Recenzja z bloga hugekultura.blogspot.com

Okładka
Choć to debiut tej autorki trzeba przyznać, że trudno spostrzec jakiekolwiek mankamenty. Lekturę czyta się szybko i płynnie mimo że porusza niełatwy temat. Traktuje o walce z chorobą. Nieuleczalną.

Pojawiającą się znienacka i trudną do zdiagnozowania. Niestety mimo że mamy XXI wiek niewiele wiadomo na temat endometriozy. Przyznam się szczerze, że pierwszy raz słyszę o tej chorobie, a okazuje się, że dotyka ona tylko kobiet. Aż włosy na skórze się jeżą, gdy pomyślę, że tak wiele przedstawicielek płci pięknej cierpi z jej powodu, a jeszcze nie wymyślono jak się jej pozbyć. Niby nie jest to choroba śmiertelna (jak na przykład niektóre odmiany nowotworu), ale niezwykle uciążliwa i bolesna.

Historia jest niezwykle poruszająca. Można nazwać ją tzw. "wyciskaczem łez". Niejednokrotnie podczas lektury popłakałam się poznając losy Róży. Żony, matki, córki. Kobiety, która mimo strachu potrafiła wziąć się w garść i rozpoczęła jakże nierówną walkę z chorobą. Przy wsparciu bliskich przetrwała dwie operacje, liczne terapie farmakologiczne. Sama początkowo nie była pewna czy podoła. Jednak się nie poddała i nadal walczy każdego dnia. Nie wiadomo kiedy choroba może powrócić. Najgorszy jest czas, gdy już chory myśli, że jest lepiej. Ma nadzieję, że może objawy całkowicie ustąpiły i całkowicie wyzdrowieje. Niestety tak się nie stanie. Endomerioza nigdy nie odpuszcza. Czai się nieraz bardzo długo i atakuje w najmniej spodziewanej chwili. Cóż za okropna choroba...
Lektura ukazuje zmianę postrzegania otaczającego nas świata przez osoby dotknięte tą chorobą. Myślę, że podobnie dzieje się w przypadku zachorowania na inne przewlekłe choroby. Częste wizyty w szpitalach, ciągły strach o życie wpływają na sposób życia "pacjenta". Tak, ponieważ chory staje się w takim przypadku stałym pacjentem. Perspektywa braku nadziei na całkowite wyzdrowienie niektórych psychicznie załamuje, a inni tak jak nasza bohaterka próbują poradzić sobie z każdym następnym dniem. Pesymistyczna diagnoza zmienia życiowe priorytety, a niekiedy wyzwala dotąd ukrywane talenty. Chorzy zaczynają dostrzegać "coś" więcej poza uczestnictwem w wyścigu po awans, wyższą pensję czy drogi apartament. W chwili prawdy wielu z nich robi rachunek sumienia lub ocenia swe dotychczasowe osiągnięcia. Niestety często okazuje się w takich momentach, że bogactwo nie jest najważniejsze w życiu. 
Niezmiernie zdziwił mnie fakt, że tak niewiele mówi się o tej chorobie. Szacuje się, że co 6 kobieta w okresie rozrodczym jest zagrożona. To zatrważające statystyki. Smuci także fakt, że niektórzy lekarze nie potrafią prawidłowo jej zdiagnozować. Wiele kobiet cierpi przez nieraz 20, 30 lat, nie wiedząc co im dolega. Umiemy pokonać niejednokrotnie nowotwór, a jeszcze nikt nie wynalazł sposobu na wygranie "wojny" z endometriozą. Nie znalazłam także żadnych informacji w kwestii czy są prowadzone badania w tym kierunku. A może naukowcy uważają, że skoro nie jest to choroba śmiertelna to można z nią żyć... Mam nadzieję, że nie. Pozostaje tylko nadzieja, że niedługo zostanie odkryty nowy sposób na wyeliminowanie tej choroby i koszmar kobiet się skończy...
http://hugekultura.blogspot.com/2015/02/podstepna-zmija-czyli-endometrioza.html

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl