Opinia
Urszula Pieńkowska po raz kolejny serwuje nam świetną lekturę, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że jej poczucie humoru idealnie się z nią komponuje. „Trudny wybór”, druga część przygód pań z Agencji... Detektywistycznej (proszę nie myśleć o głupotach lekkich obyczajów), to wesoły, zabawny, lecz i zagadkowy kryminał o niebanalnej treści. To jak powieściowy Tarantino w spódnicy.
Styl pisania, prowadzenie fabuły i świadomość spędzania beztroskiego czasu z dobrą książką, to wszystko sprawia, że czytanie cieszy. Dosłownie i w przenośni, bo czasem podczas lektury (na trzeźwo) wybuchasz rechotem. Ależ korci powiedzieć „Ach, Ula, jak ty świetnie piszesz”. Dlaczego? Bo owo pisanie sprawia autorce radość, co łatwo wyczuć. To musi się spajać, współgrać. To musi się kleić i mieć sens, a w drugiej części „Zaufaj i podążaj” to wszystko jest. To, plus nowe zlecenia, nowa ofiara, wiele gry (słownej i cielesnej) oraz nowy potomek. Ale nie przedłużam, bo trzeci tom czeka, a ja rozgorączkowana i z apetytem niemalże ciężarnej kobietki muszę wgryźć się w następną... historię.
„Trudny
wybór” stanowi drugi tom przygód Mai i Kai. Można po niego
sięgać po lekturze wcześniejszego, ale i bez znajomości
wcześniejszych perypetii, odważnie sięgać po dowolną część.
Treść nie nastręcza trudności, wszystko wynika z fabuły, łapiemy
historię w mig (w końcu nie jesteśmy w ciemię bitymi czytaczami,
a wyrobionymi umysłowo znawcami, prawda?).