“Moją pasją jest poszukiwanie i rozwijanie Dobra w innych” – wywiad z Barbarą Rejek

Obrazek artykułu
Wywiad z Barbarą Rejek, autorką jedynej w swoim rodzaju hybrydycznej trylogii nie tylko dla dorosłych „Wrocławska Tancbuda”. W pozycji zebrano takie utwory jak: „Przystań nad Odrą”, „Poczekalnia W” oraz „Powodzianka”.

Barbara Rejek od lat pracuje z dziećmi. Odnajdywanie się w roli nauczycielki jest dla autorki twórczą pasją. To dlatego nie ograniczając swoich działań do pracy w szkole, Barbara Rejek między innymi zaczęła pisać wierszyki i opowiadania dla najmłodszych.


Wrocławska Tancbuda” to pierwsza książka autorki, po którą powinni sięgnąć także dorośli. Zadowoleni z lektury będą fani poezji oraz prozy. W trylogii ujęto bowiem metafizyczne opowiadania oraz reporterskie i metafizyczne wiersze. Autorka próbując wskazać cel przyświecający powstaniu książki, powiedziała, że chciała: by była ona cichą pomocną dłonią dla tych, którzy są w boleści i nie ma z tego wyjścia.


Pani Barbaro, aby czytelnicy mogli bliżej Panią poznać, na początek warto poprosić, by pokrótce przedstawiła Pani swoją osobę. Opowiedziała, jak do tego doszło, że jako nauczyciel przedszkolny i wczesnoszkolny opuściła Pani Wrocław, by na wiele lat zamieszkać w USA w Atlancie. Oczywiście prosimy zdradzić, co porabiała Pani na obczyźnie, bo przecież wychodziła Pani naprzeciw potrzeb dzieci oraz ich rodzice przebywających na emigracji.


To już trochę odległy temat dla mnie. Wolę mówić o tym, co tu i teraz. Wyjechałam z kraju, bo byłam młoda i ciągnęło mnie do czegoś nieokreślonego, myślałam, że do wolności i Dobra. Męczyło mnie polskie zrzędzenie na los, gdzieś podświadomie wierzyłam, że Przestrzeń Wielkiego Świata dam mi odpowiedź na pytania o sens egzystencji. Myślę, że dostałam ją już pierwszego dnia po przybyciu do USA. Wylądowałam na nowojorskim lotnisku w nocy z 10 na 11 września 2001 i okazało się, że w Ameryce też nie jest łatwo i kolorowo. I nie było i dalej nie ma lekko, i z pewnością nie będzie. Chodzi tylko, żeby ten nasz polski los „wziąć na klatę” i uczynić z niego arcydzieło. Życie emigranta to w dużej mierze ciągła tęsknota za kraje. Ja już mam tę potrzebę zaspokojoną, dlatego moje emocje na dziś związane z tym tematem nie są już tak silne. Ale pobytowi w Atlancie zawdzięczam wiele – tam koordynowałam tzw. Bajecznik- spotkania dla polskich dzieci i ich mam. Wspaniałe dzieło założone przez panią Bożenę Zarembę. Uczyłam też w polskiej szkole. I tak też na potrzeby Bajecznika i szkoły zaczęłam pisać wierszyki i opowiadania dla dzieci. „Boćko” powstał jeszcze poza granicami kraju i prawdziwie wyraża matczyną chęć tego , by moje własne dzieci poznały i pokochały Polskę.


Pobyt za granicą, poznanie różnych kultur i religii z pewnością poszerzyło moje patrzenie na świat i otworzyło na inność, a przez to pozwoliło dotrzeć do tego, czego szukałam, czyli do siebie. Teraz, jak na razie, nie odczuwam potrzeby wyjazdu. Obecnie jestem na etapie podróży w głąb siebie, którą Stachura nazwał największą przygodą życia. Czy to się nie zmieni? Nie wiem, życie zaskakuje mnie codziennie.


Z całą pewnością jest Pani nauczycielem oddanym swojej pracy. W trakcie, gdy aktywnie działała Pani na rzecz Polonii, powstała pierwsza książka Pani autorstwa dedykowana najmłodszym, „Boćko”, a z czasem pojawiły się kolejne, zarówno polsko jak i anglojęzyczne. Czy możemy więc przyjąć, że praca z dziećmi jest dla Pani nie tylko wyuczonym zawodem, ale również pasją?


Jestem chyba typem pracoholika, „stety”, czy niestety i bez względu na to, czy pracuję z dziećmi, czy z dorosłymi wchłania mnie to, co robię. Myślę, czyli tzw. talentów, a że u dzieci jest to najbardziej widoczne, dlatego kocham swoją pracę w szkole. Wiele uczę się od dzieci, właściwie każdy projekt to nie moja praca, ale wspólna praca moja z uczniami.


Ta współpraca z tymi młodymi ludźmi naprawdę rozwija mnie i jest mi potrzebna. Ale ostatnie kilka lat jestem otwarta również na pracę z dorosłymi i organizacją warsztatów motywacyjnych i artystycznych dla każdego. Tak jak niesłychanie ważne jest dbanie o rozwój fizyczny, umysłowy, tak samo dotyczy to psychiki i duszy. Na dziś moja nowa działalność- DAB Dolnośląska Akademia Balansu – odzwierciedla w pełni moje pasje i zainteresowania, które są skierowane na Człowieka, bez względu na jego wiek.


Pozostając przy Pani twórczości dedykowanej najmłodszym, warto zapytać, czy dla tej grupy będzie Pani tworzyć nadal?


We „Wrocławskiej Tancbudzie” zaczęłam pisanie bajek filozoficznych tzw. Edzinkiów, skierowanych do dziecka w każdym wieku. Na pewno chciałabym je kontynuować i kiedyś wydać jako oddzielną książkę. W pierwotnym mym zamyśle miały powstać również 3 części Boćka. Pierwszą jego część napisałam w ciągu 3 miesięcy, jest już gotowa druga część , którą pisałam przez 2 lata. Może i przyjdzie czas, że dokończę i tę trylogię…


Pani Barbaro, w 2018 roku ukazała się pierwsza książka Pani autorstwa dedykowana dorosłym, „Powodzianka”. Jak do tego doszło, że autorka literatury dziecięcej zdecydowała się napisać coś dla dojrzałych czytelników?


Od 1997 roku tworzyłam wiersze dla dorosłych, takie do szuflady. W 2017 było we mnie tyle nieuporządkowanych nasileń emocjonalnych, że pisanie było swoistą psychoterapią i sposobem poradzenia sobie z niezrozumiałą rzeczywistością. Tak, mogłam to przełożyć na literaturę dziecięcą, jak to przepięknie i baśniowo robił H. Ch. Andersen, ale wyszły opowiadania dla dorosłych, ku mojemu własnemu zdziwieniu. Podobnie, 10 lat temu nie cieszyła mnie i nie widziałam siebie w pracy z dorosłymi.


Myślę, że to taki mój proces rozwojowy. Nie do końca też mogę stwierdzić, że „Wrocławska Tancbuda” to pozycja dla dorosłych. Dużo w niej młodzieńczej naiwności i przecież jest część „dziecięca”, zatem chyba nie chciałabym, by książka została wsadzona w ramki.Podoba mi się to, co jest napisane na stronie wydawnictwa Psychoskok ,że jest to książka hybrydyczna, zaskakująca, niejednolita. Zatem niech trafia do każdego…

.

W tym miejscu warto również poprosić, by pokrótce opowiedziała Pani o swojej działalności w zakresie organizowania imprez literacko-muzycznych. Szczególnie o ważnych dla Pani stachuriadach.


W zeszłym roku minęła 40 rocznica śmierci Stachury i przez „przypadek”, w co nie wierzę, poznałam Krzyśka Wiśniewskiego, prowadzącego portal stachuriada.pl, który zaprosił mnie na swoją Zimową Stachuriadę. A że i ja w tym mtemacie miałam dużo do powiedzenia, wyszło z tego kilka ciekawych znajomości i następnych stedowych spotkań literacko-muzycznych. Myślę, że Edward Stachura jest wciąż nieodkryty, a jego dorobek niedoceniony dla znaczenia literatury polskiej, a warto, by jego poezja i proza docierała do dalszych pokoleń. Ja mam nadzieję, że kiedyś słowa Stachury dotrą i poruszą moje własne dzieci, bo wiem, że to dobra ścieżka samorozwoju. Dlatego wspieram tę działalność.


Dalsza część wywiadu z Barbarą Rejek - TUTAJ

Rozmowę przeprowadziła Agata Orzechowska.

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl