Młodzież kontra książki
Głównym winowajcą wydaje się być szkoła. Lekcje
języka polskiego z założenia mają kształcić umiejętność czytania ze
zrozumieniem i rozwijać w uczniach zainteresowanie literaturą. Jednak
przy obecnym zestawie lektur i sposobie ich omawiania jest to prawie
niemożliwe. Młoda osoba trafia bowiem na książki niedostosowane do jej
wieku i umiejętności. Ich tematyka jest często zbyt poważna i nie
spełnia oczekiwań dorastającego człowieka, który zamiast o renesansowym
wzorcu dobrego władcy u Kochanowskiego, wolałby poczytać coś bardziej
współczesnego, dotykającego problemów, z którymi spotyka się na co
dzień. Kolejną barierę stanowi niezrozumiały język wielu dzieł, znacznie
utrudniający wniknięcie w treść i odtworzenie przebiegu wydarzeń.
Ponadto samo omawianie lektur na lekcjach pozostawia wiele do życzenia.
Jednym z przykładów zupełnego niezrozumienia istoty kontaktu
z książką są testy ze znajomości treści. Zwykle zawierają one pytania
dotyczące nic nie znaczących szczegółów, na które człowiek pochłonięty
akcją, siłą rzeczy nie zwraca uwagi. Tym ambitniejszym skrzydła podcina
również krytykowany od dawna klucz do wypracowań. Jego zadaniem było
ujednolicenie zasad oceniania czegoś tak indywidualnego jak pisanie i
wyrażanie własnego zdania.
Po co się wysilać?
Jednak
winą za całe zło nie można obarczać tylko szkoły. To przede wszystkim
sama młodzież nie docenia wartości czytania. Współczesny świat
przyzwyczaił nas do łatwych rozwiązań, które nie wymagają wysiłku,
myślenia czy zapamiętywania. Młody człowiek, stykając się z książką od
razu oczekuje, że będzie ona atrakcyjna. Nie waha się przed porzuceniem
lektury w dowolnym momencie, jeśli nie spełnia ona jego jasno
sprecyzowanych wymagań. Tym samym nie daje sobie szansy na zżycie się z
bohaterami i zainteresowanie akcją. Przebrnięcie przez książkę wymaga
pewnej koncentracji na jednej czynności i podjęcia intelektualnego
wysiłku. Stąd tak duża popularność kilkustronicowych streszczeń,
pozwalających na szybkie i bezbolesne zapoznanie się z treścią
nielubianych lektur.
Kultura czytania
Wszystko zaczyna się jednak w domu.
Głównym zadaniem rodziców w tej kwestii jest już od najmłodszych lat
podsuwanie dzieciom ciekawych książek. Czytanie powinno kojarzyć się z
przyjemnością, a nie wysiłkiem, który później zostanie oceniony. Wzorce
przekazywane z pokolenia na pokolenie dotyczą nawet tak z pozoru
nieistotnych rzeczy, jak szacunek do książki jako materialnego
przedmiotu. Odpowiednie wyeksponowanie jej w domu, wizyty w księgarniach
i bibliotekach, a przede wszystkim wspólna lektura i dyskusja,
kształtują postawy młodych ludzi. Niestety, rzeczywistość szybko
rewiduje te ideały.
Co można zrobić?
Zachęcenie
kogokolwiek do czytania książek jest niezwykle trudne. Dorośli dokonują
w tej kwestii świadomego wyboru: albo czytają, albo robią wszystko,
żeby tego unikać. Młodzież jest w nieco innej sytuacji. Szkoła wymaga
codziennego kontaktu z tekstami pisanymi, więc warto to wykorzystać,
uwspółcześniając kanon lektur szkolnych i dostosowując go do poziomu i
wieku uczniów. Dużym plusem byłoby wprowadzenie literatury popularnej,
która nie stawia zbyt dużego oporu i ma szansę zarazić młodego człowieka
pasją do czytania. W ten sposób młodzież wykształciłaby w sobie
odpowiednie kompetencje, które na dalszych etapach edukacji pozwoliłyby
na interpretowanie dzieł z wyższej półki. Natomiast w przyszłości
zaowocowałoby to świadomym podejściem do literatury i przechodzeniem bez
dużego wysiłku na coraz to wyższe poziomy lektury.
Jak myślicie, co jeszcze można zrobić, aby zachęcić młodzież do czytania książek? Wasze pomysły umieszczajcie na CoPrzeczytac.pl.
***
Artykuł pochodzi z bloga CoPrzeczytac.pl