Tłumy na spotkaniu z Noblistką

Obrazek artykułu
Białoruska noblistka Swietłana Aleksijewicz wczoraj w Krakowie podczas pierwszego dnia Festiwalu Conrada mówiła, jak stara się wniknąć w dusze współczesnych Rosjan i Białorusinów. Opowiadała też o pracy nad swoimi nowymi książkami: o miłości i starości.

Tegoroczna laureatka literackiego Nobla spotkała się wieczorem z polskimi czytelnikami w szczelnie wypełnionej największej auli Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Setki osób przysłuchiwały się najpierw rozmowie dziennikarza Wacława Radziwinowicza z pisarką, a potem ustawiły się w gigantycznej kolejce po autograf noblistki.

 

Aleksijewicz wyjawiła polskim słuchaczom, że pracuje obecnie nad dwiema nowymi książkami. Jedna z nich będzie opowiadać o miłości, druga – o starości i śmierci.

 

Wyjaśniła, że po napisaniu kilku poprzednich książek, składających się na coś w rodzaju „encyklopedii czerwonej utopii”, postanowiła się skupić na samej esencji życia.

 

„Życie kręci się wokół dwóch rzeczy: miłości i śmierci. Cała reszta to sprawy banalne i przemijające, jak ciągłe staranie się o byt. (…) Warto żyć powoli – ze smakiem, a nie w biegu” – zauważyła.

 

Pytana, czym jest dla niej miłość, odparła, że wymyka się ona wszelkim definicjom. „W miłości są momenty, gdy czujemy, jak byśmy rozmawiali z niebem czy gwiazdami. Ale życie jest tak urządzone, że ten stan powoli zanika” – zauważyła pisarka.

 

Nawiązując z kolei do swojej drugiej przygotowywanej książki – o starości, powiedziała, że postęp dał ludzkości średnio 20-30 dodatkowych lat życia. „Nie stworzyliśmy jednak jeszcze filozofii starości. Nie wiemy, co z nią robić. Jedna z moich bohaterek zwierza się, że to najciekawszy moment w jej życiu; a inny stary mężczyzna – że czuje się wreszcie wolny, bo nie musi się uganiać za spódniczkami. A jednocześnie wiemy, że samo odchodzenie jest czymś smutnym” – opowiadała.

 

Aleksijewicz dodała, że – podobnie jak wcześniej – w przypadku nowych książek chce pozostać wierna swojej metodzie „polifonii” (wielogłosowości), a własny odautorski komentarz ograniczyć do minimum.

 

„Słucham ludzi, a z fragmentów ich opowieści, jak z kawałków, układam swoje książki jak witraże czy symfonie” – wyjaśniła. Czytelnicy w Krakowie pytali autorkę o to, jak udaje jej się namówić bohaterów swoich reportaży do intymnych zwierzeń. „Nie przychodzę do nich jako znana pisarka, tylko jako człowiek. Człowiek, który chce coś zrozumieć (…) Każdy jest gotów, żeby porozmawiać, każdy przeżył jakąś porażkę albo ma pragnienia, i chce się tym z kimś podzielić. Kiedy się pisze, trzeba kochać człowieka, choć jest to bardzo trudne” – tłumaczyła.

 

W czasie spotkania mówiła też dużo o śladach ZSRR, które wciąż trwają w mentalności Rosjan i Białorusinów. Przyznała, że ona sama – jak wielu inteligentów krajów postsowieckich – spodziewała się, że po upadku komunizmu przyjdzie wolność i tzw. człowiek sowiecki (homo sovieticus) od razu zniknie.

 

„Okazało się, że my intelektualiści siedzący i rozprawiający w kuchniach, nie rozumieliśmy zwykłych ludzi. Czym była dla nich wolność? Czy nie oznaczała po prostu tego, żeby lepiej żyć, kupić kiełbasę, maszynkę do mięsa, samochód? (…) Dziś inteligenci rosyjscy są zagubieni, bezsilni – naród ich nie słucha. Ponieśliśmy porażkę” – zauważyła Aleksijewicz.

 

„Po upadku ZSRR zdarzyło się coś, o czym mówił Warłam Szałamow: najgorsze jest to, co następuje po łagrze. Obóz deprawuje nie tylko kata, ale i ofiarę” – dodała.

 

(PAP)

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl