„Odziedziczyłem w spadku czarodziejskie wieczne pióro” – wywiad z Tomaszem Kozłowskim

Obrazek artykułu
Wywiad z Tomaszem Kozłowskim, autorem kolejnej opowieści z wyraźnie zarysowanym motywem malarskim – „Salvator”. Historia głównego bohatera dowodzi, że w sztuce kryje się uzdrawiająca moc. Tajemnic nie będzie brakować, bo fikcja miesza się z faktami.

Tomasz Kozłowski jest wszechstronnie utalentowanym autorem, który zawsze uważał, że w obrazach kryje się jakaś magia, a nawet zakamuflowana tajemnica. Możliwe, że właśnie dlatego w wolnym czasie pisarz chętnie sięga po pędzel, farby i płótno. Fascynacja tą dziedziną sztuki zdominowała również twórczość literacką pisarza. Motywy malarskie i związane z nimi historie napędzają bowiem akcję książek.


Debiutancką książką Tomasza Kozłowskiego było „Remedium”, czyli opowieść o posiadającym niezwykłą moc obrazie. Tym razem w ręce czytelników trafia „Salvator”. Będzie tajemniczo i magicznie. Przyjdzie nam wniknąć w świat francuskich malarzy,  a jeden z nich posiada uzdrawiającą moc, dzięki której tworzy bezcenne malunki.


Panie Tomaszu. Dokładnie we wrześniu 2018 roku rozmawialiśmy o Pana debiutanckiej książce. Nie minęło sporo czasu, a już pojawiła się kolejna. Na początek warto jednak zapytać, czy od tamtej pory w Pana życiu nastąpiły jakieś zmiany?


Pozornie nie zmieniło się nic. Jednak w moim podejściu do własnej twórczości literackiej zmiana jest wielka niczym kosmos. Rok temu więcej było we mnie wątpliwości, niepewności, niż wiary w sens pisania. Teraz nie wyobrażam sobie, bym mógł przestać pisać, tym bardziej że odziedziczyłem w spadku czarodziejskie wieczne pióro...


Wydanie pierwszej książki to ważne wydarzenie dla każdego autora. Ten dzień już za Panem. Czy czuje się Pan pisarzem? A może pisywanie prozy, tak jak do tej pory poezji, jest jedynie kolejną pasją?


Powiem tak: nie żyję z pisania, ale żyję pisaniem. Mnogość projektów i pomysłów pisarskich, które mam w głowie i notatkach sprawia, że pasje i zainteresowania stają się służebne wobec pisarstwa. Prace fotograficzne, malarskie, czy utwory rymowane, podporządkowuję działaniom literackim i wykorzystuje do promowania tej działalności. Reasumując, tak czuję się pisarzem.


Salvator” to kolejna niezwykła książka z wyraźnie zarysowanym motywem malarskim. Jak w poprzedniej nie będzie brakować wątków obyczajowych, przygodowych i historycznych, choć jest to zupełnie inna opowieść. Skąd pomysł na tę pełną tajemnic historię?


Miastem artystów jest Paryż, epoką artystów i ich tajemnic jest belle epoque, czyli koniec XIX i początek XX w. Choć to miejsce i czas są często wykorzystywane w literaturze, filmie, innych sztukach, myślę, że ja pokazałem fragment tamtego czasu w sposób ciekawy i oryginalny, choćby przez magię uzdrawiających obrazów. Jestem jak Gil z "O północy w Paryżu" - chciałem być wśród tych ludzi, w tamtej epoce i zrobiłem to, tworząc historię malarza Regnistema.


Na potrzeby opowieści, jaką jest „Salvator” w spójną, intrygującą całość połączył Pan literacką fikcję z prezentacją wydarzeń, miejsc i postaci historycznych. Czy odwoływanie się do faktów wymagało od Pana zgłębiania źródeł?


Tak, to czasochłonna i ... pasjonująca praca. Byłem niczym mól biblioteczny przeglądający książki, albumy, filmy na temat tamtej epoki. Nie znam francuskiego, więc wiele zabawnych przygód i nieporozumień przeżyłem, poznając kubizm w googlowskim tłumaczeniu francuskiej wikipedii. Poznałem dużo ciekawych historii, kilka z nich umieściłem w opowiadaniu. A jako pisarz, w ramach fikcji literackiej swobodnie żonglowałem faktami i fantazją. To była, jest pyszna zabawa.


W trakcie lektury czytelnicy będą odkrywać tajemnice związaną ze środowiskiem francuskich malarzy – kubistów. Pośród nich znaleźli się tak wybitni artyści, jak: Pablo Picasso, czy surrealista Marcel Duchamp. Prosimy zdradzić, które z zaprezentowanych w opowieści postaci pozostały sobą, a które zyskały nowe oblicze dzięki fikcji?


Czy zdradzając, kto jest kim, nie odbiorę dociekliwym czytelnikom zabawy rozróżniania faktów i fikcji? Nauczony doświadczeniem z Remedium (pierwsza książka), w którym tylko dwie osoby rozpoznały we Franciszku Okrumży rzeczywisty pierwowzór, to nie będę taił, że Jean Regnistem też ma takowy, a ponieważ jego przygody są całkowicie moim wymysłem. Zmieniłem nazwisko, by jednak szarada miała podpowiedzi, to opisane obrazy są autentycznymi dziełami tegoż malarza. Natomiast przygody bohaterów to faktycznie mieszanka faktów i fikcji, na przykład partia szachów: M. Duchamp naprawdę był świetnym szachistą i pasjonował się tą grą, jednak nigdy nie mógł zagrać w szachy z Kiki, ta królowała w Paryżu w latach dwudziestych, a on już wtedy był w Ameryce. Za to Le Dome nadal istnieje przy Bulwarze Montparnass.


