"Marihuana, medyczna marihuana pomogła mi napisać książkę”. - wywiad z Agatą Orzechowską
Życie niektórym rzuca pod nogi wyzwania. Małe problemy łatwo pokonać, ale wielkie kłopoty potrafią zmienić wszystko. Agata Orzechowska jest konińską pisarką, której przyszło radzić sobie z SM. Autorka dowodzi, że niepełnosprawność nie musi być barierą. Sytuacja kryzysowa sprawiła, że Orzechowska napisała książkę z potrzeby serca i chwili. ”Tuż obok” to zbiór opowieści, które mogły, mogą lub dzieją się, gdzieś w pobliżu.
Pani Agato, nie wszyscy czytelnicy zdążyli już Panią poznać. Może więc na początek pokrótce przedstawi Pani swoją osobę?
Najtrudniej opowiadać o sobie. Autoprezentacja ma wiele zalet, ale również wad. Zbyt wiele szczegółów na temat własnej osoby nie można zdradzać, ale niektóre wręcz wypada ujawnić. Odbiorcy oczekują przecież, że autor udzieli im sensownej odpowiedzi i w ten sposób przybliży, może pozwoli polubić swoją osobę. Wiem na pewno, że jestem omylna, jak każdy człowiek.
A co Agata Orzechowska porabia prywatnie i zawodowo?
Prywatnie
przede wszystkim jestem matką (mam syna), a to złożone, skrajnie
odpowiedzialne zadanie.
Zawodowo natomiast zajmuje się tym, na co, w danym momencie pozwala mi choroba.
Z krótkiej notki biograficznej wiemy, że jest pani autoterapeutką. Czy to prawda?
Tak. Zawodowo jestem magistrem edukacji wczesnoszkolnej i arteterapii. Mam więc uprawnienia do pracy w placówkach szkolnych, świetlicach zajmujących się terapią zajęciową oraz pracy indywidualnej z małoletnimi.
Arteterapeuta,
nauczyciel i pedagog musi jednak odznaczać się zdrowiem fizycznym i
psychicznym. Tego pierwszego mi brakuje, ale umysł mam wciąż
wydolny i kreatywny.
Wiemy także, że od wielu lat zmaga się Pani z SM. Co ta choroba zmieniła w Pani życiu?
Wszystko. Musiałam na nowo nauczyć się radzić sobie w codziennych sytuacjach. Choroba nie wyświetla się na czole, więc dopóki nie wystąpią widoczne niedomogi fizyczne, człowiek może udawać zdrowego. Przez kilka lat potrafiłam tego dokonać. Na chwilę obecną, niestety jestem głęboko niepełnosprawna. Nie chodzę, potrzebuję pomocy w każdej czynności, zmagam się z ataksją oraz bardzo bolesną spastyką. Problemy zdrowotne i fachowe nazwy długo można wymieniać, ale nie ma to sensu.
Stwardnienie rozsiane to jedna z najczęściej występujących chorób układu nerwowego. Dziesiątki tysięcy osób boryka się z SM, w tym ja.
Lubię czarny humor oraz wymowne dygresje, dlatego pozwolę sobie stwierdzić, że SM to choroba pozwalająca doświadczyć cudu. Znajomi z przebiegiem rzutowo-remisyjnym dobrze wiedzą, o czym mówię.
Skoro jest Pani tak chora to, w jaki sposób Pani pracuje i piszę?
W tym pytaniu wyczuwalna jest wątpliwość. Nie oszukuję i nie ubarwiam lub oszpecam rzeczywistości.
Postępująca niepełnosprawność uwięziła mnie w domu i nagle okazało się, że jedyne co mogę jeszcze robić to pisanie. Ze znacznym stopniem niepełnosprawności szukanie pracy to wyjątkowe wyzwanie, ale można podołać. Osobiście miałam sporo szczęścia. Pracowałam dla portali edukacyjnych, pisywałam treści chyba z każdej tematyki. Na chwilę obecną nadal pisuje niewielkie formy pod pseudonimami i całkiem anonimowo.
Przyjęłam
motto życiowe: ”nie pójdę, bo nie mogę, ale dojdę, bo chcę”,
i marzę nieśmiało, żeby okazało się prawdziwe. O ile istotnie
raczej nie zacznę znów chodzić, coś przecież mogę.
W tym miejscu warto zapytać o kontrowersyjną kwestię. Czy to prawda, że zażywa Pani marihuanę?
Tak, od dawna stosuję środki z Kannabinolami. Korzystam z olejów i suszu. Nie uważam tego za kontrowersyjne, ponieważ są to ogólnie dostępne preparaty medyczne. One naprawdę pomagają rozluźniać spastyczne napięcia w SM.
Marihuana, medyczna marihuana pomogła mi napisać książkę. Łatwiej było mi utrzymać, urządzenie zapisujące głos.
Nie sposób zapomnieć, że korona-wirus zmienił świat. A w jaki sposób szerząca się zaraza, wpłynęła na Pani życie? Obudziła lęk, zmotywowała do stosowania wielu środków zaradczych, a może skłoniła do zastanowienia się nad kwestią wartości życia?
Izolacja, na którą z wiadomych względów bez przerwy jestem skazana, chroni mnie przed kontaktem z innymi. W ten sposób minimalizuje ryzyko zarażenia koronawirusem. A lęk? Przyznaję, że bardzo boję się zarażenia, ponieważ jako osoba przewlekle chora mam zminimalizowane szanse na przeżycie infekcji.
Pomimo niesprzyjających okoliczności zdecydowała się Pani na debiut. Dzięki temu pojawiła się książka zatytułowana "Tuż obok". Skąd potrzeba napisania tej pozycji?
Lubię obserwować rzeczywistość, bo to w niej dzieją się najpiękniejsze i najbardziej przerażające historie. Tę książkę napisałam z potrzeby serca i chwili. Dopisek na okładce zdradza, że wszystko, o czym przeczytasz, mogło, może lub dzieje się tuż obok.
Podobno zbiór opowiadań Tuż obok to forma prośby o pomoc?
Owszem, ”Tuż obok” to książka będąca prośbą o pomoc. Każdy, kto ją kupi, wesprze mnie, w zbieraniu środków na leczenie, rehabilitację i środki medyczne.
Do jakiego gatunku literackiego należą opowieści zebrane "Tuż obok”?
Na pewno jest to mocna proza. Każde z pięciu opowiadań można odnieść do rzeczywistości. Podobne sytuacje naprawdę się zdarzają. Oczywiście "Tuż obok” to świetny zbiór opowiadań. Pełno w nim wymownych dygresji, ironii, dobrego humoru, tragizmu, oraz pytań do krytycznego namysłu.
Jakie trudne tematy i bulwersujące kwestie poruszyła Pani w tej pozycji?
Myślę, że długa analiza treści jest niepotrzebna. Za najbardziej bulwersujące tematy można uznać pedofilię, znęcanie się, czy kanibalizm. O tym naprawdę warto przeczytać.
A, jaki aktualny temat najchętniej pani porusza?
Myślę, że w każdej opowieści zauważalny jest wątek kobiety poszukującej szczęścia. Czy zawsze będzie tak trudno szukać miłości?
Szczegółów nie można zdradzać. Warto jednak spytać, w jaki sposób pani chciała by zachęcić odbiorców, by sięgnęli po książkę "Tuż obok"?
Obiecuję prawdziwą, czytelniczą przyjemność. Nikomu wrażeń nie zabraknie. W tym przypadku czytanie oznacza pomaganie, (kupując książkę pomagasz mnie). Z góry dziękuję za zainteresowanie i życzę emocjonującej lektury.
W jaki sposób udało się Pani wydać książkę?
Rynek książki oraz rynek wydawniczy rządzi się określonymi prawami. Debiutantowi naprawdę trudno dotrzeć do odbiorców. Ja miałam przyjemność stanąć na drodze do Wydawnictwa Psychoskok, w którym pracują otwarci na początkujących pisarzy ludzie.
Pani Agato, czy z czasem pojawią się kolejne książki pani autorstwa?
Jeszcze się nad tym nie zastanawiam. Najpierw z zaciekawieniem poznam opinie i recenzje czytelników, czyli Państwa.
Kończąc, pozostaje podziękować za udzielone odpowiedzi. Proszę również zdradzić, czego możemy życzyć Pani na przyszłość?
Dziękuję za rozmowę. Na przyszłość mogą państwo życzyć mi po prostu zdrowia i sił do twórczej pracy.