Któż może zabronić młodości czerpać ze swojego bogactwa?

Utwór Krzysztofa Stanio nazwałbym blogiem
na papierze... tym razem młody aktor zaprasza chętnych do relacji ze swojego
życia zawodowego nie na FB ani na Insta, ale w tradycyjnej, drukowanej formie.
Opowieści o swoich przygotowaniach do roli wzbogaca jednak sentencjami na temat
duchowej ścieżki adepta sztuki teatralnej. Czyżby świat już zapomniał, że
człowiek jest duchem i wszystko co myśli, decyduje i czyni nie może nie mieć
duchowego wymiaru? Już kilka tysięcy lat temu, gdy kultura semicka obrała
Gwiazdę Dawida za znak Judaizmu, zobrazowała w tym emblemacie podstawową
prawdę: przedstawione są dwa nierozerwalnie splecione ze sobą trójkąty – jeden
z wierzchołkiem zwróconym do góry, symbolizujący wszystko co wzniosłe i co
ciągnie nas ku rozwojowi, a drugi ciążący w dół ku ziemi, pieniędzy i żądz.
Pierwszy nazywa się ewolucyjnym, a drugi inwolucyjnym. Sprawy ducha i ciała są
nie do oddzielenia i ludzkość wie o tym od tysięcy lat zarówno na bliskim, jak
i dalekim wschodzie, gdzie tę samą prawdę symbolizuje znak JinJang.
Ale może młody człowiek musi odkryć tę
prawdę dla siebie od nowa, ponieważ świat w ostatnich dekadach zdaje się
zaprzeczać dawnym prawdom i próbuje wcisnąć młodzieży pseudonaukowe tezy o
istnieniu jedynie tego co namacalne. I to w dobie odkrycia i potwierdzenia
fizyki kwantowej!
Jeśli nauka odkryła, że materia jest
jednocześnie energią i są wymiary rzeczywistości, których nie potrafimy jeszcze
badać, to uważam ten fakt za zbliżający nas do duchowego pojmowania człowieka.
Niestety polaryzacja ludzkości nie
pozwoli nigdy na szczęśliwe połączenie sił i pogodzenie przeciwnych sobie
tendencji. We wszystkich czasach i społecznościach będą ci, którzy chcą widzieć
anielskie skrzydła w zwyczajnych nawet zdarzeniach i inni, ufający jedynie
własnym zmysłom. I nie powinniśmy się temu dziwić, bo przecież każdy z nas
pamięta, jak dwie przeciwstawne siły potrafią targać naszym sercem, gdy mamy
podjąć decyzję, która zaważy w naszym życiu o dobrobycie lub jego braku.
Pamiętamy też te błogie chwile
integracji, gdy potrafimy sobie odpowiedzieć na pytanie kim jesteśmy i czego
chcemy, ale przecież nie ma postępu bez „dezintegracji pozytywnej”, czyli
zburzenia klocków, by móc budować od nowa. Wnętrze człowieka zawsze będzie
układem dynamicznym! I pamiętajmy słowa Szekspira wypowiedziane ustami
oszalałej z boleści Ofelii: „Mój Boże, wiemy kim jesteśmy, ale nie wiemy kim
możemy się stać”.
Cieszę się, że młody aktor odkopuje spod
pyłu kłamstw tego świata iskierkę, która będzie oświetlać mu drogę do pełni i
byłbym szczęśliwy, gdyby jeszcze w tym pokoleniu Pełnia ta wyraziłaby się w
jedności Nauki, Sztuki i Religii.
Andrzej Róg