Recenzja: Aleksandra Bartczak, 97books.blogspot.com

Okładka
Z ciekawości, jak Marta Staniszewska poradziła sobie z kolejną książką, postanowiłam sięgnąć po I obiecuję ci miłość. Nie minęło wiele czasu od przeczytania dwóch poprzednich książek tej autorki, więc doskonale pamiętam większość potknięć i niedociągnięć znajdujących się w tamtej serii. Jednocześnie nie nastawiałam się na nic konkretnego, bo nie chciałam się zawieść. Po raz kolejny książkę autorki postanowiło wydać wydawnictwo Psychoskok. Premiera została zaplanowana na 15 września.


Wincent obiecał przyjacielowi, że nigdy nie będzie walczył o kobietę, dla której stracił głowę. Z bólem pozwolił, aby żyła u boku mężczyzny, który jej nie szanuje, nie jest jej wierny i określa mianem zimnej ryby oraz dziwki. Gdy powrócił po jakimś czasie, dostrzegł, jak z wesołej i zaradnej kobiety przemieniła się we wrak człowieka. Zdał sobie także sprawę, że nigdy nie przestał jej kochać. Jednak czy zdoła dotrzymać obietnicy danej Tomaszowi i będzie trzymał się z daleka od kobiety, którą kocha z każdym dniem coraz bardziej? Czy postawi wszystko na jedną kartę i straci przez to przyjaciela?

Wielu z Was pewnie pomyśli, że takich historii jest na pęczki w literackim świecie, a I obiecuję ci miłość nie reprezentuje sobą nic oryginalnego i wartego uwagi. Chciałabym wszystkich wyprowadzić z błędu, ponieważ mimo szablonowości, potrafi momentami zaskoczyć czytelnika, a także wywołać w nim szereg mieszanych uczuć. Historia z tej książki mogła przydarzyć się każdemu z nas, może dlatego mi się spodobała i być może przez to nie odbieram jej jako pełnej sztuczności i schematyczności. Fabuła nie jest jednak tak rozbudowana, jak myślałam. W niektórych momentach zabrakło mi konsekwentnego prowadzenia akcji i to chyba jedyny minus, jaki dostrzegłam w tej książce.Planuję spędzić resztę mojego życia na uczeniu się ciebie na pamięć, tak abym po zamknięciu oczu mógł w dowolnej chwili przywołać wspomnienie twoich ust.Autorka wprowadziła do powieści ciekawe wątki oraz wykreowała autentycznych bohaterów. Nie skupiła się wyłącznie na wątku miłosnym, lecz poświęciła wyjątkowo dużo uwagi trudnym relacjom Izabelli i Tomasza, a także sprawom codziennym. Nie zapomniała o bohaterach drugoplanowych oraz ich rozterkach. Nie brakuje też małego wątku sensacyjnego, który nadaje świeżości całej książce, która dzięki niemu zyskuje na wartości.

Jestem pewna, że autorka opisując historię Wincenta i Izabelli, nie chciała pokazać wyłącznie banalnego romansu, lecz także małżeński konflikt, którego rozwiązanie nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się początkowo wydawać. Na świecie jest wiele małżeństw borykających się z mnóstwem problemów. Są też związki niezwykle toksyczne, a życie w nich jest zgubne dla kobiety, dla mężczyzny, albo dla obojga. Jeden z takich problemów przedstawia Marta Staniszewska w swojej książce. Związek z despotycznym, dwulicowym mężczyzną nie jest spełnieniem marzeń i Izabella przekonuje się o tym bardzo szybko. Uzależnienie od męża i strach mogą być zgubne. Czy bohaterka znajdzie w sobie dużo siły, aby walczyć o szczęście i spokój?

Kolejny raz nie wiem, co mam myśleć o głównej bohaterce. Nie była irytująca, ale też nie byłam w stanie jej polubić. Być może taki jej urok, ale według mnie była nieco rozlazła. Autentyczności jej naprawdę nie brakuje, ale czytanie o jej problemach lub wątpliwościach, nie wywoływało we mnie współczucia. Od początku do końca jej postać była dla mnie zupełnie obojętna. Wincent natomiast był postacią, którą polubiłam od pierwszych kart książki. To właśnie jego zachowanie i postępowanie wywoływało u mnie najwięcej emocji. Od złości aż po wzruszenie. Warto wspomnieć, że w książce pojawiają się też inne postacie. Jest zwariowana przyjaciółka Izabelli, despotyczny mąż głównej bohaterki, a także epizodyczne postacie, mające wpływ na rozwój całej historii.To zadziwiające jak miłość przypomina obłęd.Po raz kolejny Pani Marta Staniszewska pozytywnie mnie zaskoczyła. Jej styl jest lekki, a język, jakim się posługuje prosty oraz przystępny. Oczywiście nie obyło się bez wulgaryzmów, ale nie rażą czytelnika, ponieważ nie jest ich zbyt wiele. Zdania nie są długie i zawiłe, przez co czytelnik czerpie wyłącznie przyjemność z czytania. Widzę naprawdę duży progres, jaki autorka zrobiła od swojej pierwszej książki. Błędy i niedociągnięcia zostały zniwelowane do minimum, a tekst czyta się naprawdę przyjemnie.

I obiecuję ci miłość to historia o miłości i nienawiści, o bólu i rozkoszy, o pożądaniu i wyraźnej niechęci, a także o strachu i uzależnieniu od męża. Autorka stworzyła bohaterów z krwi i kości, którym będziemy współczuć, a także im kibicować. To książka, która da nadzieję, pobudzi wyobraźnię, a także wyostrzy zmysły. To idealna pozycja dla kobiet, lubiących historie z życia wzięte.

Recenzja: Aleksandra Bartczak, 97books.blogspot.com
http://97books.blogspot.com/2016/09/89-i-obiecuje-ci-miosc-marta-w.html

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl