„Przemierzałam drogę jaką szedł Adam”. – wywiad z Moniką Jagodzińską
Monika Jagodzińska jest młodą, ambitną i obowiązkową pisarką. Świadczy o tym fakt, że autorka od początku kierując się myślą „non omnis moriar” cyklicznie spisywała kolejne historie. Są to zupełnie odmienne opowieści i choć wiele je różni, łączy jedno. Egzystencjalna tematyka. Autorka najbardziej lubi Bogiem poruszać ważne, aktualne problemy społeczne.
Tym razem autorka oddaje w ręce czytelników książkę inspirowaną prawdziwym życiem Adama Gałęskiego.” Uzależniony. Droga do trzeźwości „ to wstrząsającą historia kropka odpowiadając na pytania, autorka wyznała, że wszystko, o czym przeczytamy, zdarzyło się naprawdę.
Pani Moniko, od ostatniej rozmowy minęło sporo czasu. Dlatego na początek proszę opowiedzieć, jak radzi sobie Pani z dzieleniem czasu pomiędzy pracę, naukę, pisanie. Czy bywa ciężko?
Nie zawsze jest łatwo to wszystko pogodzić, nie mniej jednak nie jest to niemożliwe. Wydaje mi się, że jest to kwestia umiejętności organizowania czasu i dobrego planowania dnia. Mnie osobiście bardzo w tym pomaga kalendarz szkolny, mój "planner życia" (śmiech), który zawsze mam przy sobie.
W obecnej sytuacji nie można nie zapytać o kwestie pandemii koronawirusa. Wybuch zarazy zmienił świat. A czy, w jakiś sposób wpłynął na Pani życie? Obudził lęk, zmotywował do stosowania wielu środków ostrożności, a może rozbudził refleksje na temat kruchości ludzkiego życia?
Nie będę ukrywała, że na początku, w marcu, jak to wszystko się zaczęło odczuwałam duży lęk. Bardzo się wtedy bałam, co przyniesie kolejny dzień. Teraz już bardziej się oswoiłam z sytuacją i po prostu staram się dostosowywać do środków ostrożności. Szczęśliwie u mnie w rodzinie nikogo koronawirus nie dopadł (odpukać) i mam nadzieję, że tak pozostanie. Na pewno obecna sytuacja skłoniła mnie też do refleksji na temat wartości w życiu i docenianiu tego, co się ma, ponieważ bardzo łatwo jest stracić niemal wszystko.
Najpewniej pomimo wszystko, nie ustawała Pani w pracy. Dzięki temu do rąk czytelników trafiła powieść „Uzależniony. Droga do trzeźwości”. Opisana historia jest inspirowana życiem Adama Gałęskiego. Skąd pomysł lub potrzeba, by poruszyć trudny temat nałogowej zależności od substancji psychoaktywnych?
Szczerze mówiąc, był to pomysł Adama. Czuł on potrzebę opowiedzenia swojej historii jako raz świadectwa, a dwa jako przestrogi. Gdy przedstawił mi temat i streścił historię od razu zgodziłam się na współpracę, gdyż wiedziałam, że jest to moja tematyka. Dodam, że wcześniej się nie znaliśmy. Ucieszyłam się też, że będę mogła napisać książkę na podstawie prawdziwych wydarzeń i przeżyć, ponieważ wiedziałam, iż wtedy opisane w niej przeżycia, czy zachowania, nie będą odbiegały od stanu faktycznego.
Zwierzenia Adama, który jest głównym bohaterem występującym w roli narratora, opowiadającego swoją wstrząsającą historię, są podwaliną tej pozycji. Czy zdradzi Pani, w jakich okolicznościach poznała Adama?
Adam, jak już wspomniałam bardzo chciał przedstawić swoją historię i być pomocą dla innych. Szukał osoby, która pomogłaby ubrać w słowa to, co chce powiedzieć i przelać na papier. Okazało się, że żona Adama i moja koleżanka się znały i to dzięki temu udało nam się nawiązać współpracę. Adama poznałam już jako osobę z ustabilizowanym życiem.
Proszę także opowiedzieć, na jakich zasadach odbywała się pani współpraca z Adamem. Czy opowiedział Pani swoją historię, ufnie zezwalając na jej zgrabne „ubranie” we właściwe słowa? A może wielokrotnie kontrolował i nadzorował proces twórczy?
Spotykaliśmy się co jakiś czas i Adam opowiadał mi w "odcinkach" swoją historię zezwalając na jej nagrywanie. Ja stopniowo spisywałam wszystko i rozdział po rozdziale wysyłałam do niego, aby mógł się zapoznać z treścią, podać mi ewentualne poprawki, które bezproblemowo nanosiłam, chociaż nie było ich za dużo. Adam był bardzo otwarty na mój sposób pisania i pomysły. Cała współpraca przebiegała w przyjaznej atmosferze. Nikt nikomu nie robił problemów.
Czytelników z pewnością poruszy ta „napisana przez życie” historia. Zawiła życiowa droga Adama pełna jest chwilowych wzlotów i bolesnych upadków. Jakie emocje budziły się w Pani, w trakcie opisywania tych dramatycznych momentów?
Opisując tą historię, chcąc nie chcąc przemierzałam drogę jaką szedł Adam. Mało tego, pisałam w pierwszej osobie, stawałam się bohaterem który wszystko opowiada. Momentami aż nie dowierzałam, że taka czy inna sytuacja miała miejsce. Na pewno towarzyszyły mi silne emocje, tym bardziej, że Adama poznałam już "po" wszystkim. Patrząc na niego, a na książkowego bohatera, to jakby patrzeć na dwie różne osoby.
Warto zapytać, czy pisząc tę książkę, poznała Pani wiadomości, których może w innym wypadku nigdy by nie posiadła? Chodzi, chociażby on tak zwany talizman kierowcy, czyli dopalacz?.
Tak. Oprócz wspomnianego dopalacza, poznałam przede wszystkim sposób funkcjonowania wielu ośrodków leczenia uzależnień. Dowiedziałam się, jak wygląda proces leczenia, jak działa społeczność, jak wygląda hierarchia w takim miejscu oraz jakie prawa i obowiązki przysługują każdej z grup pacjentów. Do tego oczywiście poznałam motywację osoby uzależnionej, co nią kieruje, jak postrzega świat, dlaczego zatacza błędne koło itp. Wydaje mi się, że bez bezpośredniego kontaktu z osobą która przeżyła to na własnej skórze, ciężko by mi było rzetelnie wszystko opisać i przedstawić.
Adam stopniowo staczał się na dno. Oczywiście podejmował próby zerwania z nałogiem, ale do walki o życie w pełni zmobilizowała go dopiero śmierć przyjaciela Krzysztofa i przeżyty wypadek samochodowy. Czy wspomniany bohater również jest autentyczną postacią?
Tak, jest to postać autentyczna. Imię zostało jednak z szacunku zmienione.
Tę książkę można nazwać środkiem prewencyjnym mającym przeciwdziałać narkomanii. Czy chciałaby Pani, żeby powstrzymywała ona młodych ludzi przed zażywaniem śmiercionośnych używek?.
Oczywiście. To właśnie jeden z celów tej książki. Doskonale zdaje sobie sprawę, że obecnie młodzi ludzie lubią próbować różnych rzeczy, zwłaszcza jeśli nie są one legalne. Każdy też jest inny, jedni zapalą przykładowo "zielsko" od czasu do czasu, bo mają kaprys, inni w ogóle, następni raz spróbują i na tym poprzestaną, a kolejni zatracą się w uczuciu błogości tak jak Adam. Zależy mi aby ta książka dotarła w szczególności do młodych i żeby zobaczyli, w co można się wpakować, jeśli nie zachowa się zdrowego rozsądku. Nie da się też całkowicie ustrzec przed zażywaniem używek. Ile ludzi tyle sposobów. Nie mniej jednak,historia Adama ma pokazać, że wpaść w uzależnienie jest łatwo, wyjść już dużo gorzej i ma za zadanie, dać do myślenia.
Opisując historię Adama, poruszyła Pani temat narkomanii, hazardu, przestępczości i życia na haju. Na to pytanie nie musi Pani odpowiadać, ale czy kiedykolwiek kusiło Panią, by spróbować czegoś nielegalnego?
Jeśli mam być szczera to nie. Nigdy nie odczuwałam potrzeby urozmaicenia sobie życia takimi sposobami.
Oczywiście zbyt wielu szczegółów nie warto zdradzać. Można jednak zapytać, w jaki sposób i kogo przede wszystkim chciałaby Pani zachęcić do lektury?
Przede wszystkim młodych, powoli wkraczających w dorosłość. Chciałabym aby poprzez karty tej lektury zdali sobie sprawę, co może się stać i jak łatwo jest wpaść w nałóg, żeby odciąć się od problemów otaczającego nas świata, a niestety obecnie "wyścig szczurów" i presja są dość wszechobecne. Co więcej, wyjście z problemu, jeśli już hipotetycznie zaistnieje to nie jest takie hop-siup i zależałoby mi, aby nastolatki zdawały sobie z tego sprawę. Dalej, książka ta powinna też dotrzeć do młodych dorosłych, jak i do dorosłych. Nigdy nie wiemy, czy na którymś etapie naszego życia nie podwinie się noga. Dodatkowo, znając pewne zachowania łatwiej nam będzie zauważyć czy problem dotyczy naszych bliskich w tym dzieci.
A teraz na moment cofnijmy się w przeszłość. W 2016 roku pojawiła się Pani debiutancka książka „Cykl”. Ten zbiór 12 opowiadań to fantastyka z przesłaniem, choć wielu czytelników uznało, że przez wzgląd na poruszoną tematykę jest to filozofia metafizyczna. Następnie ukazała się wskazująca klucze do sumienia „Wiara, Nadzieja, Miłość”, czyli inspirowana prawdziwymi wydarzeniami opowieść o problemach nastolatków. Tej jesieni do rąk czytelników trafił natomiast „Uzależniony”. A to już fabularyzowana biografia na podstawie życia Adama Gałęskiego. To bardzo różnorodne gatunkowo pozycje, dlatego warto zapytać, czy którakolwiek z nich ma dla Pani szczególne znaczenie?. Proszę zdradzić także, z którym gatunkiem literackim najprzyjemniej się pani pracowało?
Każda z tych książek porusza trudną tematykę problemów, w czym akurat się odnajduję. Przyznam jednak, że najlepiej pracuje mi się nad historiami na podstawie prawdziwych wydarzeń, z tego względu, że nawet jeśli dodam coś od siebie, z modyfikuje, a jest to nieuniknione, to ten przekaz jest jak najbardziej autentyczny. Jest dość ważne w przypadkutematów uzależnień, chorób itp, ponieważ mam wtedy realny obraz tego, jak dana sytuacja, czy problem wygląda.
Od początku swojej przygody z pisaniem kierowała się Pani myślą Horacego – „Non omnis moriar”. Debiutancka pozycja miała być pierwszą cegiełką osobistego, „literackiego pomniku”. Teraz na swoim koncie ma już Pani trzy świetne książki. Czy spodziewała się Pani, że tak szybko nastąpi realizacja marzeń?.
Oj nie, nie spodziewałam się. W tej chwili mam 22 lata i czasami aż sama nie wierzę, że już na początku dorosłości udało mi się zawalczyć o swoje marzenia. "Cykl" był moim debiutem i sama nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale już wtedy, mając niespełna osiemnaście lat wiedziałam, że jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem. Dużo się na tej książce nauczyłam. Pisząc książkę "Wiara, Nadzieja, Miłość" już bardziej wiedziałam nad czym powinnam pracować, nie mniej jednak nie była to pozycja obszerna. "Uzależniony. Droga do trzeźwości" jest moją pierwszą tak obszerną książką, mającą ponad 300 stron! Sama po sobie widzę, że się rozwijam i zaczęcie w tak młodym wieku nie było błędem. Marzenie się spełniło ale nie zamierzam na tym poprzestać.
Pragnienie pozostawienia po sobie śladu już się spełniło. Czy uważa Pani, że tak, jak chciała, zdołała wnieść coś do dorobku literackiego świata?
Pożyjemy, zobaczymy
Pani Moniko, po serii poważnych pytań, przyda się odrobina wesołości. 2016 – 2018 – 2020 to lata, w których pojawiły się Pani dotychczasowe książki. Czy tym samym nie uważa Pani, że za szczęśliwą cyfrę powinna uznać 2?
Zauważyłam tą analogię (śmiech). Nie mam rozłożonego planu pisania, tak wyszło samo z siebie. Co prawda nie zastanawiałam się, czy uznać liczbę 2 za swoją szczęśliwą, ale kto wie, może pora nad tym pomyśleć
Bez względu na to, czy wierzy Pani w numerologię, jesienne andrzejkowe wróżby, czy ufa jedynie wynikom pracowitości, warto zapytać, czy kolejnej książki możemy spodziewać się za około 2 lata, czyli w roku 2022? A może na jakiś czas planuje Pani „odpocząć” od pisania?
Nie powiem ani "tak" ani "nie" z tego względu, że sama nie wiem jak dalej się życie potoczy. Nie planuję robić co prawda przerwy od pisania i nawet mam już pewną koncepcję ale na chwilę obecną sprawa jest zbyt świeża aby cokolwiek więcej mówić
Kończąc, należy podziękować za udzielone odpowiedzi i zapytać, czego możemy życzyć na przyszłość?
Przede
wszystkim zdrowia i wytrwałości, bo to są dwie najważniejsze
obecnie kwestie.
Ja również z całego serca dziękuję za
zadane pytania. Było mi niezmiernie miło móc na nie odpowiedzieć.
Całej załodze wydawnictwa Psychoskok, a także Tobie drogi
czytelniku życzę wszystkiego, co najlepsze a zdrówka nade
wszystko.