"Nie chcę marnować czasu"– wywiad z Damianem Jackowiakiem

Obrazek artykułu
Wywiad z Damianem Jackowiakiem. Poeta wyznał, że nie chce marnować czasu. Poezja to dla autora możliwość wyrażania emocji. Wiersze mogą mówić wprost, to wyczuwa się w tomie poetyckim "Gdybym umiał, zaśpiewałbym Tobie serenadę".

Poezja, chociaż była pierwsza, czasami przesłaniana jest prozą. Krótki wiersz potrafi jednak wskazać wszystko, co ważne. Pisarz i poeta, Damian Jackowiak wyznał, że nie chce marnować czasu. Poezja to dla niego możliwość wyrażania ekspresyjnych odczuć, myśli i uczuć.


Jackowiak osobiście sprawdził, jakie szanse wyrazu daje autorowi proza, a jakie poezja. Liryka okazała się bez graniczną, twórczą przestrzenią. Wrażliwość poety oddaję Tom poetycki "Gdybym umiał, zaśpiewałbym Tobie serenadę"


Na pewno nie wszyscy czytelnicy zdążyli już Pana poznać. Może więc na początek zdradzi Pan, kim jest oraz co porabia prywatnie i zawodowo?


Kim się jest, to pytanie, choć pozornie proste, jest bardzo skomplikowane i nawarstwione. Bycie kimś, czy w dużej mierze poczucie bycia kimś, uwarunkowane jest wieloma czynnikami, wieloma elementami z życia, które się na nie składają. Powiedziałbym, że jestem osobą skrytą, co w erze mediów społecznościowych wydaje się nieco naiwne. Bardzo cenię sobie te części życia, które należą tylko do mnie, którymi dzielę się jedynie, gdy pojawia się niemal bezgraniczne zaufanie. Poza nimi są te chętnie pokazywane przeze mnie na swoich profilach, w tym aktywności fizyczne, zamiłowanie do gotowania, czerwonego wina, literatury, rysunku czy kinematografii. Bardzo lubię obcować z dziełami innych artystów, to wielki przywilej żyć w czasach, kiedy sztuka jest na wyciągnięcie ręki. Pociąga mnie też natura i majestat drzew, stąd często wybieram trasy do biegania przez las, lubię się w nich zatrzymać i pobyć wśród nich. W ostatnim czasie odkryłem w sobie też zamiłowanie do koni, w tym też i jazdy, co zostało mi umożliwione dzięki uprzejmości kogoś bardzo ważnego dla mnie, a także cierpliwości przy nauce, natomiast odnajduję też wielką przyjemność z samego oglądania, gdy ta osoba jeździ – to po prostu piękne, ta synchronizacja dwóch istot i niezachwiane zaufanie. Zawodowo pracuję, zdobywam nowe doświadczenia i wiedzę, mam swój plan na przyszłość, który wymaga pokonania wielu małych kroczków, lecz myślę, że jeszcze nie czas, by się nad nimi rozwodzić.


Podobno traktuje Pan świat jako encyklopedię. Jakie informacje i wiadomości, chce Pan z niej pozyskać? A może jest to syzyfowa praca?


Uważam, że każdy z nas, niosąc swoją historię, niesie także wiele nowych informacji, nowych inspiracji, a także wiedzy, skąd można czerpać garściami. Każdego dnia, rozmawiając z ludźmi, poznając nowe osoby, otwierając się przed tymi, którzy są ważni, słuchając gdy oni się otwierają, wówczas dowiadujemy się najwięcej, nie jest to może wiedza akademicka, ale jest w niej ciężar codzienności, ten pokazuje mi jak wiele jeszcze nie wiem. Można by rzec, że każdego dnia dowiaduję się tego, że w zasadzie nic nie wiem. To jest bardzo fascynujące, przerażające również, ale w gruncie rzeczy bardzo pocieszające. Chcę czerpać ze sztuki, chcę czerpać z podręczników i nauki, a także – może przede wszystkim – chcę uczyć się od ludzi. I to zdecydowanie jest syzyfowa praca, nie poznamy przecież wszystkich osób na świecie, zatem nie zrozumiemy do końca tego, czym ten świat jest, choć bardzo bym pragnął wiedzieć i rozumieć.


Z krótkiej notki biograficznej wiemy, że nadał Pan sobie miano mistrza naleśników. Od kiedy i dlaczego przygotowuje Pan tę potrawę?


Przygoda z naleśnikami zaczęła się przed kilku laty, to wyszło bardzo naturalnie, jak rosnąca satysfakcja z każdej nowej potrawy, którą przygotowałem. Naleśniki jednak wdrapały się na szczyt. Pozornie proste, a jednak oferują tak wiele wariacji i możliwości. Samo ciasto można przygotować na wiele sposobów. Wymyślać własne przepisy. Oczywiście też jest oczywisty powód: one po prostu są smaczne! Posiłek na dzień, kiedy czuję euforię, gdy jest mi źle i obcuję z przyjaciółką melancholią, oblane czekoladą czy miodem, z dodatkiem owoców – przy tym bardzo pożywne – to przepis na kilka dobrych chwil. Przygotowanie ich dla kogoś, usmażenie takich, które zostaną nazwane „najlepszymi”, to marzenie, dla którego warto je robić i udoskonalać.


Wspomniał Pan również, że jest miłośnikiem sztuki, francuskiego wina i kawy. Czy coś jeszcze jest w stanie Pana zaspokoić?


Obecność. Emocje. Szklanka whisky, jazz, papieros i kartka. Czasem pojawiają się na naszej drodze osoby, których obecność zdaje się naprawiać wszystko, co zostało zepsuta, a ich nieobecność pozostawia po sobie pustkę. To takie relacje przynoszą największe emocje i uczucia. Smutek, radość, żałość, szczęście, tęsknotę… tak tworzą się wspomnienia, te intensywne i zapamiętane już do końca. Małe rytuały te przy pisaniu nowych książek, i te po wydaniu – po każdej premierze wypalam cygaro za czas spędzony nad kartką, to mój mały ukłon w stronę słów na niej zapisanych.


W co jako agnostyk Pan wierzy? Jakiej myśli Pan ufa? Czy na własną rękę próbuje Pan poznać niezgłębioną i pełną sprzeczności rzeczywistość?


Wierzę w to, że życie, jakie mamy, jest skutkiem podjętych decyzji, jest ich zlepkiem, oczywiście nie na wszystko człowiek ma wpływ, można by się pokusić o stwierdzenie, iż ten wpływ jest dość ograniczony. Osobę, którą spotykamy na swojej drodze, przywiodły jej własne decyzje. To jaki ma wpływ na nas, jest zależne już od dwóch osób, jest więc mocno nieprzewidywalne kto i w jakiej roli się pojawi, kto i jaki ślad po sobie pozostawi. Nie ufam przeznaczeniu, choć czasem trudno zignorować te wszystkie zbiegi okoliczności, kreujące nasz mały świat. Wierzę w ludzką sprawczość i odpowiedni czas, wierzę, że na każde pytanie jest jakaś odpowiedź i że mamy potencjał, by je odnajdywać. Nie patrzę w gwiazdy z myślą o wszechmocnej istocie, lecz z myślą o kimś, kto jest w moim życiu i kogo mogę dotknąć, posłuchać, zobaczyć. Religia zawsze była dla mnie nieco abstrakcyjna, jednak szczerze

szanuję różne wyznania i płynącą z nich mądrość. Myślę, że jest coś pociągającego w idei, jakoby to wszystko było stworzeniem czegoś większego od nas, może i jest jakaś siła wszechświata, której jeszcze nie rozumiemy. Jednak dopiero po śmierci okaże się, kto miał rację, przyjemną wizją jest życie wieczne, ale życie tu i teraz jest dla mnie wartością samą w sobie.


Oczywiście jest Pan pisarzem, który w 2017 roku debiutował powieścią kryminalną. Czy było to spełnienie marzeń jeszcze z lat młodości, potrzeba chwili, czy zaczątek realizacji planów na przyszłość?


