„Pisanie tego e-booka było świetną alternatywą na nudę". – wywiad z Małgorzatą Oziemczuk
Narzucona odgórnie konieczność izolowania się wyrządziła szkody w życiu wielu osób. Zbyt długie przebywanie w domu, ograniczone kontakty interpersonalne oraz zmiana warunków pracy u wszystkich wywołały negatywne odczucia.
Małgorzata Oziemczuk zdołała jednak znaleźć alternatywny sposób na nudę. Dzięki temu każdy może dowiedzieć się „Jak stać się świadomym kierowcą". W wywiadzie autorka opowiedziała o procesie przygotowywania tego jedynego w swoim rodzaju poradnika dla obecnych oraz przyszłych kierowców.
Pani Małgosiu, ponieważ czytelnicy dopiero zaczynają Panią poznawać, na początek warto poprosić, by pokrótce przedstawiła Pani swoją osobę. Zdradziła, co porabia w chwili obecnej oraz, co planuje na najbliższy czas.
Będę
szczera - „Pokrótce” nie jest moją mocna stroną, ale spróbuje.
Obecnie pracuje w dalszym ciągu jako mental-health supporter, jednak za kilka tygodni zaczynam prace na nowym stanowisku jako Residential child support worker. Bardzo się cieszę, ponieważ jest to praca z dziećmi, które zostały bardzo mocno dotknięte przez życie i potrzebują całodobowej opieki, mają także zagwarantowana opiekę terapeutyczną ze względu na traumy jakich doświadczyły. Jestem świadoma tego, że będzie to bardzo emocjonalnie wyczerpująca praca ale jednocześnie, jakie to piękne uczucie być częścią team’u, który wpływa na życie tych ludzi, bierze udział w odbudowywaniu ich poczuciu własnej wartości, niezależności, poczucia sensu w życiu, odbudowywaniu zaufania.
Ciężko opisać jak wielka płynie satysfakcja z tego typu roli. Oprócz tego jestem już w połowie drogi jeśli chodzi o ukończenie studiów magisterskich na kierunku psychologia. Co planuje na najbliższy czas?
Planuje aplikować na doktorat z psychologii klinicznej, chce wyspecjalizować się w temacie depresji, chce pomagać dzieciom i młodym ludziom, ponieważ bardzo długo temat depresji wśród dzieci i nastolatków był tłumiony, uważam że zbyt długo.
A prywatnie?
A prywatnie staram się planować mniej, ze względu na obecną sytuację. Wciąż nie wiem, czy pozwolą nam podróżować, wiec staram się podejść do wszystkiego na spokojnie, jest to dla mnie wciąż coś nowego, bo zawsze lubiłam mieć wszystko zaplanowane. Planuje to na co wiem, że mam wpływ, jednak nie mam obecnie wpływu na decyzje rządu, zobaczę jak sprawy się ułożą, jedno wiem na pewno – jeśli tylko otworzą granice, będę jedną z pierwszych, którzy bukują bilety do ciepłych krajów !
Odbiorcy powinni wiedzieć, że jest Pani kobietą o wielu talentach i zdaje się niespożytej energii. Podobno przez 2 lata pracowała Pani jako inżynier, następnie kilka miesięcy jako projektant prac tymczasowych, po czym pojawiła się myśl o doktoracie z psychologii, stąd rozpoczęte studia magisterskie na tym kierunku oraz podjęte działania jako mental health supporter. Która z tych aktywności dała Pani najwięcej satysfakcji?
Każde z tych zajęć dało mi jakąś satysfakcje (choć doszłam do tego dość późno). Tak więc, pracując jako inżynier, poznałam wspaniałych ludzi, były sytuacje kiedy było bardzo ciężko, ale i sytuacje, które naprawdę bardzo dobrze wspominam. W szczególności, że pracowałam głównie w męskim gronie, gdzie bezsensowne plotki i obrażanie bez powodu nie miały miejsca. Tak, do dziś pewne sytuacje i ludzi wspominam z uśmiechem na twarzy. Satysfakcja? Tak jak najbardziej, bo w końcu przełamałam granice językowe, kulturowe (podejście do pracy w Polsce a w UK to dwie rożne bajki, itp.). Jeśli chodzi o kolejną, pozycje jako projektant prac tymczasowych – niestety w momencie kiedy dołączyłam do drużyny, pojawił się problem z Covid-19 wiec nie zdąrzyłam poznać do końca ekipy, tak naprawdę moja praca ograniczała się głównie do siedzenia w swoim pokoju i pracy online w 100 %. Niestety nie jestem do tego przyzwyczajona, lubię także pracować fizycznie, nie lubię ograniczać się do biernego siedzenia przed laptopem, po prostu taki typ człowieka. Siedzenie przed laptopem i praca w ten sposób męczy mnie bardziej niż np. 10 h zmiana jako site engineer gdzie spędzałam więcej czasu na budowie mierząc, czy wytyczając. Pracując w ten sposób, zdalnie w domu, skończyło się na tym, że obowiązki, które powinnam wykonać w 9 h powiedzmy wykonywałam w 3h a resztę czasu spędziłam na pisaniu e-booka, po prostu w czasie lockdown’u mi się nudziło. Satysfakcja ze stanowiska jako projektant prac tymczasowych? Satysfakcja to za duże słowo, bo spędzałam tam jakieś siedem miesięcy, a ludzie, z którymi współpracowałam, robili naprawdę świetną robotę ! Ale bardzo podobało mi się, że mimo braku wówczas gotowych treningów online robiłam wszystko, o co byłam poproszona mimo braku wcześniejszego doświadczenia, to było jak skok na głęboką wodę. I tu w tym aspekcie, tak pojawiła się satysfakcja. Czy czuję satysfakcję z obecnej pracy i studiów? Jeśli chodzi o studia to satysfakcja ze zdanej sesji w UK, jest dużo mniejsza niż w przypadku zdanej sesji na studiach inżynierskich w Polsce, ponieważ było dużo ciężej jednak na tych studiach w Polsce. Mimo to cieszę, się że tu jestem i niebawem dostane swoją przepustkę nie mogę się doczekać.
Wywiad zawsze pozwala uzyskać od rozmówcy istotne informacje dotyczące określonej kwestii. Nim padną, kolejne pytania warto zapytać, czy kiedykolwiek przypuszczała Pani, że z kimkolwiek będzie rozmawiać na temat własnej, książkowej publikacji?
Nie, w życiu nie przyszło mi to do głowy! Będę szczera, nawet nie lubię czytać e-booków jestem zwolenniczką książek papierowych, jednak realia są takie, że czy chcę, czy nie, jestem obecnie zmuszona do czytania wszystkich artykułów naukowych w wersji cyfrowej, wiec niestety okazuje się, że nieuchronnie w tę stronę właśnie zmierzamy, jeśli chodzi o czytanie książek. Ale sam fakt, że wydałam e-booka, do dziś wydaje mi się jakimś szalonym (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) pomysłem.
Z treści informacyjnej wiemy, że jest Pani 25- letnią mistrzynią dygresji. Czy zdolność do wprowadzania luźnych wątków do głównego tematu wypowiedzi komplikowała lub ułatwiała pisanie e-booka?
Raczej ułatwiała, bo pisało mi się jakoś „lżej”. Czy jednak dzięki tym luźnym dygresjom treść była bardziej przyjazna czytelnikowi ?
Pozwolę to ocenić moim czytelnikom. Czekam na
szczerą reakcję i opinie czytelników. Bo przecież treść była
skierowana właśnie dla nich, o nich tu głównie chodzi.
Wiemy również, że od ponad dwóch lat mieszka Pani w Anglii. Czy rzeczywiście jest to kraj otwierający przed młodymi ludźmi niezwykłe możliwości? I, czy planuję Pani pozostać tam na stałe?
Niestety jeśli chodzi o mnie, najchętniej wykreśliłabym ze słownika termin „stałe”. Dzisiejsze pokolenie rzadko kiedy uważa cokolwiek za „stałe”. Ja na pewno ze swoim charakterem nie planuje na stałe zostać w UK. Spróbowałabym jeszcze zamieszkać w Australii, bo przecież jest to kraj, gdzie żyją najszczęśliwsi ludzie na świecie! Jeśli zostałam oszukana w tym temacie, sama chce się o tym przekonać. Wracając do tematu Anglii – Tak, Anglia jest krajem niezwykłych możliwości, to prawda. Uwielbiam ten kraj i, mimo że chciałabym w przyszłości zmienić kierunek i spróbować zamieszkać przez kilka lat w Australii, zawsze będę miło wspominała Anglię.
Skoncentrujmy się teraz na Pani książce elektronicznej zatytułowanej „Jak stać się świadomym kierowcą”? Z przekąsem wspomniała Pani, że została zmuszona do napisania tej pozycji. Czy zechce Pani objaśnić czytelnikom tę kwestię?
Tak, tak jak wspomniałam w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie. Praca zdalna z domu sprawiała, że niemiłosiernie się nudziłam, pisanie tego e-booka było świetną alternatywą na nudę. W czasie lockdownu wszystko było zamknięte. Wynajmowaliśmy mały pokój, strasznie męczące było siedzenie całymi dniami w domu i oglądanie w kółko netflixa. Pozostało mi tylko czytanie książek i pisanie mojego e-booka – tak wspominam właśnie pierwszy lockdown. Mało tego – bardzo dobrze się bawiłam, „pisząc”, jakkolwiek to zabrzmi!
Nie da się ukryć, że pandemia koronawirusa zmieniła świat. A, w jaki sposób wpłynęła na Pani życie? Obudziła lęk, zmotywowała do stosowania wielu środków zaradczych, a może rozbudziła refleksje na temat kruchości ludzkiego życia?
Myślę, że koronawirus otworzył mi oczy na coś bardzo niedobrego – na to jak bardzo ludzie są podatni na to co mówią media, jak bardzo mocno dają sobą manipulować. Jak mało robią własnego research’u na temat tego co jest prawdziwe, a co nie jest. Często cytują to co zostało powiedziane w mediach, tylko dlatego że, „mądrze” zabrzmiało. Bardzo mnie to irytowało, jak ludzie szybko poddawali się jakimkolwiek zaleceniom rządu, nie patrząc na konsekwencje ekonomiczne, mnóstwo ludzi na świecie umiera teraz z głodu (dużo więcej niż przed epidemią) jako konsekwencja takich biernych zachowań społeczeństwa. Jestem rozczarowana, bo ile organizacji, firm, instytucji na tym zarobiło, dlaczego nie chcemy tego widzieć? Czy tak jest po prostu łatwiej, wygodniej? Zaczęłam zadawać sobie właśnie tego typu pytania. Bo, to, że życie jest kruche, było jasne przed epidemią, przecież mamy bliskich, którzy co jakiś czas umierają, wypadki losowe itp. Wracając do tematu koronawirusa - bardzo dużo ludzi umiera na zwykłą grypę i nikt o tym nie mówi! Niech porównają przypadki umieralności na grypę z umieralnością na koronawirusa! No, ale wiadomo, grypa to oklepany temat, media zarobią lepiej na czymś, co jest świeże, nowe. Niestety, dużo ludzi, którzy umarli na choroby niezwiązane z koronawirusem było określanych jako ofiary koronawirusa. W odpowiedzi na pytanie – nie, epidemia nie wzbudziła we mnie żadnego lęku, bo właściwie zawsze będzie się dobrze żyło). Nie zamierzam chować głowy w piasek, poddawać się naciskom na szczepionki. Uważam, że należy stosować porządną selekcje informacji oglądając BBC (wiadomości), czy inne programy informacyjne, czy także czytając prasę. Media to niebezpieczna broń. Być może właśnie tego nauczyłam się w okresie epidemii.
Pozostańmy przy wątku zarazy, bo ponoć ograniczony kontakt ze światem zewnętrznym zmotywował Panią do poszukiwania alternatywnego sposobu na nudę, okiełznanie ponurych myśli oraz oferowanie pomocy innym. Wspierana przez męża zaczęła więc Pani pisać, dzięki czemu obecnie wszyscy mogą sięgać po e-booka „Jak stać się świadomym kierowcą". Czy można więc uznać, że w pani przypadku ten przykry czas przyniósł ze sobą korzyści?
Tak myślę, że w jakiś sposób także pomógł mi przejść przez ten trudny czas, nie skupiając się jedynie na temacie epidemii. Cieszyłam się każdą godziną spędzoną nad e-bookiem, bo odcinał mnie od tego niewygodnego tematu, jakim był Covid-19.
W momencie przygotowywania e-booka "Jak stać się świadomym kierowcą”? Od sześciu lat posiadała Pani prawo jazdy. Tyle że podobno za kierowcę uważa się Pani od około dwóch. Czy wytłumaczy Pani odbiorcom dlaczego?
Przez 4 lata praktycznie nie jeździłam, a gdzie brak praktyki tam i brak nauki. Przez cztery lata codziennie korzystałam ze środków komunikacji miejskiej, ponieważ dojeżdżałam na uczelnie z mojego małego miasteczka, tak było po prostu taniej, zresztą nie miałam wówczas własnego auta, od tego powinnam zacząć. Od czasu do czasu jeździłam autem rodziców męża, ale nie czułam się komfortowo za kółkiem, bo za rzadko wsiadałam za kółko, by czuć się pewnie. Dopiero tu w Anglii nie było mowy, bym mogła dojeżdżać do pracy z obecnego miejsca zamieszkania, musiałam zacząć jeździć, by moc pracować. Dla tego też nazwałam siebie kierowcą od 2 lat, według mnie tylko kierowcy, którzy są faktycznie kierowcami, tak powinni siebie nazywać, Nie oszukujmy się, jest różnica między, kierowcą, który ma prawko i nieustannie porusza się autem a kierowcą, który jedyne co ma to zdane prawko jako dokument.
Podobno Pani mąż uważa, że zdołałaby Pani napisać e-booka złożonego jedynie z opisów zabawnych i przerażających historii, które przeżyła Pani jako kierowca. Czy naprawdę było ich aż tak wiele?
„Wiele” to bardzo adekwatne określenie. Mąż się często śmieje, że to, co nie zdarza się normalnemu człowiekowi, na pewno zdarzy się mnie. Tak muszę przyznać, że mam ich całkiem sporo na swoim koncie, jednak każda z tych sytuacji czegoś mnie nauczyła, być może właśnie tak musiało być!
Druga część wywiadu z Małgorzatą Oziemczuk – tutaj
Rozmowę przeprowadziła Agata Orzechowska.