Rozmowa z Mariuszem Jagiełło, poetą
| Dodano: 2 czerwiec 2014
| Dodany przez:
Jowita (Wivel) Szpilka

Marzena Lipowska w rozmowie z Mariuszem Jagiełło - autorem poezji, którą sam autor często ukazuje ją na swoim fan page: Mariusz Jagiełło Wiersze na Facebooku
Mariuszu, jesteś poetą po godzinach czy w każdej chwili swojego życia?
Po pierwsze, nie myślę o sobie jako o poecie. Poetami są czy też byli: Miłosz, Herbert, Szymborska, Zagajewski, Świetlicki. Piszę wiersze, teksty – raz lepsze, a raz gorsze. Na określenie poeta trzeba sobie zasłużyć. Twórcą jestem w momencie, kiedy zaczynam pracować nad tekstem. Pisanie wierszy to rzemiosło, praca. Proces świadomy i przemyślany – czego wielu, szczególnie młodych twórców nie rozumie. Poza pisaniem wierszy jestem również ojcem, partnerem, pracownikiem. Wiodę normalne życie. Jestem typowym facetem, który czasami sięga po pióro.
Urodziłem się w Warszawie i jestem warszawiakiem z dziada pradziada. Nasiąkłem tym miastem. Nigdy nie mieszkałem dłużej poza stolicą – mieszkałem na Woli, Mokotowie, Ursynowie. Najbliższy memu sercu jest Ursynów. Tutaj spędziłem swoje młodzieńcze lata, tutaj mieszkam obecnie. Nie jest jednak tak, że to miasto sprawiło, że zacząłem pisać – jest obecne w moich wierszach, ale nie jest najważniejszą inspiracją. Inspiruje mnie „człowiek” i jego zachowania.
Największą swobodę mam na swoim fan page: Mariusz Jagiełło Wiersze na Facebooku. Ponieważ sam jestem jego administratorem, to ja decyduję, kiedy i jakie teksty, w jakiej formie się na nim pojawią. Publikowanie w czasopismach bądź różnych blogach czy portalach to oczywiście zawsze wyróżnienie. Miła jest świadomość, kiedy ktoś zaproponuje współpracę oraz fakt, że można trafić do większej ilości czytelników. Szczególnie, że w dzisiejszych czasach to autor powinien szukać odbiorców swoich słów. Poezja jest niszą, praktycznie nieobecną w mediach. Księgarnie w większości nie chcą sprzedawać poezji. Dlatego też od twórcy zależy, jakimi drogami dojdzie do czytelnika.
Ciekawe pytanie, ponieważ mam wrażenie, że dopiero w czasie studiów zacząłem świadomie i z przyjemnością zdobywać wiedzę na różne, często niezwiązane ze sobą tematy. Czasy liceum wspominam raczej jako „mordęgę od klasówki do klasówki”, „od lektury do lektury”. Bez przyjemności nauki. Po zdaniu matury miałem szczęście studiować dość niespotykaną specjalizację „edukacja administracyjno – polityczna”. Moja uczelnia „podpięła” ową specjalizację pod kierunek „pedagogika”. Wynikało to z faktu, że nie miała zezwolenia na prowadzenie kierunku „politologia”. I tak mogę napisać, że poniekąd studiowałem pedagogikę, pomieszaną z politologią i administracją. Z jednej strony uczyłem się o pedagogice wczesno – rozwojowej, a z drugiej o systemach politycznych w Stanach Zjednoczonych czy Francji. Najważniejsze, że nauka mnie wciągnęła. Niewiele ma to wspólnego z pisaniem wierszy, ale wiedza ogólna przydaje się również w tej dziedzinie.
Po pierwsze, nie znam twórcy wierszy, który utrzymywałby się z ich pisania. Każdy musi zarabiać na chleb. Pisanie wierszy to raczej pasja, hobby, potrzeba, wewnętrzny przymus. Wydając swoje wiersze bardzo często autorzy dopłacają do tego „interesu”. Tomiki najczęściej się rozdaje. Tak więc każdy z nas - autorów dzieli życie zawodowe ze swoją pasją. Po prostu jest do tego zmuszony. Nie jesteśmy muzykami czy aktorami, którzy mają szanse realizować się w swoim zawodzie i jeszcze godnie zarabiać. Nie istnieje zawód „poeta” czy „autor wierszy”. Nawet na prozie ciężko zarobić – no chyba, że ktoś sprzedaje tyle książek, co Katarzyna Grochola. Czytelnictwo w Polsce jest na dość niskim poziomie. Czytelnictwo wierszy jest na bardzo niskim poziomie. Osobiście chwalę sobie moją pracę w Urzędzie Patentowym. Jest rozwijająca i daje satysfakcję. Jeżeli chodzi o niepokorną naturę, należałoby zapytać moją szefową. (śmiech) Biorąc pod uwagę, że pracuję w UP już ponad dziesięć lat, udało „nam” się wypracować kompromisy. (śmiech)
To było moje pierwsze spotkanie z czytelnikami. Odbyło się w bardzo przytulnym lokalu „Obroty Rzeczy” przy Hotelu Sobieski. Zacznę od tego, że przy organizacji poza właścicielami wsparło mnie kilka osób. Wiersze czytali bardzo utalentowani aktorzy: Magdalena Pieczyńska i Arkadiusz Gołębiowski. Piosenki z moimi tekstami śpiewał Dariusz Kwiatkowski. Wieczór prowadziła Wanda Szczypiorska. Chciałbym im jeszcze raz w tym miejscu bardzo podziękować. Co do samego wieczoru, to oczywiście było dla mnie niezapomniane przeżycie. Szczególnie, że lokal nie świecił pustkami. (śmiech) Czymś niesamowitym jest dzielić się na żywo swoją twórczością. Czy był to sukces? Trudno mi to ocenić. Na pewno było to doświadczenie, dające dużą satysfakcję. Mam nadzieję powtarzać takie spotkania w przyszłości.
Tak - to prawda. Obecnie trwają pracę nad moim debiutanckim tomikiem: „Człowiek z brudnopisu”. Ukaże się nakładem Wydawnictwa Fundacja Duży Format. Wiersze, które się w nim znajdą, koncentrują się na dylematach współczesnego mężczyzny z określonym bagażem życiowym. W ogromnym stopniu jest to poezja konfesyjna. Mam nadzieję, że zaciekawi czytelników. Zapraszam wszystkich na mój fan page Mariusz Jagiełło Wiersze, który można odszukać na Facebooku. Właśnie tam można zapoznać się z moją twórczością, jak i wyrobić o niej określone zdanie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marzena Lipowska
4 kwiecień 2016 o 11:56