Przy pisaniu pierwszej powieści towarzyszyło mi pytanie: „czy jestem w stanie to zrobić?”. Nie wiedziałem, co z tego będzie. Niewiele myślałem o przyszłości, choć z każdym rozdziałem czułem, że rodzi się więź między mną a słowem i kartką. To bardzo intymne przeżycie, tylko ja i to, co we mnie się kotłuje. Emocje, myśli, związek burzliwy, przelewany w ciemnym pokoju na kolejne strony. Myślę, że to w dużej mierze potrzeba chwili rozpoczęła moją drogę ku światu literatury. Marzenia i plany pojawiły się później, w trakcie tworzenia i oczywiście rosną z każdym kolejnym spisanym słowem.



Nie sposób zapomnieć, że korona-wirus zmienił świat. A w jaki sposób szerząca się zaraza, wpłynęła na Pana życie? Obudziła lęk, zmotywowała do stosowania wielu środków zaradczych, a może skłoniła do zastanowienia się nad kwestią wartości życia?


Oczywiście, korona-wirus wpłyną i przekształcił naszą rzeczywistość. Musieliśmy nauczyć się żyć nieco inaczej niż wcześniej, a duża liczba zgonów i zachorowań odciskała swoje piętno na ludzkiej psychice. Sam poddałem się szczepieniu i nie należę do sceptyków, jeżeli chodzi o sam wirus. W kwestiach ostrożności, to stosuję się do tych wytycznych, które wymaga prawo, szanuję też potrzebę tych, którzy się izolują czy dystansują od społeczeństwa. Co do wartości życia, od zawsze wysoko ceniłem ludzkie życie, paradoksalnie bardziej życie innych niż swoje. Nie odczuwam strachu przed śmiercią, może tą bolesną. Największy strach towarzyszy mi, kiedy myślę, że mógłbym nie zdążyć, napisać tych wszystkich historii, które jeszcze się we mnie kryją, a świadomość kruchości naszego życia sprawia, że nie chcę marnować czasu, to mnie więcej tak, jak wtedy gdy żałujemy, mówiąc sobie: „mogłem ją zaprosić na randkę”, ale tego nie zrobiłem i straciłem tę szansę, „mogłem jej powiedzieć, jak bardzo mi zależy”, ale tego nie zrobiłem, „mogłem napisać tę książkę”, ale nigdy nie usiadłem do klawiatury. Już zbyt wiele jest spraw, których żałuję. Nie sądzę, że zmienił to korona-wirus, raczej to upływający czas i poczucie, że zmarnowało się jakąś szansę.


Pomimo niesprzyjających okoliczności nie przestaje Pan tworzyć. Dzięki temu pojawił się poetycki tomik zatytułowany "Gdybym umiał, zaśpiewałbym Tobie serenadę". Jak pojawiła się potrzeba stworzenia tej pozycji?


W pewnym momencie doszedłem do momentu, że ciężko było powiedzieć coś wprost, a poezja otwiera bezgraniczne możliwości ekspresji i przekazu. W jednym z wierszy piszę o krwawieniu na kartkę, co w moim odczuciu oddaje istotę poezji. To zapakowane w te mniej i w te ładne słowa surowy kawałek tego kim jestem, tego co we mnie siedzi i co niosę ze sobą. Robert Frost powiedział: „Poezja jest wtedy, gdy emocja znajduje swoją myśl, i kiedy myśl znajduje słowa.” Ja mam w sobie bardzo dużo emocji, których nie okazuję, więc znalazły inną drogę.


Proza, czy poezja? W którym gatunku tworzy się Panu przyjemniej?


W obu gatunkach leży pewien rodzaj przyjemności z samego tworzenia i jednoczenia się z tymi myślami, które zapoczątkowały sam proces. W prozie kocham to, że tworzą ją bohaterowie, świat, wydarzenia, dialogi, interakcje, wszystko to, co tworzy życie, pozwala naprawdę się wgryźć w postaci, a przekaz, jakaś wiadomość niesiona jest bardziej na świadomym poziomie. Poezja z drugiej strony dużo ukrywa, wiele rzeczy zrozumianych zostaje na poziomie podświadomości, jest odczuwana i wgryza się pod skórę. W ostatnim czasie więcej potrzeby odczuwam względem poezji, więc dziś powiedziałbym, że właśnie ona niesie więcej przyjemności, ale też i żałości.


Kontynuacja rozmowy z Damianem Jackowiakiem - TUTAJ


Rozmowę przeprowadziła Agata Orzechowska.


Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl