„Starałam się wydobyć to, co uważam za esencję kobiecości"– kontynuacja wywiadu z Anną Esavna

Umiejętność posługiwania się wyobraźnią to wspaniała cecha. Z pewnością posiada ją Anna Esavna, skoro zdołała wykreować niezwykły, przesycony magią świat, w którym nadprzyrodzone zdolności posiadają jedynie Czarodziejki. W ten sposób pisarka uwolniła panie i jednocześnie wydobyła esencje kobiecości.
Anna Esavna zaprasza wszystkich do lektury powieści fantasy „Był sobie chłopiec". Główny bohater to 10-letni przedstawiciel męskiego rodu, ale przecież kwestia płci ma drugoplanowe znaczenie, liczą się cechy charakteru. W wywiadzie pisarka poruszyła wiele ważnych kwestii i zapewniła, że zaprezentowana przez nią historia, nie dobiegła końca.
Wykreowanym przez Panią magicznym światem zawiadują potężne Czarodziejki. Chłopcy oraz mężczyźni za wyjątkiem maga Gorana Gromma nie posiadają magicznych mocy. Dlaczego nadprzyrodzonymi zdolnościami obdarzyła Pani przede wszystkim kobiety?
Kobiety ze swojej natury są rodzicielkami, opiekunkami, kreatorkami. Jednocześnie biologia kobiet jest czynnikiem, który przez wieki decydował o ich niższej pozycji społecznej. To, co stanowiło o potędze kobiet, zostało wykorzystane przeciwko nim. Potencjał bycia matką stał się swoistym szantażem społecznym, wykorzystywanym przede wszystkim przez religie oraz przez różnorodne struktury władzy. Biologia kobiet została związana z pojęciem nieczystości i grzechu, co niemal wyeliminowało pierwiastek kobiecy z wydarzeń kształtujących historię. W świecie mojej powieści biologia kobiet jest ich główną siłą. Czarownice nie znają pojęcia wstydu, dyktowanego społecznymi ograniczeniami. Są potężne, sprawcze, wyniosłe. Ich wartość nie jest kartą przetargową i nie zależy od zewnętrznych ocen. Jednocześnie są bardzo kobiece, uczuciowe, oddane. Nie chciałam opierać ich siły na przymiotach męskich, ponieważbyłaby to droga donikąd. Starałam się wydobyć to, co uważam za esencję kobiecości i uczynić z kobiecości atrybut władzy. Kobiety, które mogą kontrolować swoją biologię, są groźnym przeciwnikiem. Jeśli dodamy do tego dar magii, stają się przeciwnikiem niemożliwym do pokonania. I tutaj pojawia się sedno tego czarnoksięskiego matriarchatu, a mianowicie zakres żądzy władzy. Czy potrzeba dominacji jest niezależna od płci? To frapujące pytanie, na które staram się w powieści odpowiedzieć.
Główny bohater, 10-letni Antoni Asan, choć nie posiada wrodzonych, czarodziejskich zdolności, dysponuje niezwykłą siłą charakteru. Czy "wcielanie się" w rolę chłopczyka nastręczało Pani trudności?
Nie,
żadnych. Moje postaci, nawet te dziecięce, są przede wszystkim
ludźmi. Sama należę do osób, które unikają płciowych
stereotypów. Uważam, że kwestia płci jest rzeczą drugoplanową i
płynną. Biologia naszych ciał, budowa naszych mózgów, wpływy
środowiskowe, pociąg seksualny – jest to całe spektrum
uwarunkowań, przenikających się i tworzących naszą ludzką
tożsamość. Moi bohaterowie nie są niewolnikami swoich płci,
dlatego pozwalam sobie na dużą dowolność w kreowaniu ich
zachowań.
Antoni stawia przed sobą zacny cel. Postanawia dowieść, że
przyjaźń i lojalność ma większą moc niż prastara magia. Czy
wierzy Pani, że w prawdziwym życiu mały chłopiec mógłby podążać
za podobnymi wartościami?
Muszę
w to wierzyć, bo inaczej trudno byłoby mi wychowywać syna. Dzieci,
pomimo swojej totalnej autonomii, nasiąkają wartościami
serwowanymi im przez najbliższe otoczenie. Traktowane z szacunkiem,
oddają światu szacunek. Wychowywane w szczerości, będą się
wzdrygały przed kłamstwem. Wiara w ideały jest przywilejem
młodości i mam nadzieję, że tak pozostanie. Młodzieńcza
naiwność jest cnotą, nawet wówczas, gdy cechuje starca.
Zbyt wielu szczegółów nie można zdradzać, ale ponieważ jeszcze
nie wszyscy zdecydowali się sięgnąć po historię „Był sobie
chłopiec", warto spytać jakimi słowami zechce Pani zachęcić
czytelników do poznania świata pradawnej magii i nieokiełznanej
natury?
Powieść
„Był sobie chłopiec” jest biletem wstępu do świata magii.
Jest bramą do innej rzeczywistości. Jest początkiem historii,
która zawładnie Waszą wyobraźnią.
Na stronie
www.annaesavna.com?
zapewnia Pani odbiorców, że jeżeli będą chcieli pozostać w
rzeczywistości czarów rodowych, dowiedzieć się więcej o tej
przestrzeni wystarczy regularnie Panią odwiedzać, bo "nagrodą"
będzie możliwość poznania kilku magicznych sekretów. Czy
czytelnicy mogą ufać tej obietnicy?
Tak,
zrobię wszystko, aby moi Czytelnicy nie poczuli się zawiedzeni!
Choć z regularnością zamieszczania wpisów może być różnie, za
co z góry przepraszam…
Wspomniała Pani także, że ta powieść nie dobiegła końca. Czy
więc możemy oczekiwać, że w niedługim czasie pojawi się ciąg
dalszy?
Zdecydowanie
tak! Powieść „Był sobie chłopiec” jest niczym preludium
przygód Antoniego Asana. Naszego bohatera czeka jeszcze wiele
niespodzianek, a jego los nadal jest niewiadomą… Druga część
książki, o roboczym tytule „Jager” powinna się ukazać już
pod koniec tego roku.
Kończąc, pozostaje podziękować za udzielone odpowiedzi oraz
zapytać, czego możemy życzyć Pani na przyszłość?
Proszę mi niczego nie życzyć, bo zaklinanie rzeczywistości kończy się różnie. Ze swojej strony chcę jednak serdecznie podziękować za tę rozmowę i za możliwość zaprezentowania swojej osoby Czytelnikom. Niech piękno, dobro, odwaga i mądrość zawsze będą z Wami!
Pierwsza
część wywiadu z Anną Esavna
- TUTAJ