Prezentacja znaczących postaci, miejsc i wydarzeń historycznych, pozwoliła odtworzyć tło epoki, w której toczy się akcja. Głównym wątkiem pozostaje jednak historia ujawniająca się wraz z odziedziczonym spadkiem, którym są niezwykłe obrazy. To one potrafiły ratować osoby, dla których powstały. Szczegóły czytelnicy będą mogli poznać, jedynie sięgając po lekturę. Prosimy jednak zdradzić, czy konstruowanie tej opowieści nastręczyło Panu trudności?


Tak, bo poszczególne fragmenty mają swoich bohaterów w pierwszej osobie, musiałem kontrolować, by ich nie pomieszać i zagmatwać opowiadanych historii. Szczególnie pilnowałem, by fakty zachowały właściwą chronologię, a przy tym płynnie mieszały się z fikcją, która tez miała swoją chronologię. Do tego mnogość postaci, każdą z nich musiałem „poznać” zanim jej nazwisko znalazło się w książce.


Tytułowy „Salvator” to utalentowany artysta, który posiada również dar uzdrawiania. Pozna on smak sławy, ale również porażki. Na jakie wątki czytelnicy powinni zwrócić uwagę, poznając tę postać?


Dar uzdrawiania, jaki posiada bohater, czyni go wyjątkowym. Jest niczym dividus salvator, w wolnym tłumaczeniu boski ratownik, a to sprawia, że rodzą się uczucia dobre i te negatywne. Zmusza go to do wyborów i poniesienia konsekwencji tych wyborów. A w tle humorystyczne spojrzenie obcokrajowca na francuskie kobiety.


W trakcie lektury na drodze czytelnika stanie również Cyganka z bulwaru nad Sekwaną. Zdaje się, że bez tej postaci cała historia nie potoczyłaby się w ten sposób. Jak narodził się pomysł na tę bohaterkę?


By w rzeczywistym świecie pojawiła się magia, pomocna jest taka nierealna postać wyłaniająca się z nadsekwańskich mgieł, która przepowiada, a może tylko uświadamia bohaterom prawdy, jakich do tej pory nie dostrzegali?


Świat francuskich malarzy to charakterystyczna przestrzeń, której niektórzy mogą się nieco obawiać. Czy prawdą jest, że specjalnie z myślą o tej grupie wzbogacił Pan książkę czytelną listą historycznych oraz fikcyjnych postaci, miejsc i dzieł, które pojawiają się w lekturze?


Hm, miała Pani okazję przeczytać wersję autorską, w ostatecznym wydaniu nie ma już tej listy. Ona była mi potrzebna, bym sam się nie pogubił w tej mnogości rzeczywistych i wymyślonych postaci. A świat francuskiej bohemy…, ja ją ciągle poznaję, a liczba postaci, o których chciałbym jeszcze napisać, użyć ich do nowych wątków rośnie, np. taka Olga Boznańska, wiemy o niej dużo i jak niewiele zarazem. Świetny „materiał” na magię w obrazach.


Od momentu premiery minęło niewiele czasu, więc nie wszyscy zdążyli już sięgnąć po książkę. W jaki sposób chciałaby Pan zachęcić czytelników do sięgnięcia po lekturę?


Dobrze się czyta, można w trakcie się uśmiechnąć, wzruszyć. Dla dociekliwych jest tam zabawa w rozpoznawanie, co jest faktem, a co fikcją. I oczywiście niedosyt (mam już takie sygnały od pierwszych recenzentów), ale to chyba będzie mój znak rozpoznawczy.


Po ukazaniu się powieści „Remedium” zdradził Pan, że w „surowej formie” posiada jeszcze tekst zatytułowany „Salvator” oraz „Larva”. Łącznie mają one tworzyć swoisty tryptyk. Skoro w namacalnej formie mamy już dwie z trzech książek mających wejść w jego skład nasuwa się jedno pytanie. Czy tym samym możemy mieć pewność, że tryptyk naprawdę powstanie?


Trochę się pozmieniało. Zamiast Larvy, która zamienia się pełnokrwistą, kilkusetstronicową powieść będzie Ostium (tłum. Drzwi), opowiadanie jest już w połowie napisane. Tym razem bohaterką będzie młoda malarka i jej ponadczasowy „romans” z Janem Vermeerem, czyli będzie magia. Poza tym mam pomysły na kolejne historie z pogranicza fantazji i sztuki.


Panie Tomaszu. Z całą pewnością jest Pan artystyczną duszą. Od wielu lat z powodzeniem fotografuje Pan, a w wolnym czasie również maluję lub rzeźbi. Czy te pasje i związane z nimi estetyczne doświadczenia, w jakikolwiek sposób ułatwiają lub wzbogacają pracę nad książkami?


Już wspomniałem, stały się podrzędne mojemu pisaniu. Szczególnie grafika na bazie fotografii znalazła swoje zastosowanie we wspieraniu mojej twórczości literackiej, o czym można się było przekonać już przy Remedium, a teraz też pojawią się prace plastyczne nawiązujące do Salvatora.


Kończąc, pozostaje podziękować za udzielone odpowiedzi oraz zapytać, czego możemy życzyć na przyszłość?


Przychylności czytelników i tego, by ich grono rosło...

Rozmowę przeprowadziła Agata Orzechowska. 

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl