„Miasteczko Pomroka” inspirowane było moją złością – wywiad z Krzysztofem Piotrem Łabendą

Obrazek artykułu
Wywiad z Krzysztofem Piotrem Łabendą. Autor znany ze świetnych powieści obyczajowych i romantycznych, tym razem posłużył się bardzo wyrazistą formą. W ten sposób powstał inspirowany złością thriller psychologiczny „Miasteczko Pomroka".

Krzysztof Piotr Łabenda przez wiele lat poprzez swoje powieści niósł czytelnikom odrobinę radości i sporo nadziei, na lepsze jutro. Motyw miłości dojrzałej wciąż wraca w najróżniejszej scenerii. Zdaje się, że uczucie to nigdy nie przestanie poruszać pisarza.


Tym razem Łabenda zdecydował się na bardziej wyrazistą formę. Gatunek literacki, który potrafi uwidocznić ciemne strony ludzkiej natury. W ten sposób do odbiorców trafił inspirowany złością thriller psychologiczny „Miasteczko Pomroka". Na łamach wywiadu pisarz wyjaśnił, dlaczego odczuwa bunt i niezgodę.


1, Panie Krzysztofie, od ostatniej rozmowy minęło niewiele czasu. Czy od czerwca roku 2020 nastąpiły jakiekolwiek zmiany?


Mówi Pani, że rok to niewiele czasu. To zależy dla kogo. Dla osób młodych, mających – jak to się mówi – życie przed sobą, z pewnością tak jest. Dla takich, jak ja, których słońce życia dawno już minęło punkt południa, rok to dużo. Każdy kolejny przeżyty rok, jest swego rodzaju zwycięstwem, zwłaszcza gdy się ma szalony apetyt na życie. Ja go mam. Czy ten rok cokolwiek zmienił? W moim odczuciu sporo. Po pierwsze pandemia, która przeorała chyba nas wszystkich. Z nią wiąże się śmierć – bohaterka wielu moich literackich poczynań i nie myślę tu tylko o Bliznach. Teraz chyba większość z nas ma na nią inne spojrzenie. Po drugie – polityka. Powód mojej nieustającej irytacji. Na ten temat dziś tylko tyle. Po trzecie, a raczej chyba po pierwsze, na świecie pojawiła się Dagmara, moja kolejna ukochana wnuczka. Trochę się zatem działo i dzieje.


2, Bez względu na okoliczności nie przestaje Pan pisać, dlatego kolejna książka jest już gotowa. Czy zgodzi się więc Pan ze stwierdzeniem Eugene Ionesco mówiącym, że: „pisarz nigdy nie miewa urlopów? Życie pisarza składa się albo z pisania, albo myślenia o pisaniu"?


Tak i po wielokroć tak! Dokładnie tak mam. Jeśli nie piszę, to faktycznie projektuję w myślach coś nowego. Jeśli piszę, to nim pojawią się słowa pisane odręcznie na papierze, a później na ekranie komputera, to tłoczą się one w mojej głowie, zwłaszcza przed zaśnięciem, układają w zdania, rozsypują, nawracają. Bywają momenty, że się tego boję i wstydzę sam przed sobą. Pytam wówczas siebie – co to jest – nałóg, wena twórcza? Mówię sobie, że już nie powinienem, bo po co? Przecież dziś jest, jak mówią, więcej piszących niż czytających. Na dobrą sprawę coś już po mnie zostanie, gdy odejdę, przynajmniej na pół wieku, bo zdaje się, tyle lat zbiera się kurz w Bibliotece Narodowej na takich „dziełach”, jak moje. Wnuki ustawią sobie na półce książki dziadka. Nie jest to, co prawda jak u Horacego „Pomnik trwalszy nad spiże”, ale zawsze. Mówię sobie: dość i… siadam do pisania.


3, Już w 2020 roku, zapowiadał Pan, że pojawi się „Miasteczko Pomroka”. Czy jest Pan zadowolony z udanej realizacji planu?


Tak. Miasteczko Pomroka jest prawie takie, jakim chciałem je napisać. Dlaczego prawie? Trochę hamowała mnie moja żona – „wyluzuj – mówiła – nie tak dosłownie, wielu zranisz”. Powieść z pewnością nie jest pozbawiona niedoskonałości. Zdążyłem już gdzieś przeczytać: „Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i byłam bardzo ciekawa, jak ta sprawa się zakończy. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to początek, który przez dużą ilość opisów nie za bardzo zachęcał do dalszego czytania. Lecz rozumiem, że autor chciał nam dokładnie przedstawić przeszłość Kiry. Historia jak dla mnie była też przewidywalna, lecz mimo to z wielkim zainteresowaniem czytałam o kolejnych tropach”. Cóż ja mogę na takie dictum? Co najwyżej pochylić lekko głowę, zarumienić się, przyznać, że mogłem lepiej, obiecać, że będę się starał i rozmyślać o zgodności stwierdzeń „byłam ciekawa, jak to się skończy i „historia była przewidywalna”.


4, Były romanse, świetne powieści obyczajowe, a teraz pojawił się thriller psychologiczny. Czyżby potrzebował Pan odmiany?


W dużym stopniu tak i to z wielu powodów. To, co chciałem tym razem przekazać czytelnikom, poza dostarczeniem im odrobiny rozrywki, zdecydowanie nie mogło przybrać formy romansu. Te w dużym stopniu brały się z moich osobistych przeżyć, tęsknot, żalu za minionym, smutku, że coś mogło być inaczej i radości z życia, jakie jest mi dane. Powieść psychologiczna wydawała mi się tu także niewystarczająca. Brud Pomroki wręcz wymagał sięgnięcia po ten gatunek. Miasteczko Pomroka wzięło się w jakimś stopniu z mojego gniewu, braku zgody na niektóre zjawiska na tym świecie. Nie ukrywam, że w tym przypadku było też trochę tak, jak z jedzeniem. Mało jest rzeczy, których nie jestem w stanie zjeść, a przynajmniej spróbować. Larwy, zapiekane owady, skorupiaki, małże, koktajl z dżdżownic i co tam jeszcze – bardzo proszę. Najwyżej czegoś drugi raz do ust nie wezmę, (tak mam z zupą na kaczej krwi – czerniną) a doznania wykorzystam w pisaniu. Musiałem więc zobaczyć, czy potrafię. Odpowiedzi na to pytanie udzielą czytelnicy.


5, Skoncentrujmy się teraz na trailerze „Miasteczko Pomroka”. Jak narodził się pomysł na tę pełną tajemnic oraz przerażających zajść historię?


Jak już powiedziałem, przed chwilą Miasteczko Pomroka inspirowane było moją złością, pewnego rodzaju bezsiłą i brakiem zgody na niektóre, tak to nazwę, „twarze świata”. Rzeczywistość, która nas otacza, pełna jest brudu – tego w dosłownym znaczeniu (mordujemy wolno naszą planetę) i tego tkwiącego w nas. Do tego dochodzą dość powszechne ludzkie cierpienia, brak zrozumienia, izolacja wywołana pandemią i powodująca wzrost zaburzeń psychicznych itd. Jest we mnie bunt i niezgoda na taki świat. Im dłużej mu się przyglądam, tym bardziej widzę, że to, co piękne, zdrowe, wzruszające, rozbudowujące wyobraźnie, pobudzające intelekt, zanika. Pojawia się to, co płaskie, banalne, bezrefleksyjne, zaściankowe, ksenofobiczne. Niczym gatunek inwazyjny pożera to co szlachetne i piękne. Przepraszam tych, których w tej chwili urażę, ale dla mnie kanonem sztuki i wzorcem artyzmu nie jest np. Zenek Martyniuk. Zgromadzenie tego wszystkiego w jednym miejscu, swego rodzaju kondensacja, wymagało takiej właśnie formy literackiej i takiej fabuły. Tak myślę.


6, Tytułowa Pomroka to miasteczko leżące na Kaszubach, które zostało przez Pana wymyślone, dlaczego zamiast realistycznego miejsca posłużył się Pan wyobraźnią?


Myślę, że nie mogło być inaczej. Wyobraża sobie Pani, że osadzić można akcję takiej powieści w Pcimiu, Kłaju czy Nieporęcie? Nie i to z wielu względów. Mimo wszystko wierzę, że żadne polskie miasteczko nie jest aż takie złe i zepsute, choć – proszę mi wierzyć – parę takich złych z mojego punktu widzenia widziałem. Chciałem, parafrazując Poetę z Wesela Wyspiańskiego, powiedzieć „a to Polska właśnie” i jednocześnie: "Rzecz dzieje się w Polsce, to znaczy nigdzie", cytując słowa wypowiedziane podobno przez Jarry'ego podczas zakończonej skandalem premiery sztuki Ubu Król w 1896 roku. Sporo czasu spędzam w okolicach Kościerzyny, zatem tam najłatwiej było mi umieścić Pomrokę.


7, Wykreowane przez Pana miasteczko Pomroka kryje wiele tajemnic. Zamieszkują je ksenofobiczni, wierzący w przesądy ludzie, którzy na rzecz swoich uprzedzeń potrafią dopuścić się okropnych czynów. Czy taka grupa bohaterów ułatwiła Panu prezentacje tak ważnego dla Pana wątku cieniów i mroków ludzkiej natury?


Tak. Musiałem większość mieszkańców Pomroki obdarzyć tak podłymi charakterami, by móc w jakiś sposób wykrzyczeć ten mój brak zgody na zło tego świata i podłość i bezrozumność, która panoszy się w naszym kraju. W jednej z recenzji mojej poprzedniej powieści „Origami dwojga istnień i psa” znalazłem stwierdzenie, że jako autor nie kryję się ze swoimi sympatiami, powiedzmy, politycznymi i tym samym zamykam sobie drogę do poważnego grona czytelników, myślących inaczej niż ja. Myślę, że to, co tam prezentowałem i to, co jest w Miasteczku Pomroka, to jest deklaracja niezgody na ksenofobię, nietolerancję, gnuśność, postawy „czy się stoi, czy się leży…”, oczekiwania, że państwo da wszystko i na wszystko. Tak, mieszkańcy Pomroki umożliwili mi pokazanie życia takim, jakim ono wielokroć bywa. Wielu z nas przeszkadza tęcza, inna orientacja seksualna, inny kolor skóry, to, że ktoś wierzy w innego Boga, że ktoś jest otyły czy gruby. Wielu wyznaje teorię, że miejsce kobiety jest w kuchni i przy dzieciach. Przeszkadza nam każda inność. Nie chcę się na to godzić. Zbieram zatem ten mrok dusz ludzkich, zeskrobuję brud i przenoszę na fikcyjne postacie, czasem tylko przerysowując. Już kiedyś powiedziałem, że czyste dusze pozostawiam Panu Bogu i Aniołom. Ja dokonuję wiwisekcji tkwiącego w nas zła. Żeby nie było niedomówień – każdy z nas, ja też, ma swoją „ciemną stronę”. Rzecz w tym, jak bardzo jest rozbudowana i jak potrafimy sobie z nią radzić.


8, Na pierwszym planie tego thrillera pojawia się dramatyczne zdarzenie – morderstwo 18- latka. W toku śledztwa ujawnione zostają coroczne uprowadzenia licealistek. Z trzech porwanych, przeżyje tylko jedna. Jak się Pan czuł, opisując tak przerażające wydarzenia?


Już kiedyś mówiłem, że kiedy piszę, staram się „wejść w rolę”, stać się w głębi duszy bohaterem powstającej powieści. Przy poprzednich książkach nie było to bardzo trudne, bo mogłem czerpać z własnych doświadczeń i doznań. Pierwsze młodzieńcze zachwyty, zauroczenia, niespełnione miłości i miłość szczęśliwa, którą znalazłem – to powracało i dawało się literacko przetworzyć. Podobnie było z problemem śmierci, który ciągle mnie frapuje. Całe swoje życie zawodowe pracowałem głównie z kobietami. Problemy nieszczęśliwych związków, lęków, zdrad pozornych i faktycznych, ale i rozkwitające szczęście, udane małżeństwa, wspaniałe macierzyństwa, mogłem więc obserwować każdego dnia.


Teraz było inaczej. Zło trzeba było sobie wyobrazić, nadać mu jakiś kształt. W każdym z nas, czy nam się to podoba, czy nie, mieszka zło. Potrzebowałem odpowiedzi na pytanie, ile jest go we mnie? Musiałem też pamiętać, że mam przy pomocy tych środków ukazać, do czego prowadzi ludzka podłość i skąd się ona bierze. To było trudne, bo musiałem stać się mieszkańcem Pomroki, zgromadziwszy uprzednio za pomocą źródeł dostateczną ilość informacji.


Druga część wywiadu z Krzysztofem Piotrem Łabendą– TUTAJ


Rozmowę przeprowadziła Agata Orzechowska. 

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl