Powrót z powodów sentymentalnych :)

Okładka

Odkąd ostatni raz trzymałam w dłoniach książkę Anny Wysockiej-Kalkowskiej minął ponad rok. Rok przeczytanych książek! Rok opisywania swoich wrażeń na blogu! A jednak bardzo się ucieszyłam, gdy usłyszałam, że będę mogła poznać kolejną opowieść autorki, która zawróciła mi w głowie. A czym? Spokojem, prostotą i czystą przyjemnością czytania.


Zanim zaczęłam pisać tą recenzję (a właściwie moje wywody – ostatnio zdałam sobie sprawę, że mało który z moich wpisów ma przepisową formę recenzji ;)), wróciłam do wpisu sprzed roku. Przypominałam sobie, co urzekło mnie w „Kiedy wiosna nie nadchodzi”, a co nie dawało mi spokoju. Obie książki są świetne. Z rozbawieniem stwierdzam jednak, że nowa główna bohaterka również ma tendencje do zaniedbywania swoich zwierzaków!!!


Ale do rzeczy. Krótki opis fabuły, bo to ostatnio zaniedbuję. Agata niedawno utraciła swojego ukochanego męża. Rodzice nie stanowią dla niej wsparcia w żałobie – zawsze potępiali związek z dziewczyny, uważając, że różnica wieku pomiędzy partnerami jest zbyt duża. Ba! Są pewni, iż Agata została sama, gdyż Tomasz po prostu się nią znudził. Nie mogą wiedzieć, że zginął w tragicznym wypadku…


Agata zupełnie się załamuje. Jedyną rzeczą, która utrzymuje ją przy życiu jest malowanie portretów zmarłego męża. „Moje życie bez ciebie” nie jest jednak opowieścią o żałobie. Opowiada o dobru i o aniołach, które otaczają nas zewsząd. O tym, że nadal na świecie możemy spotkać bezinteresownych ludzi, którzy wyciągną do nas pomocną dłoń. O tym, że koniec jednego świata, zawsze jest początkiem drugiego.


Nie mogę powstrzymać się od porównań, chociaż bardzo bym chciała! Jak dla mnie „Moje życie bez ciebie” jest nową, lepszą wersją książki „Kiedy wiosna nie nadchodzi”. Autorka wraca do polubionego przeze mnie motywu domu na wsi… Oryginalnego miejsca, do którego bohaterowie wracają, żeby zacząć żyć na nowo i przeżyć swoiste katharsis. Rolę sympatycznego staruszka z wcześniejszej książki zajmuje tu jednak właścicielka kawiarni, a jednocześnie dawna znajoma Tomasza, Anna.


Książkę czyta się niesamowicie szybko. Każda kartka nie pozwala przerwać, wciągając czytelnika bez reszty w opowieść. Z drugiej strony to jest sztuka! Pisać o depresji i żałobie, tak żeby nie zmęczyć osoby, która bierze w ręce książkę. “Moje życie bez ciebie” jest chyba najbardziej pozytywną książką o smutku, jaką miałam okazję czytać.


Jedyny minus – nie polecam panom Was pewnie historia znudzi i zniechęci. W końcu to niezobowiązujący romansik, a takich powinniście wystrzegać się z całych sił!

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl