Niekontrolowane manipulacje genetyczne - recenzja Bożeny Cwetsch
Poproszono mnie, o napisanie krótkiej recenzji powieści Juliusza Adel „Gen”. Ponieważ „Gen” czytałam jakiś czas temu, mogę obiektywnie ocenić, jaki ślad w pamięci czytelnika zostawia lektura tej książki.
Mamy tutaj do czynienia z nowym gatunkiem literackim- thrillerem ekologicznym. Bardzo lubię dobre książki sensacyjne. Jestem fanką thrillerów prawniczych Johna Grischama, medycznych Robina Cooka, czy szpiegowskich Fredericka Forsytha. Na tym tle, debiutancka powieść Juliusza Adel wypada bardzo dobrze. Osią intrygi jest konflikt interesów, między tymi, którzy wykorzystują osiągnięcia genetyki, do uzyskania nadzwyczajnych zysków, a ofiarami zakazanych eksperymentów. Wartka, o licznych, zaskakujących zwrotach akcja, pasjonująca fabuła, logiczny ciąg zdarzeń. To niezaprzeczalne atuty dobrych powieści tego gatunku, a autor wykorzystał je wszystkie. Trudno się oderwać. Ciekawie też zostały zarysowane charaktery uczestników opisanych wydarzeń. Mamy tu wysokich urzędników służb bezpieczeństwa i zwykłych funkcjonariuszy, przedstawicieli marginesu społecznego i przeciętnych, spokojnych ludzi. Wszyscy wplątani w brutalną, nieczystą walkę. Jedni o zysk, uzyskiwany kosztem nieakceptowanej ingerencji w naturę. Inni o życie. W środowisku pracowników naukowych, chore ambicje i brutalna rywalizacja, są powodem niejednej tragedii i zbrodni. Postacie etycznie i moralnie niejednoznaczne. Osadzone w bardzo skomplikowanych, polskich i europejskich realiach. To co czarne, i to co białe, autor po mistrzowsku rozmył wieloma odcieniami szarości.
Po przeczytaniu „Śpiączki” Cooka zaczynamy się zastanawiać, skąd pochodzą organy do przeszczepów, a po lekturze „Firmy” Grischama, co się dzieje w gabinetach uznanych prawników? Juliusz Adel, tak jak najlepsi, dostarcza nam rozrywki, ale także uczy dostrzegać zagrożenia, jakie niosą za sobą, niekontrolowane manipulacje genetyczne.
Z całą pewnością, gdy „Gen” ukaże się drukiem, przeczytam go jeszcze raz, bo zawsze wracam do dobrych książek.
Bożena Cwetsch