, pracując głównie z kobietami (i nadal nic o nich nie wiem). Nie ośmieliłbym się mówić o tym, że kobiety z definicji potrzebują męskiego wsparcia, że powinny być uległe lub, nie daj Bóg, zależne od mężczyzn. One są partnerkami, osobami mającymi prawo do decydowania o sobie. Dotykamy tu ważnego zagadnienia równości płci. O tym moglibyśmy rozmawiać godzinami. W skrócie – uważam to za rzecz naturalną, aczkolwiek także i tu nie mogę zaakceptować postaw ortodoksyjnych. O czym mówię? Na przykład o kurczowym trzymaniu się zawsze i wszędzie parytetu 50/50. Są sytuacje kiedy tak się nie da, bo kobiety zwyczajnie nie okazują zainteresowania taką akurat rolą, czy pozycją. Jedno jest pewne – żadnych różnic płacowych, żadnej dyskryminacji w zajmowaniu stanowisk. Ale dość o tym. Przecież mówimy o literaturze, a moje powieści jasno definiują mój stosunek do tych zagadnień.


14, Literacka fikcja pozwala kreować niezwyciężone bohaterki, ale jednak to jedynie wyobrażenie. A w rzeczywistym życiu, w jaki sposób postrzega Pan przedstawicielki płci pięknej, jako siłaczki, czy „kury domowe"?


Trochę już o tym powiedziałem przed chwilą. Doprecyzowując – ani, ani. Zdecydowanie nie kury domowe, ale przecież jednak strażniczki ogniska domowego, matki. Kobiety pragnące rozpieszczania, odrobiny romantyzmu, drżeń serca. Nie jest według mnie sprawą dobrą, gdy kobieta całkowicie zatraca się w pracy (mężczyźni też nie powinni), karierę i sukces stawia tak bardzo na pierwszym miejscu, że cierpią na tym dzieci, na które nieopatrznie pozwoliła sobie wcześniej. Wszystko jest kwestią odpowiednich proporcji, wyborów życiowych, porozumienia i zrozumienia. Teraz będzie – uwaga – salwa armatnia! Każde z nas jest wolne, ale moja wolność kończy się tam, gdzie dochodzi do naruszenia wolności tego drugiego. Życie w związku to sztuka mądrego kompromisu. Jeśli wybieram życie samotne, to zdecydowanie mogę sobie pozwolić na więcej, ale muszę też wiedzieć, że jednak coś mogę stracić.


15, Zbyt wielu szczegółów nie można zdradzać, ale warto zapytać, w jaki sposób chciałby Pan zachęcić czytelników do lektury?


Trochę już zdradziliśmy podczas tej rozmowy. Miasteczko Pomroka to książka trzymająca w napięciu, z zaskakującymi zwrotami akcji, jak na thriller przystało. To opowieść o psychopatycznym seryjnym mordercy, o ludzkich słabościach, ale i o heroizmie. W Miasteczku Pomroka zdecydowana większość mieszkańców to ludzie bezrefleksyjni, tęgo popijający, wielbiący władzę za jej działania socjalne, które pozbawiają ich wszelkich ambicji. Ludzie, którzy nie akceptują żadnych postaw czy zachowań odbiegających od ich własnych, tych oficjalnych, bo z tymi ukrytymi bywa różnie. Na dobrą sprawę jedyną pozytywną postacią jest tu ksiądz proboszcz. W Pomroce, jak w soczewce skupiają się wady i grzech społeczeństwa polskiego. Uważny czytelnik podczas lektury zada sobie w końcu to gogolowskie pytanie z Rewizora: „z kogo się śmiejecie – z siebie się śmiejecie”.


16, Za każdym razem zwraca Pan uwagę na język wypowiedzi, czy uważa Pan, że odbiorcy to docenią?


Zaskoczyła mnie Pani tym pytaniem. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Przecież ja piszę książki, które będą (wierzę w to głęboko) czytane przez ludzi. To niby jak? Język ma być niestaranny, niechlujny? Od lat powtarzam do znudzenia, że szacunek dla języka ojczystego jest miarą patriotyzmu. Mówiłem tu dziś o wielu powodach do irytacji, które sprawiają, że poruszam określone kwestie w moim pisaniu. Brak dbałości o język jest jednym z tych powodów. Jestem być może człowiekiem starej daty, ale podstawy humanistycznego wychowania uznaję za coś niezbędnego. Nie chcę, by to zabrzmiało, jak zrzędzenie w stylu „ta dzisiejsza młodzież”, ale jestem przerażony poziomem wiedzy np. o literaturze czy języku dzisiejszego młodego pokolenia. Wziąć, poszedłem, cofnąć się do tyłu, tylko i wyłącznie i wiele, wiele innych potworów językowych spotykam niestety nie tylko u ludzi młodych, ale i u osób z tytułami profesorskimi lub takich, których się tak tytułuje. Jestem chory, gdy słyszę, że ktoś o Katyniu czytał w przedwojennych podręcznikach, a Powstanie Warszawskie rozegrało się w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, zaś za drugą wojnę światową odpowiedzialny jest Lech Wałęsa (autentyczne podczas obrony pracy licencjackiej). W roku szkolnym 2016/2017 w Finlandii zrezygnowano z nauki odręcznego pisania na rzecz maszynopisania. Świat staje się co najmniej dziwny. Nie chcę takiego świata.


17, Skoro w wywiadzie dotyczącym książki „Origami dwojga istnień i psa”, wiedział już Pan, że „Miasteczko Pomroka” pojawi się jako kolejna pozycja. Pragnę zapytać, czy wie już Pan, jaka będzie następna?


Już się przecież wygadałem. Na biurku leżą strony nowej powieści o roboczym tytule „Tożsamość”. To opowieść o miłości lesbijskiej, macierzyństwie, gehennie zakonnego domu dziecka. Tyle chcę teraz zdradzić, tym bardziej że, jak to często u mnie bywa, coś planuję, a bohaterowie opowieści wymykają mi się spod kontroli i zaczynają niejako samodzielnie kreować swój byt.


18, Kończąc, należy podziękować za udzielone odpowiedzi. Trzeba także zapytać, czego należy życzyć Panu na przyszłość?


To ja dziękuję, że mogłem sobie tu trochę pogadać, zaspokoić ciekawość Pani i, mam nadzieję, czytelników. A przyszłość? Cóż, jeśli tylko fizyczność mnie nie zawiedzie, a Opatrzność rozumu nie pomiesza, to chciałbym móc dalej pisać i żeby choć parę powodów do mojej irytacji jeśli nie zniknęło, to zmalało. Mam także i inne marzenia, ale o nich nie chcę mówić podczas rozmowy o pisarstwie.


Pierwsza część wywiadu z Krzysztofem Piotrem Łabendą – TUTAJ



Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl