„Słowo NIGDY, jest mocnym zwrotem” - wywiad z Martą W. Staniszewską
Tym razem pisarka, która zawsze oferuje czytelnikom pełne emocji historie, napisała kolejny, pełen erotyzmu romans z ważnym przesłaniem. Powieść „Nigdy nie mówię nigdy” wskazuje na bardzo współczesny problem. Obecnie samotne życie i niezobowiązujące relacje zdają się bowiem w modzie, ale po latach okazuje się, że coś nam umknęło.
Główna bohaterka długo nie będzie umiała tego zrozumieć. Na szczęście w jej emocjonalnym życiu wszystko zmieni właściwy mężczyzna – Henry.
Pani Marto, od momentu ostatniej rozmowy minęło sporo czasu. Może zechciałaby Pani zdradzić, czy w Pani życiu zaszły jakieś istotne zmiany?
W moim życiu w ostatnim czasie zaszły ogromne zmiany, ale na szczęście na dobre, z czego mogę się tylko cieszyć. Jestem dojrzalsza, wiem więcej o sobie, wiem, czego chcę od życia. Nie żałuję, że moje życie potoczyło się takim torem, bo to, co od niego otrzymałam, jest warte wszystkich przeszkód, przez jakie musiałam przejść. Mam cudowną i mądrą córeczkę, mam kochającego partnera, mam gdzie mieszkać i co jeść i, wreszcie, mam wspaniałych przyjaciół wokół siebie. Nic więcej do szczęścia nie potrzeba poza czasem na pisanie.
Od momentu Pani literackiego debiutu, na rynku ukazało się kilka kolejnych książek Pani autorstwa. Romans, erotyk i dobra historia miłosna to gatunki, do jakich można przypisać każdą z nich. Czy zamierza Pani pozostać wierna tym gatunkom? I czy to właśnie one pozostają Pani ulubionymi. Jeśli tak prosimy wspomnieć dlaczego?
Nie zamierzam zmieniać gatunku, w jakim piszę, czuję go najlepiej i to mi w duszy gra – romantyczka, która wierzy w prawdziwą miłość. Marzy mi się romans paranormalny i sci-fi, na razie mam tylko zarys historii. Być może wkrótce rozwinie się na tyle, aby powstała z tego jakaś nowa powieść.
Najnowsza Pani książka to „Nigdy nie mówię nigdy”. Proszę zdradzić skąd pomysł na tę historię i na jakie wrażenia tym razem mogą liczyć czytelnicy?
Chciałam stworzyć historię z silną bohaterką w roli głównej, taką kobietą, którą ja, mam nadzieję, się stałam, którą nie zniszczą ludzkie słowa i czyny, która przetrwa wszystko, co życie rzuci jej pod nogi. Nie jakąś tam łaknącą i pragnącą opieki mężczyzny małą, szarą myszkę, ale babę z krwi i kości, dla której mężczyzna jest partnerem, a nie ojcem. Mam nadzieję, że mi się udało.
Główna bohaterka powieści „Nigdy nie mówię nigdy” to atrakcyjna, młoda singielka i bizneswoman Samantha. Nie myśli ona o zakładaniu rodziny i trwałym związku, bo wystarczają jej zawodowe sukcesy oraz romanse. Z czasem to się zmieni, o czym czytelnicy przekonają się w trakcie lektury. Proszę jednak powiedzieć, czy Samantha może stać się przykładem dla wielu współczesnych kobiet? Obecnie samotne życie i niezobowiązujące relacje zdają się w modzie, ale po latach okazuje się, że coś nam umknęło.
Właśnie. Czasem za późno orientujemy się, że zbyt wiele uwagi przykładamy do pracy, a zbyt mało zbieramy pozytywnych wspomnień, które jako jedyne pozostaną nam na starość. Niestety nie wszyscy możemy mieć tyle szczęścia i poznać kogoś z kim rozumiemy się bez sów, kto będzie z nami na dobre i złe, z kim będziemy chcieli być pomimo przeciwności. Taki ktoś to skarb.
Warto zauważyć, że to już trzecia Pani książka, która w tytule zawiera słowo NIGDY. Obecnie mamy przecież powieść: „Nigdy cię nie zapomniałam”, „Nigdy nie pozwolę ci odejść” i najnowszą „Nigdy nie mówię nigdy”. Proszę wyjaśnić, dlaczego wybrała Pani właśnie to słowo, które na pewno ma jakieś głębsze znaczenie, sens, czy wymowę?
Słowo NIGDY, jest mocnym zwrotem. Oznacza, że coś jest dla nas na tyle ważne, że zawsze będziemy wierni tej idei. Bohaterki „Nigdy…” są właśnie takimi kobietami. Nigdy nie porzucą idei, nie zmienią priorytetów.
Oczywiście warto zapytać, w jaki sposób chciałaby Pani zachęcić czytelników do przeczytania tej książki? Może kilka słów zachęty skłoni do lektury nawet najbardziej niezdecydowanych.
Nie wszyscy czytelnicy lubią romanse, ale myślę, że moje wierne czytelniczki potwierdzą, że dla miłośników gatunku jest to pozycja, której nie warto ominąć. Historia jest z pozoru banalna, ale każdego spotka w niej wiele niespodzianek. Mam nadzieję, że losy, jakie spotkają moją bohaterkę, niejednego czytelnika zaskoczą, ale przede wszystkim mam nadzieję, że każdy choć raz zaśmieje się w głos i choć raz zapłacze, bo ja pisząc tę książkę i niektóre sceny emocjonowałam się losami bohaterów, jak w żadnej poprzedniej powieści. Emocje, to coś, czego można spodziewać się po tej powieści.
Możliwe, że pisząc pierwszą książkę „Nigdy cię nie zapomniałam”, nie zakładała Pani, że pojawią się kolejne, które w tytule będą miały dość kategoryczne hasło NIGDY. A może jednak od początku chciała Pani stworzyć całą serię? Prosimy zdradzić tę tajemnicę?
„Nigdy cię nie zapomniałam” powstało jako historia do szuflady, ale po jej zakończeniu poczułam olbrzymi niedosyt. Musiałam napisać kolejne części i wyjaśnić losy bohaterów. W przypadku ostatniej części „Nigdy nie mówię nigdy” zatęskniłam za starymi przyjaciółmi z serii i przywołałam ich do nowego świata. Aleks i Sophie będą zawsze moimi pierwszymi bohaterami i spodziewam się, że jeszcze nie raz pojawią się w powieściach.
Pisuje Pani piękne, poruszające historie miłosne, w których nie brak erotyzmu i namiętności. Czy nie obawia się Pani, że kiedyś pomysły na podobne opowieści po prostu się wyczerpią? A może doskonale wie Pani, że to temat niewyczerpany i zamierza mądrze z niego czerpać?
Miłość jest niewyczerpalnym tematem. Każda miłość ma w tle inną historię, każdy kocha inaczej. Poza tym kobiety uwielbiają czytać powieści o idealnych mężczyznach, którzy są aktualnie jak jednorożce, Nie dlatego, że nie istnieją. Mężczyźni, jak i kobiety, nie są idealni dla wszystkich, ale mogą stać się idealni dla siebie nawzajem. O takich ideałach piszę i takich wszystkim, niezależnie od płci, życzę.
Kiedyś wspomniała Pani, że romanse są niczym bajki, w których napotkamy piękne kobiety i szarmanckich, przystojnych mężczyzn. Czy tym samym Pani książki możemy zgrabnie określić bajkami dla dorosłych w tym przede wszystkim kobiet?
Oj zdecydowanie. Ludzie nie wyrastają z baśni, a jedynie zmieniają ją na powieści dla dorosłych. Większość historii z romansów nigdy nie miałaby prawa się wydarzyć, a jednak marzymy, by były prawdą. Tak samo jest z bajkami.
Oczywiście warto zapytać, czy w planach ma już Pani kolejną książkę, a jeśli tak to czy wpisze się ona w serie NIGDY?
Mam rozpoczętych kilka powieści i trudno mi na powiedzieć, na której skupię się w pierwszej kolejności. Na pewno powstanie druga część „I obiecuję ci miłość”, jest już w zaawansowanym etapie i mam nadzieję, że uda mi się ją zakończyć i wydać w przyszłym roku.
Kończąc, należy podziękować za udzielone odpowiedzi oraz zapytać czego życzyć na przyszłość.
Więcej czasu na pisanie i spokoju ducha. W burzliwych czasach skupiamy się na sobie, w spokojnych dajemy coś od siebie innym. Moim darem są moje powieści.