Opowieść dla ludzi o mocnych nerwach
Chociaż motywem przewodnim książki jest historia kryminalna, to jednak i wątek miłosny oraz niewątpliwie tajemnicza przeszłość współpracownika głównej bohaterki odgrywają tu niemałą rolę, a czasem nawet można odnieść wrażenie, że są one niejako równie ważne, a nawet pochłaniają bardziej. Nie wszystkie wątpliwości, które narastają w czytelniku podczas lektury, zostają na końcu rozwiane. Jak zawsze autor pozostawia pewien niedosyt, jakąś otwartą furtkę, która gdzieś w umyśle czytelnika już zapełnia się obrazami kontynuacji pewnych wątków, mogących stać się kanwą dla kolejnej powieści.
„Miasteczko Pomroka” to opowieść dla ludzi o mocnych nerwach, gdyż pojawiają się tu bardzo drastyczne opisy zabójstwa, gwałtu czy zwłok. Czytelnik wręcz ma wrażenie, że staje się świadkiem tych scen, odczuwa razem z postaciami ich emocje, a także sam kształtuje nowe, które stają się motorem do pochłaniania kolejnych stron książki w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące pytania.
Znajdziemy tu wątek miłosny, ale także przyjaźń, oddanie, seks – nie tylko w wydaniu damsko-męskim. Autor ukazał świat małego miasteczka, w którym czas zatrzymał się kilka lat wstecz, a kołtuństwo wygląda praktycznie z każdego domostwa. O dziwno najbardziej tolerancyjnym mieszkańcem Pomroki okazuje się ksiądz…, który nie tylko chętnie przygląda się pracy policjantów, ale także oferuje pomoc i gościnę. Przedmiotem sprawy jest morderstwo młodego mężczyzny, a w wyniku śledztwa wychodzi na jaw, że jest ono powiązane jeszcze z dwoma innymi morderstwami i porwaniem. Rozpoczyna się walka z czasem, bo zaginiona dziewczyna wciąż jeszcze może żyć…
Czy podkomisarz Kira Mazur i jej partner – Fabian Krakowiak mimo niesnasek, między jakie pojawiają się między nimi, i emocji, które trudno im okiełznać, skupią się na sprawie, odnajdą dziewczynę i schwytają mordercę?