Sukces – czym on jest?
Czym on jest, czy można go osiągnąć i
nazwać, czy można go życzyć innym. Temat długi, jak rzeka. Można
o nim mówić bez końca. Lecz, jaki by on nie był, każdy z
rozmówców inaczej go interpretuje lecz – co szybko zauważasz –
jest wspólny mianownik.
Słuchasz
słów ludzi w różnym wieku, o różnych pasjach, aspiracjach, z
plecakiem wypchanym doświadczeniem, które często nie jest
proporcjonalne do wieku i zdajesz sobie sprawę, że SUKCES JEST
zawsze W GŁOWIE. To w głowie się wszystko zaczyna i kończy.
Najważniejszy jest umysł, to on jest w stanie wyleczyć raka i dać
nowe życie i radość z bycia zdrowym. Poza drzwiami onkologi czeka
przecież nowy start. To mózg wizualizuje szczyty i tytuł Championa
(nawet w hodowli bydła), czy Mistrza Świata (we wspinaczce, czy
maratonie). Można mieć 25 lat, 50-siąt, czy nawet 83 i cieszyć
się życiem, jak dziecko. Jeść to życie ogromnymi łyżkami, bo
codzienność mija lecz ma się na nią apetyt. Dlaczego?
Mając
zasady człowiek staje się uczciwym wobec innych i siebie. Jest
dobrą istotą, dla której najistotniejsi są ludzie, potem praca i
cała reszta. Ludzie! To oni nadają sens naszemu działaniu. A gdy
dodamy do tego nasz cel, to otrzymamy harmonię. Cel nadaj sens nam i
wszystkiemu, co robimy. Doceńmy samych siebie, nawet gdy upadniemy.
W końcu każdy ma prawo do słabość, niewiary, czasu łez i
goryczy w gardle, ale upadek jest po to, by wstać i działać dalej.
Na upadku nic się nie kończy. Wstajesz i nadal stawiasz kroki,
początkowo powolne i niestabilne, a potem kroczysz z uśmiechem. I
ten uśmiech promieniuje. Zaraża innych. Trzeba sięgać wyżej,
czuć dumę z tego, kim się jest, dokąd się zaszło i co
osiągnęło.
A wszystko jest w głowie. Tak mówi i bezdomny i nauczycielka i niepełnosprawna Gosia.
Sukces
– czym on jest?
Sukcesem
jest pierwszy kro po operacji, poranne wstanie z łóżka. Sukcesem
jest przełamanie strachu, ale i przebiegnięcie maratonu. Sukcesem
jest ŻYCIE samo w sobie, ze wszystkimi jego barwami.
Słuchanie
każdej z osób zasiadającej do twojego stolika sprawia, że
budujesz siebie na nowo. Słuchanie historii tych ludzi sprawia, że
nabierasz wiary w to co robisz i co cię inspiruje.
Sukcesu
nie trzeba mierzyć dużą skalą, lecz wyznaczać drobnostkami, bo
to one zlepione ze sobą dają zwycięstwo.
Twoim ostatnim gościem zaproszonym do stolika jest Natalia Lewczuk, autorka „Sukcesu. Rozmów z ludźmi od bezdomnych po milionerów”. Twoje lody zdążyły się rozpuścić, kawę w dzbanku trzeba było kilkakrotnie uzupełniać, zmieniać filiżanki i talerzykami. Były rozmowy, lecz gdy naprzeciw ciebie zasiada Pani Natalia, zapada kompletna cisza. Czy trzeba coś mówić? Coś dodawać? Wyjaśniać? Nie, absolutnie. Ta cisza to nie brak słów, czy pustka w głowie. Wprost przeciwnie czujesz sytość w sobie i mowa jest zbyteczna.
W
ciszy zamawiacie sernik z borówkami, a na koniec wyciągasz do
autorki dłoń, by ją serdecznie uścisnąć i podziękować. I
tylko to jedno słowo pada z twoich ust – dziękuję.
Czujesz
jednak bezradność, której nie potrafisz nazwać, by wyrazić to,
co czujesz po przeczytaniu „Sukcesu”. Te słowa, rozmowy , ci
ludzie działają terapeutycznie. Otwierają czytelnikowi oczy, duszę
i umysł.
Wychodząc z kawiarni wiesz, że stałeś się inną osobą. Stałeś się lepszą wersją siebie.
„Życie jest piękne. Tylko czasami nie chce się już żyć. (...) To życie daje największe lekcje”
„Zawsze staraj się mieć jakieś priorytety i cele i nimi podążać lub chociaż zbliżać się do nich”.