Temat zakazanej miłości

Człowiek
zerwał owoc, który był zakazany.
Człowiek
zerwał owoc, który przyzywał, przyciągał, ciekawił i budził
głód. Czy każdy zakazany owoc jest właśnie taki? Okazuje się,
że tak. Anna
Wysocka-Kalkowska pisze
o nim w powieści, lecz tu owym tabu jest miłość. To co zabronione
pociąga, burzy dotychczasowy ład, ciekawi, ale stawia też bariery.
Jakie? Strach, rozterki moralne, zbyt wiele niewiadomych i, co
najgorsze, świadomość tego, co można stracić.
Agata,
bohaterka „Twarzy, którą pokochałam”
staje na rozdrożu. Po spotkaniu z „Mężczyzną
bez twarzy”,
Mateuszem, w zamyśleniu i wielkiej konsternacji nagle odnajduje się
w punkcie zmuszającym do podjęcia decyzji. Którą drogę wybrać
dla dalszego życia? Czy tą, na jaką zaprasza Mateusz, czy może
tą, u celu której czeka Tomasz – mąż i dorosły już syn?
Którędy iść? Co robić? Przeraża ją świadomość, że nie
będzie rogi powrotnej. To spacer w jedną stronę z wszystkim tym,
co się po drodze wydarzy. Trzeba zdecydować i iść. Lecz... Dwie
ścieżki, dwie możliwości, dwie szanse. Trzeba minąć znak „stop”
i mądrze zdecydować. Gra toczy się o miłość, o rodzinę... o
samą siebie. Agata się boi. Szuka wsparcia u koleżanek, szuka
racjonalności w sobie. Ale czy to pomaga? Czasem tak... Ale nie od
dziś wiadomo, że plany często nijak mają się do scenariusza,
które pisze samo życie. Jak napisała autorka w innej swojej
powieści, a co tu pasuje idealnie „Czasami,
kiedy wydaje nam się, że nie ma już nic nagle okazuje się, że
jest prawie wszystko”.
Zakazany owoc, czyli Mateusz – także mąż i ojciec w prywatnym życiu, sprawił, że w Agacie obudziła się kobieta. Kobieta, która od dwudziestu pięciu lat trwała w letargu. Mateusz zaś dał siłę, dobre życie, smaki i kolory. Dosłownie. Dał też wiarę w siebie, choć – jak ti u kobiet – owa wiara przeplata się z niewiarą i słabością duszy. Euforia nie zawsze przytwierdza skrzydła do latania. Czasem owe skrzydła podcina, a Agata upada, by w trudzie ponownie wstać , otrzeć łzy i żyć. Dalej żyć i dalej walczyć.
Mateusz.
Wszystko dla niego.
Anna
Wysocka-Kalkowska porusza
temat zakazanej miłości. Zdrady małżeńskiej. Czegoś, co nie
powinno opuszczać celi omurowanej marzeniami. Roić o zdradzie
można, ale dopuścić się jej – to grzech. To zadanie ran komuś,
kto nas kocha. Życie rodzinne to nie wesołe miasteczko pełne
atrakcji. Życie rodzinne to jednostajność, cisza razem, dotyk
dłoni, słowo. To wszystko, to nuda, ale to jest właśnie
bezpieczeństwo. Autorka akcentuje pytanie – czy warto spokój
kłaść na szali życia i ryzykować jego utratę?
Anna
Wysocka-Kalkowska subtelnie
dawkuje nam emocje swojej książkowej bohaterki. Wrzuca jej myśli
na różne tory dając tym samym nam, czytelnikom, obraz kogoś
prawdziwego. Obraz człowieka. Szepcze – wyobraź sobie, że to ty,
co zrobisz? Jak postąpisz? Czy masz pewność, że rozum cię nie
zawiedzie?
„Twarz,
którą pokochałam” to
wysublimowana powieść. Delikatna, kobieca, ale ciekawa. Miłość i
wszelkie jej odcienie. Miłość i cały wachlarz emocji. Miłość,
którą każdy zna, a tak wielu się boi. Kalkowska
wykreowała bohaterkę z krwi i kości. Kobietę normalną, żonę,
ustatkowaną osobę, która na nic już nie liczyła. Aż spotyka
mężczyznę. Banalne? Może tak, ale czy to właśnie nie owa
banalność intryguje? Magnetyzuje? Nie wywołuje wiele pytań? Tu,
na kratach powieści ta banalność sprawia, że ją chłoniesz.
Łapiesz się na zaczytaniu. Bo czas spędzony z „Twarzą...”
dziwnie
odrealnia, zabiera w inny wymiar. Czytasz z entuzjazmem i ciągle
krążącym w głowie pytaniem „I
jak? Jak to się skończy...”.
W
tej książce jest prawda, są rozterki moralne, są wątpliwości. I
jest człowiek, taki jak my. I są uczucia, które szarpią i walczą
z głową i sercem jednocześnie. To powieść o nas, dlatego jest
tak dobra.