Recenzja
"Kobiety, mężczyźni jesteśmy jednakowo bezduszni i bezpłciowi. Kawałki
mięsa polane hormonalnym sosem."
Nie trzeba czytać książek, żeby słyszeć o Manueli Gretkowskiej. Jej
osoba kojarzyła mi się do tej pory z kontrowersyjnymi poglądami, które autorka wygłaszała
wielokrotnie jako osoba publiczna. Biorąc do ręki jej książkę byłam więc
ciekawa treści w niej zawartej i przekazu jakim mnie uraczy. Przyznam szczerze,
że trochę obawiałam się tego pierwszego spotkania z twórczością Manueli Gretkowskiej.
Oprócz pisania, autorka zajmuje się tworzeniem scenariuszy filmowych,
pisaniem felietonów, a do niedawna jeszcze prowadzeniem Partii Kobiet. Pani
Gretkowska wielokrotnie była nagradzana różnymi nagrodami m. in. przez tygodnik
"Przekrój" czy "Elle". Na pewno wielokrotnie obiło wam się
o uszy jej nazwisko.
Bohaterem i zarazem narratorem powieści jest czterdziestokilkuletni
Miłosz Kencki, polski emigrant mieszkający w Szwecji. Miłosz na obczyźnie
poznał rodowitą Szwedkę-Karinę, z którą wziął niechybnie ślub. Po pierwszym
zauroczeniu, które szybko przeminęło, z małżeństwa pozostała jedynie złość,
nienawiść i dwójka dzieci – Eryk i Maria. Po rozwodzie, bohater zatapia się w
niezobowiązującej miłości, opartej jedynie na przyjemnościach cielesnych.
Poznając Alicję, pracownika naukowego, Miłosz stwierdza, że to kobieta jego
życia. Wkrótce po tym wraca do Polski by tam układać sobie życie z nową
partnerką, w realiach znacznie odbiegających od życia w rozwiniętej Szwecji.
Czy jest możliwe życie i miłość w Polsce tak pełnej kontrastów?
Całą historię Miłosza określiłabym jako przedstawienie kondycji
polskiego społeczeństwa na tle rozwiniętej Europy. Samo porównanie poziomu
życia w Szwecji i Polsce, skłania do wielu refleksji. Autorka genialnie wręcz
pokusiła się o przedstawienie obecnego obrazu Polaka, pozornego katolika
dorabiającego się na innych rodakach bez cienia współczucia. Liczne wstawki w
wielu miejscach w książce nawiązujące do obecnego życia społeczno-obyczajowego
i polityki, wielokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy bądź przeciwnie –
konsternację. Oto przykłady:
"najsłynniejszą miłosną parą kraju rodzinnych wartości i kultu
papieża
jest dziewczyna o wyglądzie i manierach gwiazdy soft porno i jej narzeczony
satanista rozrywający publicznie Biblię."
"Alkoholicy, narkomani moralistami i
byłymi prezydentami. Fanatyczni półinteligenci dostają programy
telewizyjne."
Obraz stosunków rodzinnych, modelu rodziny i obecnego
pokolenia jaki przedstawiła autorka, nie jest zbyt zachwycający. Dzisiejszy
Polak to potomek powstańców walczących w zaborach, potem żołnierzy w wojnach
światowych, a następnie działaczy Solidarności i wczesnego kapitalizmu.
Wszędzie widać kompleks Polaka, który rzutuje na wszelkie dziedziny życia od
gospodarki po łóżko. Niestety zgadzam się z autorką, takim społeczeństwem
jesteśmy i tak nas widzą na Zachodzie. Tytuł jest też moim zdaniem metaforą.
Czy mogą istnieć różne rodzaje miłości? Wydaje się, że tak biorąc pod uwagę konkretne
społeczeństwo i kulturę. A Polska to naprawdę dziki kraj pełen sprzeczności.
Styl pisania Manueli Gretkowskiej bardzo mi
odpowiada. Lubię dosadne porównania i cięte riposty, a tego nie brakuje w tej
powieści. Czy książka jest kontrowersyjna? Myślę, że nie. Po prostu obnaża
polskie społeczeństwo z rangi jaką sobie sami przypisujemy. Czytałam, że
pierwsze książki Gretkowskiej pełne są
ciętego języka i licznych metafor, co nawet zauważył Czesław Miłosz. "Miłość
po polsku" wywarła na mnie wielkie wrażenie, więc jestem ciekawa jak
poprzednie książki wypadną na jej tle. To na pewno kawał dobrej prozy. A
Manuela Gretkowska rzeczywiście jest niegrzeczna…
"W swojej książce zastanawiam
się, czy miłość w Polsce jest w ogóle możliwa, czy my jeszcze potrafimy kochać."
http://subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com/