"Przypadki nie istnieją".– kontynuacja wywiadu z Flou Taker

Obrazek artykułu
Kontynuacja wywiadu z Flou Taker. Tym razem autorka opowiedziała o kempingu Maralunga". To miejsce istnieje naprawdę i stało się inspiracją tej powieści miłosnej.

Życie bywa przewrotne. Niektórych zdarzeń nie da się przewidzieć. Planować oczywiście warto, ale trzeba liczyć się, że los może niespodziewanie nas zaskoczyć.

Flou Taker przeżyła wręcz nieprawdopodobną wakacyjną podróż. Długa jazda nieznanymi uliczkami w obcym kraju zawsze prowadzi do jakiegoś celu. Pisarka trafiła do malowniczego kempingu. Powieść o miłości," Maralunga” dowodzi, że przypadki nie istnieją. Więcej szczegółów autorka zdradziła w wywiadzie.


Nim przejdziemy do rozmowy na temat następnej Pani książki, warto spytać, co Pani porabia w momentach, kiedy chce odpocząć od pisania? A może ciągle rozmyśla Pani o kolejnych historiach?


Co robię? Staram się stosować zasadę – minimum interwencji, maksimum efektu. Czyli nie dać się wciągnąć w jałowe dyskusje, roboty głupiego i wszelkiego rodzaju przymusy. Uprawiam ogródek – patrz podana wyżej zasada – czytam większość serwisów informacyjnych z przeciwległych sobie biegunów. Najbardziej lubię te omawiające sprawy z pozycji środka. Oglądam filmy, teorie spiskowe (te lubię najbardziej) i z przykrością stwierdzam, że wszystko się ludziom poplątało. Natykam się również na fajnych ludzi, którzy są pełni sił i energii, chcą coś zmienić i mam nadzieję, że się im to uda. Teraz mamy taką sytuację jak w silniku samochodowym. Tłok spręża paliwo i ono zaraz wybuchnie. Takie jest prawo buszu...


Na pewno jako autorka potrafi Pani zaskakiwać. Skąd czerpie Pani pomysły na nowe opowieści?


Z obserwacji i z głowy, czyli – jak to się mówi – z niczego... Trochę już na ten temat napisałam wyżej. Tematów jest tak dużo, że czasami jest kłopot z wyborem.


A o czym marzy Flou Taker?


 Zapomniała o swoim największym marzeniu. Jest tak abstrakcyjne, że schowane głęboko. A brzmi tak:

"Odpowiednim do tego celu samochodem, i z odpowiednim facetem (siła przy zmianie koła) zmiennikiem do kierownicy, przejechać przez lasy Kanady, zobaczyć z bliska Góry Skaliste, powłóczyć się po Pustyni Arizona. Tylko tyle i aż tyle..."


Sama Pani widzi, że takie może być jedynie marzenie... W zasadzie najłatwiej w nim o samochód...



"Maralunga" to przyjemna powieść obyczajowa przepełniona emocjami oraz miłosnymi wątkami. Skąd pomysł, by tym razem zabrać czytelników do Włoch?


Lubię ciepłe morze, piękne krajobrazy, słońce... Jestem zodiakalnym Lwem.


Ważna część akcji powieści będzie toczyć się we Włoszech nad Morzem Śródziemnym, a dokładnie na terenie kempingu „Maralunga". Czy pisanie poprzedziła osobista wizyta w pięknych Włoszech, czy posłużyła się Pani wyobraźnią?


Tę podróż odbyłam z moim mężem, który nie doczekał kolejnych wakacji. Była to najpiękniejsza „jazda” mojego życia. Robiłam notatki w trakcie. Pojechaliśmy w ciemno, był to rok, gdy zniesiono granice i można było pojechać na dowód osobisty. Do „Maralungi” trafiliśmy przez przypadek, bo na innym kempingu nie było już miejsca. To najlepszy dowód na to, że przypadki nie istnieją.


Główna bohaterka powieści to projektantka Mati, która ukończyła uczelnię artystyczną. Czy wiedząc, że Pani kończyła podobny kierunek, możemy uznać, że Mati jest w jaki sposób podobna do Pani?


W jakimś tam fragmencie zapewne tak. Do tej pory marzę o domku na wsi. Daleko od zgiełku.


Bohaterka Mati wiodła raczej przewidywalne życie, ale spotkanie po latach zmienia wszystko. Nie bez przyczyny przecież Alex zawrócił jej w głowie. Nigdy nie, przestał myśleć o niej i jej talencie. Czy w prawdziwym życiu chciałaby Pani przeżyć podobną historię?


W pewnym sensie nawet przeżyłam, ale nie pisaliśmy razem książki...


Stworzyła Pani piękną opowieść, bo przecież Mati będzie pisać razem z Aleksem książkę. Stopniowo słowo po słowie, zdanie po zdaniu, akapit po akapicie przygotują więc szczerą opowieść o miłości, która zacieśni łączącą ich relacje. Czy uważa Pani, że podobna historia mogłaby wydarzyć się w prawdziwym życiu?


Och tak! Miałam sporo miłości w życiu. Bardzo pięknych i bardzo inspirujących. Właściwie nie ma innego, tak bardzo podstawowego uczucia. Ma tyle różnorodnych barw i odcieni, tyle ścieżek do niej prowadzi. Od nas tylko zależy czy potrafimy jej sprostać. A warto !


Czy poczułaby się Pani urażona lub zaskoczona, gdyby odbiorcy uznali " Maralunge" za romans lub powieść romantyczną?


Oczywiście, że nie poczułabym się urażona. Taki był pierwotny zamysł. Powieść o miłości. W jakiejś rozmowie, której już nie pamiętam, ktoś powiedział, że najlepiej się sprzedają Harlekiny, romanse i pornosy. Powiedziałam, że to przecież najłatwiej napisać. Każdy w życiu brał w czymś takim udział, albo o tym marzył. „To napisz coś takiego” - usłyszałam.

O.K. - powiedziałam i chyba nawet się założyliśmy... No i poszło.


W tym miejscu trzeba również zapytać, jakimi słowami zachęci Pani odbiorców do sięgnięcia po tę książkę?


W przypadku „Maralungi” jest to łatwiejsze. Historia dwóch równoległych światów, w których miłość jest na pierwszym planie. Opowieść bez specjalnych dramatów, chyba nawet momentami inspirująca do popatrzenia na własne związki, ale dzieje się. Akcja emocjonalnie podkręcona. Dobra na chwilowe (?) wyjście z obłędu otaczającej nas rzeczywistości.


Warto także zapytać, czy z czasem pojawią się kolejne książki? Może już coś Pani piszę?


Oczywiście! Mam jeszcze ciepłą, kolejną opowieść. Bohaterka pisze książki i obraca się w towarzystwie artystycznym, niekonwencjonalnym, barwnym i lekko zwariowanym. Muszę odczekać chwilę, żeby wprowadzić ewentualne poprawki. No i skołować kasę... znowu będą ziemniaki z kwaśnym mlekiem i zapiekanka z mąki i wody...

Czekając, aż się ta opowieść uleży, zaczęłam pisać zwyczajny kryminał. Też chyba mimo wszystko odrobinę odjechany. No, ale taką mam już odjechaną duszyczkę w tym życiu. W sumie – bardzo ją lubię.


Kończąc, należy podziękować za udzielone odpowiedzi. Prosimy przy okazji zdradzić, czego powinniśmy życzyć Pani na przyszłość?


Zdrowia, pomyślności i jeszcze raz pieniędzy... na książki. I spokoju.


Bardzo serdecznie dziękuję za zainteresowanie moją osobą, ciepło pozdrawiam i życzę Wydawnictwu mnóstwa sprzedanych egzemplarzy. Łącznie z moimi – oczywiście.

Małgorzata Wolska – Flou Taker.


Pierwsza część wywiadu z Flou Taker – TUTAJ



Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl